Выбрать главу

— Czy z sumy tych wszystkich zmian wynikają trwałe zmiany w receptorach NMDA? — zapytał Jackson.

— Obawiam się, że tak. Na zmiany te najprawdopodobniej składają się zaburzenia w strukturze i produkcji amin, w tym amin, które powstają wyłącznie w sytuacjach patologicznych. A także zmiany w składzie receptorów, procesach neuroprzekaźnikowych w synapsach, a nawet w reakcjach wewnątrzkomórkowych. Choć te ostatnie ustalenia są naprawdę bardzo wstępne. Występuje także pewien szczególny rodzaj obumierania komórek, związany dotąd tylko z traumą lub przedłużonym działaniem stresu. Przenicowano całą neurologiczną strukturę organizmu.

Zanim zdążył się zorientować, Jackson znów był już na nogach i krążył nerwowo po holu.

— Jak te dane wpasowują się w mapę ludzkiego układu nerwowego?

— Właśnie do tego zmierzam. Oba obiekty wykazywały nieodmiennie przyśpieszone bicia serca, nawet we śnie. Wysoką przewodność skóry. Wysokie ciśnienie wewnątrzkomórkowe. Płyn rdzeniowo-mózgowy, mocz, ślina, krew — wszystko wykazuje ciągłą obecność produktów wynikających z produkcji neuroprzekaźników związanych z załamaniem nerwowym. Na mapie wygląda to tak, że mamy do czynienia z niskim progiem pobudliwości limbiczno-podwzgórzowej, wysokim poziomem chronicznego stresu i z głębokimi zahamowaniami, mającymi źródło w trwałych zmianach podstawowej drogi odprowadzającej z ciała migdałowatego.

— Po ludzku proszę — wtrąciła znów Vicki. Tym razem odpowiedział jej Jackson.

— Ten neurofarmaceutyk — czymkolwiek jest — zmienił procesy biochemiczne Shockeya i Dirka na takie, jakie występują zwykle u kogoś, kto urodził się z zespołem silnych zahamowań psychicznych. Boją się wszystkiego, co nowe, przeraża ich rozdzielenie z tymi, których znają, niechętnie zmieniają ustalone rytmy zachowań, bo każda taka zmiana wywołuje w nich bolesny niepokój.

— Dziecko Sharon… mała Callie… — powiedziała Vicki.

— Tak. U niemowląt od szóstego do dziewiątego miesiąca życia to normalne, że boją się obcych i nie znanych sobie rzeczy. Ale później proces dojrzewania organizmu przytępia początkowe obawy, ponieważ prymitywniejsze funkcje mózgu wypierane są przez te bardziej złożone. Ale to… to jest regresja do poziomu najbardziej lękliwego raczkującego niemowlaka. Na stałe! I to bez zmieniania DNA i bez potrzeby ciągłych dostaw obcych organizmowi substancji chemicznych, z czym czyściciel komórek poradziłby sobie w obu tych przypadkach. Naturalny, wyraźnie zaznaczający się strach przed wszystkim, co nowe lub odmienne.

Jak u Theresy, pomyślał sobie Jackson, ale nie dodał tego głośno. Obóz pełen Theres. A może naród pełen Theres? Czy zainfekowano jeszcze inne plemiona?

— Ale po co? — zdumiała się Vicki.

Rogers spojrzał na nią z widocznym niesmakiem.

— Rolą układu nerwowego jest generowanie zachowań. Ktoś najwidoczniej eksperymentuje sobie z takim właśnie rodzajem zachowań.

— To żadna odpowiedź.

— Nie mam innej — odparł Rogers. — Czego się spodziewacie zaledwie po czterech dniach? Każda komórka nerwowa w mózgu może odebrać nawet do stu tysięcy sygnałów od innych neuronów, które są ze sobą połączone na zasadzie piramidy. Co więcej, istnieją także receptory przy innych organach wewnętrznych, nie tylko w mózgu, występują także ogromne różnice indywidualne w strukturze nerwowej i reakcji na narkotyki, są też…

— Dobra, dobra — przerwała mu Vicki. — Prawdziwe pytanie brzmi tak: co możecie zrobić? Czy potraficie stworzyć neurofarmaceutyk, który odwróciłby te reakcje?

