Coś tam w niej zawsze znajdziemy właściwego, czego ten idiota, rzecz jasna, nie zauważył.
9. Pozornie nie zwracać uwagi na jego poczynania i udawać zajęcie czym innym.
10. Każdą propozycję i żądanie rozważać wnikliwie, na głos, i pytać go o radę.
11. Odmienić się zewnętrznie.
Niezłym sposobem jest pojawienie się znienacka tam gdzie on się znajduje, najlepiej w miejscu publicznym możliwie wytwornym, w nowej szacie i fryzurze, symulując kompletny brak wiedzy o jego obecności, tak, żeby nas od razu nie poznał. Nie ma mężczyzny, który nie zainteresowałby się piękną obcą kobietą, bodaj podświadomie i marginesowo. Po czym wykryje, iż owa piękna kobieta jest to jego własna żona i co będzie, pokaże czas.
Przykład, jaki znam osobiście, ma co prawda charakter odwrotny, o czymś jednakże świadczy.
Pewna żona, mocno już przyzwyczajona do męża, oczekiwała na lotnisku jego powrotu z dalekiej podróży. Samolot wylądował, żona stała na widokowym balkoniku. Nagle ujrzała, iż przez płytę lotniska idzie niezmiernie przystojny facet, który jej się ogromnie podoba. Z chwili na chwilę podobał jej się bardziej, prawie zapomniała o mężu, po czym z westchnieniem zeszła na dół. I wówczas okazało się, że ten facet to właśnie jej mąż.
Zakochała się w nim na śmierć i życie, bardziej, niż we wczesnej młodości.
Nie ma przepisu,
że nie może być przeciwnie.
Jeśli nie grozi nam rywalka i zmuszone jesteśmy tylko walczyć z brutalną rzeczywistością, musimy skupić się w sobie.
Czegoś naszemu mężczyźnie brakuje, czegoś ma w nadmiarze i coś go gryzie. Zagadkę należy rozwiązać, inaczej bowiem nie zdołamy przeciwdziałać.
Zaś, jak znamy życie…
Po przejrzeniu garderoby okaże się, że brakuje nam pieniędzy na niezbędne uzupełnienia. (Pożyczmy od rodziny i przyjaciółek. Nie pieniądze, tylko sztuki odzieży.) ’
Kolacja ze świecami na stole, my na wielki dzwon, a on wcale nie wróci do domu, albo wróci o piątej rano. (Kiedyś jednak musi wrócić nieco wcześniej. Zamknięte wino może stać do uśmiechniętej śmierci, świece same z siebie się nie zużywają, tylko kwiaty nam zwiędną. Nie szkodzi, starajmy się o polne, względnie doniczkowe. Doniczka, w razie czego, może posłużyć dodatkowym celom).
Co do odmiany zewnętrznej, ubieramy się w akcesoria kabaretowe, świecimy mu w oczy czarną koronką, zwlekamy z wyborem sukni, rzekomo na niego nie zważając… Ale zaraz, zaraz! Ważymy osiemdziesiąt pięć kilo. W co, na litość boską, możemy się ubrać, żeby on dla nas na nowo oszalał?! (No trudno, musimy się odchudzić. Albo nadwaga, albo mężczyzna!)
I tak dalej.
Tymczasem nasze starania powinny zostać uwieńczone powodzeniem. Doskonałe wrażenie mogłaby zrobić wiadomość o milionowym spadku po naszym stryju, który właśnie umarł. Nieźle wypadłaby także nagroda Nobla dla nas, broń Boże nie dla niego, bo zyskawszy swobodę finansową, dopieroż rozwinąłby skrzydła! Na stryja i Nobla może akurat nie mamy szans, co by tu zrobić…?
Spróbujmy wszystkiego po kolei, w tym zaś dwóch kontrastowych sposobów.
