Выбрать главу

Każdy powrót do domu jest tylko koszmarem.

3 maja – Pierwsza konfrontacja z ojcem po powrocie z Warszawy. Powiedziałam mu, że zmarnował mi młodość, że ucieka i nie chce mnie wysłuchać, nie chce przyjąć prawdy, że nigdy nie zdobył się na to, by mnie przeprosić. Milczy, ucieka, obraź się. Uważa, że zrobił wszystko, bo mnie karmił jak psa.

4 maja – Dokończyłam rozmowę z ojcem. Powiedziałam, że mnie zniszczył w 14 roku życia i od tej pory jestem chora. Znowu próbował mnie obwiniać, lecz nie pozwoliłam na to.

Powiedział w końcu – przepraszam i kocham cię.

A potem cichy płacz i ulga.

Prawdziwy przyjaciel przyjmie każdą prawdę. Anka nie uniosła mojej prawdy, zazdrość o moją osobę przysłoniła jej wszystko. Nigdy nie była moim przyjacielem.

5 maja – Namalowałam pusty krzyż. Chrystus już się wyzwolił i chodzi po ziemi od nowa.

W maju wyjechałam na tydzień do Krakowa, do Kasi i tam ponownie, już z dala od piekła, zaczęłam pracować przy niej nad tym, co we mnie siedziało. Nie dokonałam przed wyjazdem konfrontacji z matką. Nie wiedziałam, co jej mam powiedzieć, przecież twierdziła, że mnie kocha, bo cały czas się mną opiekowała. Nie była w stanie sobie uświadomić, że mnie odrzuciła od momentu poczęcia.

Tadeusz:

Toksykomania niszczy tożsamość człowieka jak psychoza. Osoba zmierza do realizowania się jako osobowość, czyli przekształca się z tego, kim jest, w to, kim stać się może. To wychylenie się ku drugiemu człowiekowi, związanie się z nim dzięki własnej wolności może przybrać postać tragiczną, kiedy zmienia się w nienawiść i zniewolenie. Ktoś rezygnuje z własnej tożsamości, z własnych odczuć, ciała, myśli, ruchu, by zakotwiczyć się w cudzym ja.

Istnieją dwa dynamizmy zakotwiczające nas w drugim człowieku: miłość i wolność. Wiązanie się z drugą osobą może przemienić się w dramat, sprowadzić umieranie, antyrozwój, nienawiść i zniewolenie.

Przykładem pułapki wolności i miłości jest toksykomania. Lek staje się na dłużej środkiem mechanicznego samobójstwa. Lek znieczula niedobór miłości i wolności. Samozatrucie jest symptomem zredukowanej do granic własnego ciała przestrzeni życia. W tej przestrzeni rozgrywa się dramat samozbawienia, narkotycznego autyzmu, izolacji i samotności. Dramat nieudanego samostanowienia.

Narkotyk eliminuje w rozwoju duchowym sposoby spontaniczne, naturalne, więc i także dramatyczne. Dochodzi do odrzucenia dróg duchowych w samorozwoju.

Toksykomani są pierwotnie zatruci niepowodzeniami w kontaktach z innymi ludźmi. Tu załamała się ich pozytywna identyfikacja miłości, tu została pogwałcona ich wolność. Ze strony matki rozpoznali gest nienawiści, ojciec to karzące bóstwo. Wolność jest dla nich syndromem pustki, samotności, opuszczenia.

Pierwotną odpowiedzią na pragnienie miłości i wolności dziecka jest odpowiedź, jaką uzyskuje ono ze strony ojca i matki. Macierzyństwo i ojcostwo mają fundamentalny wpływ na odczytanie własnej tożsamości, wartości i sensu własnego życia. Narodziny to lęk przed wyjściem w przestrzeń kosmiczną, rodzice odczytują mowę dziecka, jego potrzeby. (Jeżeli matka nie chce narodzin to przekazuje to dziecku.)

Pragnienia dziecka mogą być nie zaspokajane i osłabiane. Wtedy podlegają rozmaitym transformacjom, przesunięciom, zatrzymaniom, oporom.

Przekazywanie przemocy, gdy jest długotrwałe i uporczywe, prowadzi do zamknięcia dziecięcych pragnień w granicach własnego ciała – autoerotyzm, narcyzm, autyzm. Jest to dotkliwe doświadczenie własnej tożsamości lub prowadzi do introjekcji – uwewnętrznienia przemocy rodziców, poddania się ich rytuałowi, przyjęcia postawy niewolniczej i włączenie postawy resentymentu, który w późniejszym okresie życia da o sobie znać w sposób negatywny – odrzucenie lub ambiwalentną miłość połączoną ze wściekłością, a potrzebę wolności połączoną z potrzebą zniewolenia.

