Pierwsze „zbliżenie” do Gatesa jako człowieka nastąpiło u mnie już kilka miesięcy temu. Pamiętam jak na stronie WWW Microsoftu odnalazłem zaproszenie do wzięcia udziału w wideokonferencji z wizyty Gatesa w szkole średniej w małym miasteczku Visalia w Kalifornii. Zostałem dłużej w pracy i za pomocą Internetu przeniosłem się do sali gimnastycznej w Mount Whitney High School w Visalia. Gates, stojąc przed zgromadzoną tam młodzieżą i nauczycielami, powiedział coś, co mnie zaintrygowało, zastanowiło i zmusiło do refleksji. Tylko raz wymówił słowo „Microsoft”. Najwięcej czasu poświęcił krytyce systemu nauczania opartego na propagowaniu kultu „dobrego samopoczucia” podlegającego „politycznej poprawności” i w ten sposób przygotowującego młode pokolenie do „porażki w realnym prawdziwym życiu poza szkołę”. Zakończył swoje przemówienie, formułując dziesięć reguł, które pamiętam do dzisiaj i które jutro (już dawno sobie to obiecałem) powtórzę swoim córkom.
Reguły Billa Gatesa:
1. Życie nie jest sprawiedliwe. Przyzwyczaj się do tego.
2. Świata nie interesuje to, co sam myślisz o sobie. Jednakże świat spodziewa się, że osiągniesz coś, ZANIM poczujesz się, że jesteś wielki.
3. Nie będziesz zarabiał 4o tysięcy dolarów zaraz po maturze i nie zostaniesz wiceprezydentem z samochodem służbowym wyposażonym w telefon. Najpierw musisz na to zapracować.
4. Jeśli wydaje ci się, że nauczyciele ci dokuczają, to poczekaj do chwili, gdy będziesz miał swojego pierwszego szefa.
5. Podawanie hamburgerów w McDonaldzie nie powinno być poniżej twojej godności. Twoi dziadkowie używali innego słowa na „podawanie hamburgerów w McDonaldzie”. Oni nazywali to możliwością (opportunity).
6. Jeśli tobie się nie wiedzie, to nie jest to wina twoich rodziców. Nie rozpamiętuj swoich błędów. Ucz się na nich.
7. Zanim się urodziłeś, twoi rodzice nie byli tak nudni, jak są teraz. Po twoim urodzeniu płacili twoje rachunki, prali twoje ubrania i słuchali twoich przemówień, jaki jesteś cool. Zanim zaczniesz chronić dżunglę przed pasożytami pokolenia twoich rodziców, postaraj się najpierw zdezynfekować szuflady w swoim własnym pokoju.
8. Twoja szkoła robi wszystko, aby nie było w niej lepszych i gorszych. W niektórych szkołach zniesiono nawet w tym celu ocenianie uczniów. W jeszcze innych egzaminy trwają tak długo, aż z sali egzaminacyjnej zdecyduje się wyjść ostatni uczeń. To nie ma nic wspólnego z prawdziwym życiem.
9. Życie nie jest podzielone na semestry. Nie ma w nim ustalonych letnich wakacji. Nikt też nikomu nie pomaga „odnaleźć siebie” Oczekuje się, że każdy sam odnajdzie siebie. Bez niczyjej pomocy.
10. Telewizja nie ma NIC wspólnego z prawdziwym życiem. W prawdziwym życiu trzeba wyjść w końcu z kawiarni i znaleźć pracę.
Bill Gates i jego dekalog dla młodzieży. Można przypuszczać, że ma rację. Mało kto ukształtował XX wiek i kształtuje XXI tak jak on. To nie zdarza się bez mądrości. Poza tym Windows ostatnio naprawdę w ogóle się nie zawiesza…
Moja obiecana lista.
Ta odnośnie do tego, dlaczego kobiety są niewierne. Pamiętam!
Pozwoli Pani, że przedstawię ją w kolejnym liście? Dzisiaj zrobiło się już bardzo późno. Chociaż niewierność najczęściej kojarzy się z nocą, to jednakże nie z tak późną. Jest czwarta nad ranem. Zdradzani mężowie mogą o tej porze spać spokojnie. Jeśli do czwartej nad ranem nic się nie zdarzyło, to znaczy, że już się zdarzy. A jeśli się wydarzyło, to i tak już jest za późno…
Dobranoc,
JLW
PS Jeszcze tylko pytanie „na ławce w Busku”…
Pytanie #2: Czym była dla Pani utrata dziewictwa?