Pierwszy:
W gruncie rzeczy najprostszy, najmniej pracochłonny. Poniechać wszystkiego, co robiłyśmy do tej pory. Ni ma śniadanka, ni ma obiadku, ni ma czystej koszulki, ni ma latania na pocztę z jego awizem, ni ma zakupów spożywczych, ni ma ziółek na zgagę i jogurciku na kaca, ni ma guzików, ni ma zmywania…
Jego brudne talerze i szklanki stoją na stole, jak stały, jego zużyte gacie nadal poniewierają się na podłodze w łazience, w lodówce wyłącznie produkty odchudzające, biały serek i marchewka…
(Jak wiadomo, najbardziej odchudzającym warzywem jest surowa marchew w całości, spożywana au naturel. Więcej kalorii się traci gryząc ją, niż zyskuje zjadłszy).
…jego kasety, taśmy i książki, skłębione ze sobą, pokrywają się warstwą kurzu, nikt mu nie znajdzie zagubionych skarpetek, śrubokręta, rachunku za telefon, rannych kapci, zaginionego krawacika i czystych ręczników. Gehenna!
Sposób, acz dla nas wygodny i nader ulgowy, zarazem jest dość radykalny, bo on tego wszystkiego nie wytrzyma i zwyczajnie pójdzie w diabły. Trudno, ryzyk-fizyk. Ileż czasu przy tym zyskujemy dla siebie!
I drugi:
Też prosty. Poderwać sobie innego mężczyznę. Łatwiej poderwać, niż utrzymać.
Działa najlepiej.
Jakość i rodzaj tego innego nie ma najmniejszego znaczenia, ponieważ i tak ciągle kochamy tamtego naszego. Irracjonalnie, bez sensu, bez powodu, wbrew jego wadom, wbrew uciążliwościom, wbrew wszystkiemu.
Miłość jest jak kot. Chodzi własnymi drogami.
Miłość powoduje, że przyszycie mu guzika do marynarki wydaje nam się szczęściem niebiańskim, że zupkę dla niego zaprawiamy własnym sercem, że upojenie w nas budzą:
– jego kurteczka, wisząca na oparciu krzesła,
– zastarzały i nie do usunięcia smród z jego fajki,
– popiół z tejże fajki, znajdywany wszędzie:
a, w maśle
b. w kwiatkach
c. w maszynie do pisania
d. na każdym dywanie
e. na każdym obrusie
f. na wszystkich talerzykach i spodeczkach
i w ogóle gdzie popadnie. – jego nieznośne chrapanie
a. w łóżku
b. przed telewizorem
c. w podróży pociągiem
d. a już najgorsze w samolocie
– jego poranne pienia w łazience przy goleniu.
– jego zabłocone buty, o które potykamy się, wchodząc do mieszkania.
– jego wszystkie błędy i głupkowate pomyłki. – oraz fakt, że w celu zaparzenia herbaty sypie ją do czajniczka, nalewa zimnej wody z kranu i stawia to na ogniu.
…że jego wstrętna morda dla nas jest piękna, że jego łysina rozczula nas do łez, że w jego rozkudlonej brodzie widzimy skarby Sezamu…
Puknijmy się w głowę, chociaż to i tak nic nie pomoże.
Miłość też powoduje, że mężczyźni twierdzą, jakoby kobiety kłamały na potęgę, jak wściekłe, z każdym niemal oddechem.
Opinia ta jest niesłuszna i wysoce krzywdząca.
Zakochana kobieta, podrywająca mężczyznę z miłości, żywi najświętsze i najgłębsze przekonanie, iż uwielbia:
– sypiać w namiocie i myć się o wschodzie słońca w jeziorze.
– spędzać całe lato na chybotliwej żaglówce, smagana wichrem, moczona deszczem, spalona słońcem, aczkolwiek wody boi się panicznie, skóra jej pierzchnie, a włosy przemieniają się w rozkudłane słano.
– łowić ryby.
– grzebać w znaczkach.
– rozwiązywać skomplikowane zadania matematyczne.
– tresować węże, których śmiertelnie się brzydzi.
– pić piwo, którego nie znosi.
– czytywać w prasie artykuły polityczne, z których jednego słowa nie rozumie.
– jeździć konno, czego w ogóle nie potrafi, a konia też się boi.
– wspinać się na górskie szczyty.
– grać w karty, co ją potwornie nudzi.