A jednak, mimo wszystko, moje ręce uniosły się jakby z własnej woli i przylgnęły do pleców Sary. Pod kciukiem poczułam jedną ze szpilek spinających jej fartuch.
– Trzymaj się – szepnęłam, ściskając ją mocno.
A potem zeszłam szybko po schodach. Za drzwiami czekał na mnie cały świat.
Jodi Picoult
***