Paradoksalnie, neurobiologiczny mechanizm działania wolnej woli oparty na „opóźnieniach Libeta” (nazwałem to tak dla uproszczenia; to nie jest oficjalny naukowy termin) jest także mechanizmem ograniczającym wolność człowieka. W szczególności może także wyjaśniać znany z filozofii (i logiki) paradoks „wolności absolutnej”. Takiej wolności być po prostu nie może, jeśli bowiem wszystko wolno, to wolno także powiedzieć, że nie wszystko wolno…
Wynik eksperymentu Libeta pozwolił humanistom pochylić się i podnieść porzucone miecze. Neurobiolodzy uważają, że Libet to zdrajca, bo przeniósł się do okopów wroga, i czują się bardzo nieswoja Bossowie firm farmakologicznych także nie kochają Libeta. Marzyli o wielkich pieniądzach z substancji, którymi można by wpływać na mózg, zatrzymując lub wzmacniając to, co dzieje się 350-400 milisekund przed. Okazało się tymczasem, po raz kolejny zresztą, że Dobro i Zło w człowieku to nie (tylko) wynik reakcji chemicznych.
Z tą myślą pozdrawiam Cię bardzo serdecznie,
Janusz L.
Warszawa, poniedziałek
Januszu,
no widzisz, to przeświadczenie można także zastosować do Norberta i zamiast etycznych dylematów: dać czy nie dać, bo może ten ktoś sobie na to nie zasłużył, wystarczy po prostu prześwietlić gagatka i za pomocą tomografu oraz opierając się na fizjologii mózgu, przyłapać go na żebraczym kłamstwie. Przywołujesz naukowców fotelowych, a czy każdy z nas chociaż raz w życiu nie przyjął takiej postawy nie tylko wobec najbliższego otoczenia, ale też wobec tych, których nigdy nie poznał? Ten jest złodziejem, ta się puszcza, a jeszcze inny wcale nie zasłużył na dobre słowo. Taką wiedzę i takie wyroki ferujemy z pozycji fotela. Znam faceta, który nie mówi w żadnym obcym języku, ale potrafi przeczytać każdy artykuł w każdej zagranicznej gazecie i dawać w tym względzie nauki. Z tego, o czym piszesz, wynika, że każdy z nas im dłużej żyje, tym bardziej ma szansę stać się profesorem na własny użytek. Empiria, empiria i jeszcze raz empiria. Dlatego warto słuchać dojrzałych ludzi, nie machać lekceważąco ręką na ich przemyślenia, ale wyciągać z tego, co mówią, wnioski. Daleko idące. Mądry po szkodzie… Ktoś nami rządzi i to nie my naszym mózgiem, ale on nami, tak? Januszu, nie wypominając, takim samym mechanizmem tłumaczyłeś powód, dla którego inny organ decyduje o poligamii statystycznego mężczyzny. Mimo że ten ma 150 milisekund, aby wpłynąć na własną wolę i po raz kolejny nie zdradzić żony. A jednak zdradza. Ma za mało czasu na to, żeby nie zrezygnować z tego, co jak twierdzi Libet: nie jest społecznie akceptowane, nie zgadza się z jego przekonaniami lub jest w rozbieżności z jego osobowością lub jego systemem wartości? A więc kto kogo pokona szybciej? Mózg nas czy my jego…
Pozdrawiam,
M.
Frankfurt nad Menem, wtorek wieczorem
Małgorzato,
przedwczoraj około pierwszej w nocy obudziły mnie syreny karetek pogotowia, policji i straży pożarnej. Frankfurt nie jest bynajmniej najbezpieczniejszym miastem świata (wskaźnik przestępczości ustępuje tylko Berlinowi i jest o wiele wyższy niż ten dla Nowego Jorku), więc syreny, szczególnie policyjne, są tutaj na porządku dziennym (i nocnym). Jednak przedwczoraj w nocy brzmiały wyjątkowo histerycznie. Przez pewien moment obawiałem się, że Frankfurt został zaatakowany przez terrorystów. Rano dowiedziałem się z radia, że to nie terroryści, a.jedynie” obywatel Niemiec pochodzenia tureckiego podpalił się w pokoju swojej 16-letniej siostry, w bloku na 12. piętrze, w Gallus, najbiedniejszej dzielnicy we Frankfurcie (doskonale znam Gallus. Tuż po przyjeździe z Polski w 1987 roku mieszkaliśmy tam przez ponad rok). W nocy wszedł do pokoju siostry, rozlał benzynę z kanistra, zamknął drzwi na klucz, zastawił je kredensem i zapalił zapałkę. Spłonął żywcem razem siostrą. Rodzice się uratowali. Zanim zaalarmowana straż pożarna opanowała sytuację, spaliły się trzy mieszkania na piętrze. W jednym z nich zaczadziła się cała czteroosobowa rodzina emigrantów z Bułgarii. W radiu nie podano motywów podpalacza. Dzisiaj rano bulwarówka „Bild” (wydawana przez wydawnictwo Axel Springer, które wydaje w Polsce między innymi dziennik „Fakt” i tygodnik „Newsweek”) podała szczegóły tragedii (w swój bulwarowy, udramatyzowany sposób). „Bild” wykluczył jakikolwiek terrorystyczny motyw. Chłopak spalił się z siostrą z zemsty. Dwa dni przed podpaleniem siostra nakryła go w łazience, gdy się onanizował i opowiedziała o tym rodzicom. Zemścił się na niej za poniżenie, którego doznał z jej strony. Wstyd, na który go naraziła, był zbyt duży, aby mógł dalej żyć. Jedynym wyzwoleniem była zemsta. „Bild”, wykluczając w tym wypadku terroryzm, w pewnym sensie się pomylił. Pomiędzy tym, co zrobił ten turecki chłopak, a tym, co robią palestyńscy terroryści, gdy owiązują się kamizelkami wypełnionymi dynamitem i wysadzają w powietrze przed centrami handlowymi, dyskotekami lub w autobusach pełnych ludzi w Jerozolimie lub Tel Awiwie, nie ma prawie żadnej różnicy. Tym, co nimi tak naprawdę kieruje, jest zemsta.