Introjekcja przemocy, która wdziera się przez rytuał rodzicielsko – opiekuńczy, może doprowadzić do załamania się standardów identyfikacji osobowej, poprzez patologiczną identyfikację z matką lub ojcem, wyrażającą się skrajnymi postawami podporządkowania lub buntu.

Rytuał ssania jest najbardziej elementarnym doświadczeniem brania i staje się matrycą dla wszystkich sposobów brania i dawania, to dalej, w zależności od relacji matki i dziecka, przybiera postać negatywną lub pozytywną.

Dziecko jest skazane na miłość matki. Dziecko domaga się tej miłości, ale nie może jej wyegzekwować. Bo nie da się wyegzekwować żadnej miłości. Dziecko dostaje polecenie – żyj bez miłości. Taki rozdwojony komunikat staje się matrycą rozdwojenia psychicznego.

Odczytuje ono faktycznie dwa komunikaty jednocześnie – żyj – karmienie, bez miłości – brak uczuć. Te komunikaty nadawane podczas karmienia mają wielkie znaczenie dla ukształtowania się tendencji do życia i rozwoju dziecka.

Przymus życia, jakiego doświadcza dziecko podczas karmienia pozbawionego wartości uczuciowych, jest doświadczany jako przymus cielesny, fizyczny nacisk, spod którego nie może się wyzwolić inaczej jak przez wycofanie.

Przymus życia wiąże się z dotkliwym doświadczeniem swojej odrębności. Dziecko rozpoznaje, że jest kimś innym niż jego matka, że jest inna jego wolność i miłość. To gwałtowne odcięcie dziecka od matki wiąże się z koniecznością zaakceptowania braku miłości i wolności, wybudowaniem tęsknoty za idealną matką i idealną miłością. W strukturę takiej tęsknoty wbudowuje jednocześnie długotrwały, czasem wieczny żal, smutek, nienawiść i wściekłość, które nie pozwalają nawet w przyszłości identyfikować pozytywnie matki i miłości. Istnieje granica możliwości samoobrony i transformacji psychicznej, która złamana zbyt wcześnie, kształtuje osobowość zniewoloną przez negatywny obraz matki – przemoc. Powstaje patologiczny wzorzec identyfikacji osobowej.

Przymus życia zakodowany w przymusie jedzenia niesie jeszcze inny komunikat: „Możesz jeść tylko to, co ode mnie dostajesz”. Jeżeli dziecko dostaje tylko pokarm bez miłości, pozostaje zawężone pole wolności, wolnego wyboru. Narkomania jako odbicie rytuałów rodzica, pozbawionych miłości, replika zatrucia psychicznego. Dziecko staje się lustrzanym odbiciem swoich rodziców.

Silne zaburzenia psychiczne są przenoszone i reprodukowane w innych fazach interioryzacji.

Miłość i wolność stają się wartościami pragnień dziecięcych: zależności i niezależności.

Niezaspokojenie tych pragnień w fazie oralnej, poprzez przymus i walkę lub rezygnację, powoduje, że dziecko nauczy się wybierać to, czego nie chce, to, co niszczy jego pragnienia.

Modelem takiego samozniszczenia jest rytuał toksykomani.

Odsunięcie od piersi to trudniejszy do odczytania komunikat uczuciowy, wywołuje ono niepokój i chęć odzyskania tego, co dawało poczucie bezpieczeństwa.

Patogenny niedobór miłości zmusza do wyłamania się spod rytuału miłosnego, zmusza do buntu, ucieczki odejścia, nawet w formach samobójczych, dla tych, którzy muszą się wydostać spod ciężaru zniewolenia.

Jeżeli dziecko doświadcza dawania „bez miłości”, samo bez miłości odda to, co uprzednio dostało. Dramat toksykomanów polega na tym, że nawet nie umieją oddać zła. Przyjmują zło jako wartość. Prowadzi to do zgody na zło, którym jest trucizna zastępująca miłość i wolność, symulująca sens i wartość życia. Patogennie szuka się miłości rodzica zamiast poszukać jej w innym człowieku.

Fiksacja oralna może być rozszerzona w fazie edypalnej tak, że dziecko spostrzega swoich rodziców nieraz jako byty niemal wyłącznie seksualne.

Kiedy nie ma personifikacji, kiedy dziecko nie przebrnęło swojej wstępnej fazy albo zostało przez rodziców zablokowane, oni sami – rodzice, i ciało dziecka są wartościowane negatywnie, przechodzą w sferę cienia, stają się jego treścią – sferą kary, lęku i zniewolenia.