Warszawa, niedziela
Nie wiem, dlaczego, ale widok mężczyzny pochylonego nad deską do prasowania nadal wywołuje w kobietach matczyne uczucia. Jaki on samodzielny, jaki zaradny i biedny zarazem – podnoszą ręce w zachwycie. Najwidoczniej nie ma u jego boku kobiety, która wyręczyłaby go w machaniu żelazkiem nad koszulą albo też ta, z którą jest, nie jest dla niego odpowiednia – słyszę kobiece komentarze. Jednym słowem, źle trafił, nie miał szczęścia, biedaczysko. Ale to tylko tak przy okazji. Pyta Pan, gdzie zaczyna się przeznaczenie? Może wtedy, gdy niespodziewanie stajemy w obliczu pytania: jak to się mogło stać, dlaczego właśnie mnie to spotkało? Albo wówczas gdy w chwili klęski, załamania pocieszamy się słowami: widocznie, tak musiało być. Chociaż wtedy przeznaczenie najczęściej nazywamy pechem. Ile więc w naszym życiu wypracowanego samodzielnie scenariusza, ale i ewentualnych sukcesów zniweczonych przez przeznaczenie? Oczywiście, że zawsze możemy rozgrzeszyć się z tego, co w naszych działaniach nieprzewidywalne i tym samym zapewnić sobie wytłumaczenie nieudanego życia. Możemy się również starać ubezpieczyć przed rozczarowaniami i wykupić pakiet życiowych mądrości a la Bill Gates. Lekcja pierwsza geniusza brzmi: życie to nie bajka i od najmłodszych lat trzeba do tej prawdy przyzwyczajać małych ludzi.
Jego reguły, które być może powtórzył już Pan swoim córkom pewnie najpierw przymierzył Pan do siebie, do własnego życiorysu Ja robię to właśnie w tym momencie. Zastanawiam się, czy rzeczywiście życie jest niesprawiedliwe? Raczej powiedziałabym, że jest nieodgadnione. W punkcie drugim wykładu Gatesa widzę pewną nielogiczność. Jeśli świata nie interesuje, co o sobie myślisz, a mimo to spodziewa się, że osiągniesz coś, zanim poczujesz, że jesteś wielki, to przecież musisz o tym wiedzieć, zanim dowie się o tym świat? Czy bowiem z brakiem poczucia własnej wartości można wygenerować sukces? Bez względu na to, czy dotyczy to sfery zawodowej czy prywatnej. Według moich doświadczeń nie można, a jeśli nawet, to jest to wyjątek, który potwierdza regułę albo fakt istnienia przeznaczenia. Mimo że jest na liście Gatesa wiele oczywistości, a on sam przemawia jak Matuzalem, to jedna z nich wydaje mi się wyjątkowo ważna i bliska. „Zanim się urodziłeś, twoi rodzice nie byli tak nudni, jak są teraz. Po twoim urodzeniu płacili twoje rachunki, prali twoje ubrania i słuchali twoich przemówień, jaki jesteś cool itd.”. A potem… Gdy kilkunastoletnie dziewczynki nie mają nic przeciwko temu, żeby w przyszłości być takimi jak mamy. Podziwiają je za wszystko: za to, jak wyglądają, jak gotują i za to, że noszą ładniejsze korale niż mamy koleżanek. A dzieciństwo to bez wątpienia najszczęśliwszy moment we wzajemnych relacjach matki i córki, bo ta pierwsza autorytatywnie i po swojemu objaśnia świat, a ta druga nie zna lepszego nauczyciela od matki. Dopiero dorastające panienki nie wyobrażają sobie tego, że mogłyby żyć tak jak ich matki. Nie wiem, jak moja matka to wytrzymywała – mówią i wznoszą oczy go góry. Potem następuje cała litania pobożnych życzeń: moje życie będzie wyglądało zupełnie inaczej, nie pozwolę. żeby ktoś zabił moją osobowość, nie będę czyjąś służącą. A jednak to właśnie te „posługaczki” jak mało kto wiedzą, że w życiu nie ma nic za darmo, że każdy wybór ma swoją cenę. I że jeśli nie uda się im zaprzyjaźnić z własnym dzieckiem, to ich bycie kobietą matką pójdzie na marne. Na starość zostaną przez niewdzięczne dzieci umieszczone w „salonie osób niepotrzebnych”. Z tabliczkami zawieszonymi na szyjach: nudny ojciec i stara matka. Nasi rodzice, my rodzice. Przeznaczenie czy pech?
PS Na pytanie, czym była dla mnie utrata dziewictwa, odpowiadam: umożliwieniem niemożliwego.
Pozdrawiam,
M.
Frankfurt nad Menem, poniedziałek nocą
Pani Małgorzato,
zaczęło się lato na naszej (północnej) półkuli. W powitaniu lata wyniosłem laptopa na balkon mojego mieszkania, otworzyłem butelkę schłodzonego Pinot Grigio i piszę ten list pod letnim już niebem. Szkoda, że światła Mainhattanu (tak we Frankfurcie nazywa się dzielnicę drapaczy chmur, w pobliżu której mieszkam) zakłócają ciemność rozgwieżdżonego dzisiaj nieba. Denerwuje mnie, że czerwone światełka sygnalizacyjne na szczytach wieżowców mieszają się z białymi światełkami gwiazd. Nagle dyszel Wielkiego Wozu ma światło stopu. Okropne! Współczesność zawsze okropnie przeszkadza (przez jakiś czas) wieczności. Potem zaczyna się do niej zaliczać. Ciekawe od kiedy i kto o tym decyduje?