Myślałem także o tym, co ja sam zrobiłem, aby do takich rozmów doprowadzić? I jak rzadko to robiłem. Nie było mi wcale dobrze z tymi myślami. Było mi bardzo źle.
Dobranoc,
JLW
PS „Jak dziecko, żeby nie zaziębiła się, nie zwariowała i nie uciekła…”
Warszawa, czwartek
Ludzie chętnie opowiadają sobie takie historie, a kiedy przytaczają dowody na siłę miłości, przynajmniej wiarę w nią czynią nieśmiertelną. A widzisz, wszystko jest możliwe – pocieszamy porzuconą właśnie koleżankę z biura – można kochać ponad życie. Musisz tylko spokojnie czekać, a na razie opanuj lęk, bo i kolejne uczucie możesz utracić. Czekaj na właściwy moment, na tego mężczyznę, który sprawi, że twoje życie upije się miłością. Radzimy nieszczęsnej, chociaż doskonale wiemy, że akurat z czekaniem w tej sprawie różnie bywa. Jedni mają szczęście w miłości, inni nie. Jedne i jedni zmieniają partnerów, inni trwają w starokawalerstwie i staropanieństwie, i do późnej starości czytają romanse do poduszki.
Imponuje mi Pana znajomość tematu, ale nie przekonuje, gdy wyjaśnia mi Pan biologiczne powody, które a priori dają mężczyźnie usprawiedliwienie poligamii. A co z mózgiem, pytam?
Nie mówiąc o tym, że te wszystkie gołe naukowe fakty i teoretyczne dywagacje każdego dnia przepuszczane są przez filtr praktycznych wyborów, decyzji, gniewu, szczęścia i rozstań. Męskich także. Powiada Pan i ubolewa za Theodorem Zeldinem, że kobieta więcej czasu poświęca na makijaż niż na rozmowę z mężczyzną. Może więc warto zadać sobie pytanie, z jakim mężczyzną nie chce jej się gadać? Z tym, który dawno już nie przypomina kochanka, z którym spędzała namiętne noce, czy z tym, który tak naprawdę nigdy nie widział w niej partnera do ważnych rozmów. A może z tym, który robi w domu piekło, gdy nie może znaleźć programu telewizyjnego, nie lubi i nie umie się śmiać z siebie samego…? Kobieta ma w sobie dużo samozaparcia, żeby każdego dnia nie widzieć w nim kogoś, kto w zgodzie z naturą będzie się szykował do skoku w bok, jeśli nie dziś, to jutro lub pojutrze. Trzeba siły woli, żeby prowadzić długie rozmowy o meczu, gdy jego wynik, z dużym prawdopodobieństwem, został już przez naturę przewidziany. Prawda?
Wracając do Pana ulubionych, niemieckich statystyk… okazuje się, że gdy po pierwszym szale namiętności w związek dwojga ludzi bez pardonu i pukania wkracza proza życia, ci rozmawiają ze sobą tylko siedem minut dziennie. Jednak nie o tym, że już się nie kochają, ale o niezapłaconych rachunkach, o tym cholernym programie telewizyjnym i o niedzielnym obiedzie u teściów. Siedem minut wystarcza im w zupełności. A co do makijażu, może gdy chce się ukryć przed światem nieszczęśliwą twarz, potrzeba i więcej staranności w tym względzie, i więcej make – upu?
Jest takie opowiadanie Iwaszkiewicza, w którym pisarz pochyla się nad tajemnicą miłości. To historia kochanków, którzy wspólnie spędzali ze sobą tylko wakacje. Każdego roku ona płynęła z Ameryki na jedno z sycylijskich wybrzeży. On czekał w porcie. Kochali się tak bardzo, że wreszcie zdecydowali, iż ona odejdzie od męża. Rzeczywiście, rozwiodła się i bez zwłoki wsiadła na statek, który miał ją zawieźć prosto do ukochanego. Mieli być razem. On jak zwykle czekał na nadbrzeżu. Tyle tylko, że na brzeg ona zeszła już jako żona innego mężczyzny, którego poznała i poślubiła podczas rejsu. To, co wydawało się miłością, okazało się złudzeniem. Czy jednak tylko jej?
Pozdrawiam,
MD
Frankfurt nad Menem, piętek wieczorem
Pisze Pani:
„… ale nie przekonuje, gdy wyjaśnia mi Pan biologiczne powody, które a priori dają mężczyźnie usprawiedliwienie poligamii. A co z mózgiem, pytam?”.
