Выбрать главу

No on na to, że zaistniała jakaś historia z Magdą. Historia nie historia, ale Barman to też niezły skurwiel, że zamiast sama Magda mi o tym powiedzieć, to on to w jej miejsce mówi.

Wtedy idę do kibli, gdyż Arleta mnie woła, jest cała podjarana, pali naraz dwa papierosy mentolowe, LM-y dodatkowo, oba trzyma w jednym kąciku ust, a drugą ręką podtrzymuje Magdę. Jestem trochę nieswój, gdyż wiem, iż Magda mnie zraniła, skrzywdziła. Pytam więc, że co się stało. Ona mówi, że to skurcz. Ja mówię, że to może od spida, że za dużo spida. Arleta mówi, że ona nas wtedy zostawi już samych i zamyka od zewnątrz drzwi. No to stoję. Magda ma skurcz w łydce i siedzi na sedesie. Lewą ręką trzyma się za łydkę, równocześnie płacząc, równocześnie histeryzując. Nie wiem teraz nawet, czy jest piękna, czy też brzydka i trudno jest mi to naprawdę powiedzieć. Jedno jest pewne, ogólnie jest ładna, ale obecnie w złej kondycji jeżeli chodzi o wygląd, ponieważ wszędzie są jej czarne łzy, z którymi spływa z niej jak z rynny tusz do oczu, rajstopy ma podarte do skóry, jakby zresztą nadmiernie duże i dość rozmiękczoną twarz, która mi przypomina, nie chcąc być nie przyjemnym, czerwony wóz strażacki. Zastanawiam się więc, czy ją jeszcze kocham, kiedy tak jęczy dość głośno, nawet nie patrząc mi w oczy i nie mówiąc do mnie ani słowa. Ale wtedy już prawie nie wytrzymuję.

Czy zrobiłem coś źle, Magda? – mówię do niej i zamykam zasuwkę. Czy zrobiłem coś źle, przecież mogliśmy jeszcze raz wszystko zacząć ponownie. Zawsze wyglądałaś na szczęśliwą, gdy cię kochałem, czemu teraz mnie raptem nie chcesz, czy to taki kaprys, czy znudziłem się ci? Pamiętasz, jak wtedy cię suki spisywały na przystanku, i chociaż byłaś tam wtedy z Masztalem, chociaż z nim cię spisali, i chociaż wiesz, że on miał sprawę o dilerkę. To kto ci potem chodził sprawdzać skrzynkę, żeby nie przyszło wezwanie do rodziców na policję, kiedy ty miałaś praktyki. Święty Józef chodził sprawdzać? Poszedł chociaż raz Masztal sprawdzić?

Czy ja nie byłem dobry, powiedz sama? Kwiatki czekoladki, romantyczne sraczki.

Teraz nie wiesz, co powiedzieć. Jęczysz i powiem ci, że to jest żenada, bo jesteś teraz niczym, jesteś jak dziecko, tak żenująca. Gapisz się w te brązowe kafelki, które nie raz widziały nas, jak byliśmy ze sobą tak bardzo blisko, jak tylko dziewczyna albo kobieta może z mężczyzną być. Tym kafelkom jeszcze odbija się nami, cokolwiek było wcześniej, to właśnie to jedno ci powiem.

Twoje imię jest ładne, Magda, tak samo jak twa twarz. Ładne są twe ręce, twe palce, twe paznokcie, czy nie możemy dłużej ze sobą być? Jeżeli chcesz, to zabiorę cię stąd gdzie tylko chcesz. Może nawet do szpitala, jeżeli jest to niezbędnie konieczne. Pytasz się, czy piłem, no więc piłem, ale to nikogo nie stanowi, czy piłem czy nie. Jedziemy to wsiadamy w samochód i jedziemy, ciebie zawiozę wszędzie, choćby dziesięć tysięcy Rusków nas chciało zbadać na zawartość alkoholu i narkotyków. Mówisz, żebym nie pierdolił od rzeczy, od sedna sprawy. Mówisz, że to chyba skurcz łydki, że robiłaś test i być może jest możliwe, że jesteś w ciąży, chociaż nie jesteś tego pewna do końca. Mówisz, że dlatego stchórzyłaś, dlatego nie chciałaś ze mną dłużej być, bo wiedziałaś, że będę zły. Powiedz mi, kiedy ja byłem na ciebie zły dłużej niż jeden dzień? Jeżeli masz dziecko, a może nawet jest to moje dziecko, to zawsze możesz iść do lekarza i to stuprocentowo sprawdzić. A tymczasem jedziemy. Biorę Magdę na rękę i ona drze się w niebogłosy, po prostu drze ryj, chociaż jeszcze chwilę temu była cichutka i potulniutka jakby we śnie. Od razu Arletka przybiega z tym balonem wystającym z ust, chce wszystko wiedzieć, co się kręci, co z tym skurczem i czy Magda nie chce żadnej z jej strony pomocy, wody, panadolu. Ja mówię do Arlety, żeby spierdalała, jak również do Barmana, który się gapi, jakby nie wiedział o co chodzi. Inni też się głupio patrzą, Lewy, Kacper, Kisiel też z jakąś panna, którą nawet nie znam, musi być nowa, chociaż dosyć niezła, leci muzyka, istny burdel na kółkach. Arleta przysyła mi tekstową wiadomość, że być może prawdopodobnie jest to brak nadmanganianu albo potasu we krwi, ze względu na zły tryb odżywiania. Odsyłam jej, żeby spierdalała, gdyż napisałbym więcej, ale telefon mój się rozładowuje i jedyne, co zdążam to właśnie to: spierdalaj arie. Napisałbym więcej, żeby wzięła swoje złe przepowiednie, złe podszepty, gdyż to ona prawdopodobnie sprowokowała swoim paraprzyrodzonym pierdoleniem, swoimi zaklęciami o tej nauczycielce geografii, że Magdę złapał tak bardzo bolesny skurcz.