— Jackson — zeźlił się Rogers — powiedz swojej przyjaciółce, że jest o niebo łatwiej uszkodzić żywe organizmy, niż je później naprawić. Powiedz jej…

— …że bez kłopotu udało wam się odkryć szybki sposób na wykorzystanie tego tak zwanego uszkodzenia — wpadła mu w słowo Vicki. — Przestudiować, jak z pominięciem czyściciela komórek można trwale zmienić strukturę nerwową organizmu, a potem wprowadzić to na zyskowny rynek narkotyków przyjemnościowych. Czy nie to powiedziałeś Cazie Sanders, hę? Musicie więc widzieć przynajmniej możliwość znalezienia jakichś furtek w tej na pozór nieodwracalnej reakcji biochemicznej.

— Ona ma rację — odezwał się Jackson. — I dobrze o tym wiesz, Thurmond. Kelvin-Castner powinien szukać sposobu na odwrócenie tych efektów.

— Oczywiście, zajmiemy się tym — odparł Rogers. — Ale wszystkie enklawy mają doskonałe systemy zabezpieczeń przed pociskami z bronią biologiczną. W indywidualnych budynkach można zastosować cyrkulację zamkniętą. No i maski. Być może nie będziemy chcieli tak pochopnie tworzyć antidotum. Dla naszego wspólnego dobra.

Jacksonowi aż dech zaparło w piersiach. Rogers przyznaje otwarcie, że Wołom prawdopodobnie nie grozi podobna infekcja, jeżeli tylko zachowają należytą ostrożność. Dostanie się tylko Amatorom, a ci z całym zestawem zahamowań, lękliwi wobec wszelkich nowości, przerażeni myślą o rozdzieleniu z tym, co dobrze im znane, będą stanowić dla nich znacznie mniejsze zagrożenie. Nie będą atakować enklaw w poszukiwaniu strzykawek Przemiany. Wcale nie będą atakować enklaw. Będą tylko wiedli swoje bojaźliwe życie, pogrążeni w cichej rozpaczy, z dala od oczu i myśli Wołów, aż w końcu w następnym, nie Odmienionym pokoleniu większość z nich wybiją choroby.

— Ty skurwysynu — rzuciła miękko Vicki.

Rogers skrzywił się; Jackson mógł się domyślić, że tamten dał się ponieść nerwom, a teraz żałował.

— Oczywiście nie przemawiam oficjalnie w imieniu Kelvin-Castner — zaznaczył szybko. — Nie jestem do tego upoważniony.

A Vicki odpowiedziała mu tym samym miękkim, złowróżbnym tonem:

— A ja jestem zupełnie pewna, że Kelvin-Castner…

— Czekajcie — przerwał im Jackson. — Czekajcie!

Oboje obejrzeli się na niego: jedna osoba na żywo i jedna z hologramu. Jackson skupił myśli.

— Naprawdę najważniejsze pytanie brzmi: kto? Kto stworzył ten neurofarmaceutyk? I po co?

— To chyba dość oczywiste — odparł Rogers. — To niezwykle subtelne i zaawansowane procesy biochemiczne. Najbardziej prawdopodobnym kandydatem będą tu Superbezsenni. Miranda Sharifi odmieniła już ludzkie ciała, a teraz bierze się za ludzkie umysły.

— Ale po co?

— A skąd mamy wiedzieć? — warknął ze złością Rogers. — To nie są ludzie.

Jackson nie zwrócił na to uwagi.

— Poczekaj. Powiedziałeś, że te procesy biochemiczne są bardzo zaawansowane. Czy na tyle, że to muszą być Superbezsenni? Czy może tylko bardziej zaawansowane niż to, czego potrafi w tej chwili dokonać nasz naukowy establishment, lecz niezupełnie poza normalnymi ludzkimi możliwościami?

Obraz na hologramie milczał.

— Przemyśl swoją odpowiedź, Thurmond. To niezwykle ważne.

— Z tą wiedzą, jaką już posiedliśmy na temat ludzkiego mózgu, nie jest to zupełnie poza naszymi możliwościami. Ale potrzeba do tego kombinacji geniuszu, szczęścia i ogromnych nakładów finansowych. Najłatwiejszym wyjaśnieniem jest Miranda Sharifi. Brzytwa Ockhama.

— To nie jedyny sposób, by się ogolić — wtrąciła Vicki. — No dobrze, wyłożyłeś nam już podstawy. Teraz prosimy o wydruki rzeczywistych danych.