Выбрать главу

Z „Il sesso santo” dowiedziałem się ponadto, że przed ślubem wolno ciało partnerki/partnera podziwiać, ale nigdy obnażyć. Dozwolone są dotyk i pocałunki, ale należy przy tym omijać strefy erogenne. W szczególności nie wolno językiem dotykać przed ślubem wnętrza ust partnerki/partnera. Po ślubie natomiast wolno całować całe ciało partnerki/partnera, włączając włosy łonowe, clitoris lub penisa. Jednakże, aby kontrolować nadmierne podniecenie, katolicka para małżeńska powinna zawsze mieć w pogotowiu szklankę z zimną wodą stojącą na stoliku nocnym. Preferowaną pozycją katolickiej – zaślubionej oczywiście pary – jest „pozycja Edenu na dni płodne”. Mężczyzna leży na plecach, kobieta siedzi na mężczyźnie. Jego penis znajduje się pomiędzy udami żony. Żona czuje jądra męża, mąż dotyka piersi żony. Po ewentualnym orgazmie męża zalecana jest wspólna modlitwa lub rozmowa małżonków, ale dozwolone są także pocałunki.

Wczytywałem się w tę kamasutrę dla katolików, zastanawiając się nad lubieżnym katolicyzmem Antonia.

Serdecznie,

JLW

Warszawa, środa

Szklanka wody zamiast – najbardziej ośmieszony pomysł antykoncepcji po polsku. Zaprosiłam kiedyś do jednego ze swoich programów pary, które przysięgały sobie czystość przedmałżeńską i ku obopólnej radości słowa dotrzymały. Przez blisko godzinę przekonywały zgromadzonych w studio o tym, że bez większego wysiłku można powściągnąć naturalne chucie i że z tego bierze się jeszcze większa miłość.

Co ciekawe, w imieniu par najchętniej wypowiadali się mężczyźni. Głowy rodziny. Ich kobiety tylko skinieniem głowy potwierdzały, że za zupełnie naturalne i słuszne uważają cnotliwe narzeczeństwo. Zostałam kiedyś zaproszona przez Roberta Tekieli do Radia Plus. Weszłam do studia jako grzesznica – takie było na mnie zapotrzebowanie prowadzącego, a wyszłam jako kandydatka na nawróconą. Ku zaskoczeniu, ale i niekłamanej radości prowadzącego. Upraszczam, ale niespodziewanie okazało się, że pobożni koledzy po fachu chcieliby rozmawiać nie o tym, co nas ludzi łączy, ale o różnicach, o potrzebnych do zachowania porządku moralnego barykadach.

Najwyraźniej zaskoczeni moją Komunią Świętą i tym, że nie zgrzeszyłam śmiertelnie rozwodem, bo nigdy nie brałam kościelnego ślubu. Niestety, ani oni, ani inny ksiądz w innym programie nie potrafili albo nie bardzo chcieli wyjaśnić mi, jak to możliwe, że Kościół przeszedł do porządku dziennego nad tym, że do ślubu kościelnego idą panny w zaawansowanej ciąży i z wiankiem na głowie? Że nikomu to nie przeszkadza.

To jakaś obłuda czy wygodne przymknięcie oka na niewygodne fakty?

Wreszcie spotkałam księdza (tak, to mój ulubiony), który w taki oto sposób odpowiedział na moje wątpliwości. Gdy pytałam, skąd to milczące przyzwolenie Kościoła na to, że większość młodych ludzi idzie do ołtarza, gdy ta pierwsza noc jest już za nimi, odpowiedział, że: owszem, są i takie osoby, które idą do ołtarza w ciąży, ale może lepiej, żeby dziecko urodziło się w rodzinie niż poza nią. I chociaż niewątpliwie dziewictwo jest ważne, jednak ślub kościelny to przede wszystkim sakrament. Najważniejsza jest przysięga.

Sakrament małżeństwa jest jedynym sakramentem, którego małżonkowie udzielają sobie nawzajem. Czyli jeśli zgrzeszyli nieczystością przedślubną, to jedynie w stosunku do samych siebie? A to, jak rozumiem, jest już ich sprawę…