Moim zdaniem wpada Pani w dość dobrze zamaskowaną pułapkę traktowania mózgu ludzkiego jak czegoś, co stoi ponad biologią. Tę pułapkę od wieków maskują humaniści, teolodzy, psychiatrzy i poeci. Gdy tylko badacze ewolucji, a ostatnio także neurobiolodzy, omiotą przysłoniętą suchymi liśćmi mitów niebezpieczną jamę, zaraz znajdzie się jakiś nawiedzony ministrant (para)anatomii i zacznie przykrywać ją świeżymi liśćmi, po raz kolejny wynosząc przy tym mózg na ołtarz świętości.
Mózg jest biologiczny. Tak samo jak śledziona, prostata lub jelito grube. Ma tylko (wiem, że nie u wszystkich) bardziej skomplikowaną funkcję do spełnienia. Dlatego jest tak duży i tak długo powstawał. Poligamia rodzi się w mózgu mężczyzn i tam się odgrywa. Prącie i wyejakulowana przez nie sperma, o której pisałem, to tylko didaskalia tego spektaklu. Wiele kobiet pogodziłoby się z poligamią swoich mężczyzn, gdyby była to tylko aktywność podobna do trawienia. Czasami chce się po prostu strawić coś innego. Strawić i wydalić. Mądrą kobietę będzie to bolało, ale gdy ból minie i upewni się, że to już wydalone, postara się to zrozumieć. Mężczyźni są, jak wiadomo, o wiele mniej odporni na ból, ale chcą, a może muszą, udawać, że jest inaczej. Noszą w sobie jątrzącą się ranę, że musieli podzielić się z innym samcem przynależną im waginą. To, że dzielą z nim nie tylko mikroskopijną łechtaczkę, ale także makroskopowy mózg, często nie odgrywa dla nich istotnej roli.
Problem poligamicznego mózgu, w odróżnieniu od trawiącego żołądka, leży w zdolności tego pierwszego do zapamiętywania. Często mężczyzna zapamiętuje zbyt dużo i nie potrafi się opamiętać. Ale również pamięć to biologia – rozbita na procesy tak naprawdę da się sprowadzić do chemii. Nie usprawiedliwiam (mózgowej) poligamii mężczyzn. Zwróciłem tylko uwagę na fakt, że monogamia nie jest programem, który wybrała Natura. Teraz dodaję, że według tego programu funkcjonuje nie tylko prostata, ale także mózg. Oba organy są bowiem połączone siecią elektrochemicznych procesów.
Znam to opowiadanie Iwaszkiewicza. Sam autor był bardzo poligamiczny – o czym Pani pewnie doskonale wie – i na dodatek nie zawsze zdecydowany co do płci tych, których wybierał. Był taki okres w jego życiu, że wybrał Marka Hłaskę (Hłasko działał nie tylko na kobiety) i słał mu bukiety czerwonych róż. Samolotem z Moskwy.
Ale wracając do opowiadania… Bardzo feministyczne opowiadanie moim zdaniem. Kobieta dokonuje wolnego wyboru, nie kierując się lojalnością i odpowiedzialnością wynikającą ze złożonych obietnic.
Mózg jest biologiczny. Także u kobiet.
Pozdrawiam,
JLW
Warszawa, sobota
Mózg jest biologiczny, tak jak żołądek, prostata lub jelito grube. Mózg jest biologiczny. U kobiety także. Amen. Mądra kobieta nie tylko, to zrozumie, ale i gdy zajdzie taka potrzeba, przebaczy – pisze Pan. Ale co i komu? No, jak to co? Oczywiście wybaczy mężczyźnie zdradę. Taka mądra. Bardzo to, Panie Januszu, niebezpieczne myślenie, bo klasyfikujące same kobiety, z konsekwencją godną lepszej sprawy, na te mądre, wybaczające i na te głupie, i w tym względzie nieprzekupne. Te pierwsze, jak rozumiem, przymkną oko na skok w bok, a te niemądre zaczną rozdzierać szaty i tak się będą upierać przy swoim, aż pewnego dnia zostaną na bruku. Same sobie winne. Niemądre.
Dlaczego więc nie miałby im wystarczyć udowodniony naukowo fakt, że mózg jest biologiczny, tak jak żołądek, prostata lub jelito grube? Być może dlatego, że na tej samej zasadzie należałoby, tak jak wiarołomstwo, wybaczać oszustwo, nieuczciwość, gwałtowność, brak odpowiedzialności, tchórzostwo itd. Mądre tak uczynią? Nie sądzę. A głupie? I znowu okazuje się, że wszystko zależy od punktu siedzenia. I tak od początku do końca i z powrotem.