Выбрать главу

Dożyłam do lat dziewięćdziesiątych, ba 2000 – lecia. Przez ostatnie 8 lat walczyłam o przetrwanie, opuszczona przez niektórych przyjaciół zdobyłam nowych.

Dr Marek Sternalski opiekował się mną przez ostatnie 10 lat. Gdyby nie On, nie wiem co mogłoby się zdarzyć. Cierpliwie słuchał moich urojeń i halucynacji. Teraz jestem córką szatana.

Ze schizofrenii nie ma wyjścia.

Były liczne poprawy, kiedy zdrowiałam ale jądro schi nieustannie mnie męczyło. Schi mnie dopadało w najbardziej zaskakujących momentach, powalało i nie potrafiło normalnie funkcjonować.

Jestem chora, drogi Czytelniku, słyszę głosy, mam urojenia, zaburzenia świadomości, gubię się w znanych mi miejscach.

Tylko dr Marek Sternalski pomaga ukoić mój ból. Pokochałam go jako dającego ukojenie bólu, jako genialnego człowieka, którego nie dziwi, że znowu się wieszam czy truję.

Przez ostatnie 8 lat przyjmuje ze spokojem moje cierpienie, telefony o północy czy w święta, mam w nim prawdziwego przyjaciela, któremu mogę zaufać. Zawsze mnie wysłucha i zrozumie.

Jestem schizofreniczką i trzeba nauczyć się z tym żyć.

Przez ostatnie 8 lat byłam 26 razy u Niego w szpitalu, w lęku, z myślami samobójczymi, zdezorientowana.

Wieszałam się, bo nie mogłam unieść ciężaru choroby, głosów, które kazały mi się powiesić, i toczyliśmy ze sobą walkę i zwyciężyła zawsze miłość, którą Go obdarzam, bo nie miałam innej miłości oprócz miłości rodziców a szatan kusił, kiedy się załamię i oddam mu moje życie.

Przez 8 lat oddawałam to, co ukrywałam przez 20 lat psychozy. Nareszcie przemówiłam.

Tadeusz Kobierzycki i Anna Marczak dołożyli swoje. Jak oni mnie nienawidzą. Za to, że nie rozróżniałam jaźni od rzeczywistości. Ale to już historia.

Odnalazłam się w psychozie i nikt mi tego nie odbierze.

A szatan towarzyszy mi w codzienności.

Zabijałam się przez ostatnie 8 lat.

I wierzyłam, że się odrodzę. Może ten 2000 rok przyniesie jakąś ulgę ze świadomością, którą teraz poznałam.

Na oddziale byłam pełna lęku nie do wytrzymania, gonił mi się czas, zdezorientowana i tylko Ciebie, dr Marku, rozpoznawałam, byłeś moim wentylem bezpieczeństwa, tylko Tobie wierzyłam i zaufałam. Wyznawałam Ci miłość, kiedy już nic nie działało, a Ty mnie przytulałeś i lęk odchodził, to było jak oświecenie, że jest ktoś, kto mnie rozumie w całkowitej rozterce psychicznej.

Tylko Ty rozumiałeś mój lęk.

8 lat walki o przetrwanie. Jestem już bardzo zmęczona, Doktorze, ale się nie poddam. Tylko

Ty znasz skalę mego cierpienia, byt i alkohol, by się nie powiesić.

Plączę.

Tyle musiałam wycierpieć. Ale na oddział przychodziłam trzeźwa, po dłuższej abstynencji i to nie miało wpływu na rozwój choroby. Głosy szatana mam od 14 roku życia, kiedy byłam jeszcze trzeźwa. Nie oszukiwałam Pana, po prostu nie mówiłam wszystkiego. Rozwój mojej choroby, to byty dwa różne nurty mojej choroby. Najpierw była psychoza później eliminowałam lęk mojej choroby. Lęk mnie niszczy Panie Doktorze.

A ja tak kocham życie!

Nikt nie wiedział o mojej chorobie, jedynie Pan się domyślał 20 lat temu. Jaka jest granica cierpienia?

Jestem psychologiem. Kiedyś umiałam pomagać innym, teraz została tylko psychoza i ja, bezradna. Już nie popełnię samobójstwa. Nawet jeśli szatan będzie mnie kusił.

Niech mi Pan pozwoli siebie kochać, ta miłość pozwala mi przetrwać najgorsze.

Tyle razy byłam u kresu i Pan mnie ratował… Niekiedy nie pamiętam jak mam wrócić do domu i po co wyszłam z domu. Mam taką kartkę w dowodzie – żeby mnie odprowadzić do domu jak się zgubię, ale do Pana zawsze trafię.

Te wszystkie pobyty w szpitalu przez ostatnie 8 lat dawały mi silę i utwierdzały w miłości, że jestem bezpieczna… Przez te lata napisałam 10 książek, stałam się stawna aż do bólu, do kolejnego cierpienia. Stało się to także dzięki Panu, Doktorze. Walczyłam z samobójstwem i każda książka miała być ostatnia. Tu rozkwita we mnie talent pomimo choroby, kiedy kontaktuję…

Kiedy Pan mnie przytuli rodzą się nowe pomysły.

I oto w tym wszystkim chodzi… Przy Panu czuję się bezpieczniej.

Przepraszam za wieszanie się na oddziale, za trucia, to tylko mój lęk, z którym sobie nie radzę. Jestem dziwnym dzieckiem dla moich rodziców, prędzej rozumie mnie ksiądz na spowiedzi, i przyjmuję Chrystusa, i staje się światło w mojej duszy.

Zawsze zdąży mnie Pan uratować.

Pokochałam Pana czystą, platoniczną miłością. Wiem, że ma Pan setki takich pacjentów ale to mi nie przeszkadza.

Drogi Czytelniku, powtarzam, z psychozy schizofrenicznej nie ma ucieczki. Można jedynie łagodzić objawy lekami i miłością.

Pogodziłam się już z tym. Potrzebuję opieki drugiego człowieka. Nie wiem co to będzie, kiedy rodziców zabraknie. To Mama powstrzymuje mnie od wyjścia nago na ulicę, to Ona słucha moich urojeń i zagubień.

Jestem córką szatana. I bronię się przed przepaścią.

W chorobie wiele osób mnie opuściło. Tadeusz Kobierzycki wyciągnął ode mnie wszystko i mnie znienawidził. Wlał swój jad Annie Marczak, z którą byłyśmy jak siostry, a teraz ona mnie nienawidzi i nie potrafi ani wydorośleć ani przebaczać.

Za to zyskałam wielu nowych przyjaciół, którzy akceptują mnie taką jaka jestem. Pokochałam, myślałam, że już nigdy mi się to nie uda, wybaczyłam.

Postawa dr Marka Sternalskiego dodaje mi sił. Jest Kasia Niedźwiedź, moja powierniczka, jest Marzena Bratek z mamą, Jest Dorota z Arkiem, i wielu innych, którzy wierzą we mnie.

Żyję. Już nie targnę się na swoje życie. Jest dobra wróżka Anna.

Mój brat odwrócił się ode mnie, powiedział, że po śmierci rodziców nie będzie się mną opiekował. Bratowa powiedziała mi, że jestem wyrachowana od dziecka.

Mogę liczyć na rodziców, Danuśkę, Jagódkę, której syna Michała jestem matką chrzestną.

A tak naprawdę żyję w ogromnej samotności. I w cierpieniu.

To trwa ponad 20 lat.

Doktorze, Marku Sternalski. Wierzę, że zawsze zdąży mnie Pan uratować.