No więc wychodzimy i wsadzam Magdę do pierwszej taksówki, po czym sam także wsiadam, ona mówi, że do szpitala, a on, czy coś się stało. Ja mówię, czy to jest wywiad do gazety, czy to jest taksówka i czy to jest spowiedź grzechów i rozgrzeszenie, czy nas wiezie, bo inaczej ja wysiadam i Magda również ze mną, zero kasy i jeszcze kamień na przednią szybę i może się nie pokazywać na mieście. On chwilę milczy, a potem zagaja, że podobno ostatnio walczymy pod flagą biało-czerwoną z Ruskimi. Ja mówię, że owszem, chociaż my raczej nie jesteśmy tak bardzo radykalni na tym tle. Magda mówi, że ona jest raczej przeciwko Ruskim. Teraz się wkurwiam, mówię: a skąd ty to wiesz, że ty jesteś akurat przeciwko? Gra radio, grają wiadomości, różne piosenki. Ona mówi, że ona tak sądzi. Ja mówię, że się naspidowała i urządza wielkie sądzenie, wielkie poglądy urządza, że skąd ona wie, że akurat tak sądzi, a nie właśnie inaczej? Ona się trochę boi. Ja mówię, żeby mnie zostawiła, żeby mnie nie wkurwiała. Ona jęczy, gdyż skurcz się nie skończył.

Potem łazi sama, mówi, żebym jej nie dotykał. Jest kulawa. Mówi, że jestem tak brutalny, że gdy ją tylko jedynie dotknę, zabiję nasze dziecko i ją samą. Gdyż ona wtedy popęka wzdłuż i nasze dziecko zginie. Jestem dość zdenerwowany. Na izbie przyjęć spotyka nas ordynator albo ortopeda, już sam nie wiem, gdyż boję się, żeby jej nie pobrali krwi, bo oprócz braku potasu wyjdą inne jej konszachty ze spidem, bo jest teraz naspidowana jak świnia, jej sprawki z prochem i odbiorą jej to dziecko. Głównie jednak chodzi o tę nogę, gdyż skurcz jest potężny i robi przerzuty. Ortopeda mi mówi, żebym wyszedł na okres badania, o co się podkurwiam dość, gdyż jakkolwiek bądź jest to moja kobieta, czy nie jest. Patrzę mu prosto w same centrum oczu, w same białka, które są dość naszłe od krwi, żeby wiedział, jak jest i niczego nie próbował, żadnych ortopedycznych sztuczek. Magda błaga mnie wzrokiem, żebym był spokojnym, więc się dość uspokajam. Jako że najprawdopodobniej jest to ten niedobór potasu w mięśniu, który ją właśnie boli. No więc czekam i jestem spokojny, chociaż nosi mnie, żeby rozpieprzyć ten szpital w drzazgę. Za tego ortopederastę i innych zboków, którzy tu urzędują, za to, że takie z nich krochmalone książęta z prętem w ręce, ze słuchawką, jako że w kwestii, w której chodzi o wyrażenie poglądów, jestem przeważnie lewicowy.

Raczej się nie zgadzam na podatki i postuluję o państwo bez podatków, w którym moi rodzice nie będą sobie flaków wypruwać na to, żeby wszyscy ci fartuchowi książęta mieli własne mieszkanie i numer telefonu, podczas gdy jest inaczej. Co już zresztą mówiłem, że sytuacja w kraju gospodarcza jest kategorycznie na nie, ostentacja rządu i ogólnie rzecz biorąc słaba władza. Ale odchodzimy od tematu, w którym Magda wychodzi właśnie z gabinetu. Dalej kulawa. Ale uczesana. Chuj z tym, kto ją czesał. Już nie będę w to wnikać, gdyż ten wieczór jest przepełniony po brzegi stresem. Ona mówi, żebym zabrał ją nad morze. Ja mówię, że jak ona chce jechać nad morze z tą gangreną na nodze. Ona mówi, że kurwa normalnie, po polsku. Po czym, ponieważ na korytarzach szpitalnych nie widać gołej duszy, zapieprza jakieś kule do chodzenia. Ja mówię, że to nie jest godzina nad morze. Ona mówi, że właśnie, że jest najlepsza, i że chce tam jechać tylko ze mną, bodajże dlatego, że dla mnie jest to uczucie, które jest w niej, które ona czuje. Ja mówię, że jest pierdolnięta w mózg, ale generalnie bardzo się zmiękczam na tę myśl, że ona kocha mnie i tak bez cienia fałszu to przyznaje.