Выбрать главу

Wyjaśnień nie należy odmawiać, cóż znowu! Przeciwnie, służymy nimi chętnie, rzecz jasna w cztery oczy.

– Bo jak ty się spóźniasz, kochanie, to ja się tak potwornie denerwuję, że już sama nie wiem, co robić i muszę…

– mieć obok siebie żywego człowieka, byle kogo

– natychmiast wyjść z domu, żeby nie zwariować

– coś robić, co mnie jakoś zajmie

… inaczej bym tu umarła, albo ciebie znienawidziła. A ja cię przecież chcę kochać!

Warianty wyjaśnień można sobie tworzyć dowolne, zależnie od charakteru, sytuacji i poglądów przeciwnika.

Pomijając już wszystko inne, z mężczyzną, który nas wcale jeszcze nie zamierza porzucić i któremu na nas zależy, należy rozmawiać.

Rzecz oczywista, nie w chwilach, kiedy:

– ogląda mecz

– łowi ryby

– chciwie spożywa posiłek

– korzysta z nas seksualnie

– ciężko schetany, głowi się nad służbowym, nierozwikłanym problemem, od którego zależy reszta jego kariery

– właściwie nie wiadomo kiedy.

Jeśli akurat zasypia, a nam uda się go rozbudzić, możemy to uważać za wielki, osobisty sukces.

Z wysiłkiem znalazłszy odpowiednią chwilę, powinnyśmy podsunąć mu kilka spostrzeżeń.

l. My się do niego stosujemy. Bierzemy pod uwagę jego potrzeby i upodobania nawet jeśli są całkowicie sprzeczne z naszymi. Rozumiemy, że beznadziejna naprawa łańcucha od roweru stanowi treść życia. Rozumiemy, że spotkania w męskim gronie są niezbędne dla ludzkiej duszy, co wyraźnie słychać, bo po nich często ludzka dusza śpiewa „ „góralu, czy ci nie żal? ” ”. Rozumiemy, że mecz, że karty, że ryby…

(Nawiasem mówiąc, mężczyźni chodzą na ryby wcale nie dla połowu, tylko po to, żeby zyskać chwilę świętego spokoju. Relaks. Do knajpy zaś, nie z rozszalałego upodobania do kaca, tylko dla oderwania się od gnębiącej codzienności).

2. Nasze stosowanie się do niego i odgadywanie jego życzeń i pragnień wyczerpuje nas nerwowo. Niekiedy cierpimy katusze, ale twardo spełniamy zadanie dla jego szczęścia.

3. Nie wiadomo, jak długo wytrzymamy.

4. Może zatem on powinien:

a. jasno, wyraźnie i otwarcie wyjawiać swoje życzenia i pragnienia, żeby chociaż zaoszczędzić nam zagadek, szczególnie że czujemy się głupie i możemy źle odgadywać

b. w ramach wzajemności od czasu do czasu uwzględnić nasze życzenia i pragnienia, stosując się do nas, o ile to zniesie

c. wiedzieć co robimy i okazywać, że nas docenia

5. Proponujemy kompromis:

dwa razy my dla niego, a raz on dla nas.

Tę proporcję z łatwością przekształcimy po niewielkim upływie czasu. Dwa razy on dla nas, a raz my dla niego, ale na ten temat nie musimy dyskutować.

Jeśli całe nasze gadanie dotrze do niego, on zaś, wciąż nas kochając, pójdzie na ugodę, wszystko w porządku i trzeba mu potem tylko o niej delikatnie przypominać.

Jeśli nie dotrze, znaczy, że mamy przy boku ostatniego ćwoka i niczego z nim nie osiągniemy. Było nie brać ćwoka.

Na marginesie:

Zostało naukowo dowiedzione, że każdy ssak potrzebuje dystansu do drugiego ssaka. Odległość jest różna, zależnie od gatunku, co innego dla szczura, co innego dla tygrysa, co innego dla wieloryba, a co innego dla człowieka. Jeśli odległości brakuje, ssak popada w nerwicę, budzi się w nim agresywność i nienawiść do pozostałych osobników własnego gatunku. Zaczyna atakować.

Człowiekowi potrzebne jest mniej więcej

dwa metry.

Gdzie my mamy te dwa metry?

Dzięki poglądom świętej pamięci nieboszczyka pana Gomułki, załatwiły nam egzystencję normatywy budowlane, siedem metrów kwadratowych na człowieka, metr więcej, niż dla rasowej krowy. Dziw, że nie zaczęliśmy dawać mleka, aczkolwiek doić się pozwalamy.

Człowiek wkłada płaszczyk i zrywa z sufitu żyrandol. Ubiera się w marynareczkę i wali żonę w zęby. Sięga po szklankę z herbatą i puka w łokieć odrabiające lekcje dziecko.

W człowieku zaczyna się budzić nienawiść do własnej żony i własnego dziecka. Kolegów w pracy, siedzących mu na plecach, nienawidzi już dawno.

No i jak my możemy lubić się wzajemnie? Skąd mamy brać wzajemną życzliwość?

Należałoby jakoś opanować to nieszczęście dziejowe. Z uwagi na pełną niemożność rozsunięcia ścian i sufitów, musimy:

l. Tolerować opuszczanie domu przez mężczyznę. Nie czyni tego przeciwko nam, tylko zgodnie z przyrodą.

(Rozsądnie byłoby wykorzystać tę naturalną potrzebę, zlecając mu coś do załatwienia, lub też nabycia. Najlepiej produkt trudno osiągalny, a użyteczny).

2. Tolerować opóźnianie powrotu.

Tylko w fazie rozszalałych pożądań erotycznych on z przyjemnością myśli o ciasnocie.

(Nieobecność drugiej istoty ludzkiej świadomie wykorzystujemy dla siebie, pośpiesznie oddychając zdobytą chwilową przestrzenią. Kobieta to też ssak).

3. Zdać się na wolę niebios. Wytrzymamy, albo nie.

(Wiedząc o przymusie biologicznym, nie obarczamy przynajmniej winą drugiej strony i unikamy niektórych zadrażnień, co też się przyda).

Powiedzmy sobie uczciwie, że pojawiają się niekiedy na powierzchni globu mężczyźni inteligentni.

Odznaczają się tym, że myślą. Rozumieją samych siebie.

Pełne zrozumienie kobiety nie jest dla nich osiągalne i nie możemy od nich czegoś podobnego wymagać. To już byłoby za wiele.

Wystarczy, że widzą w kobiecie partnera, a nie przeciwnika. Każdy sądzi według siebie, wnioskując zatem po sobie, zdołają odgadnąć, iż kobieta bywa:

a. zmęczona

b. rozdrażniona

c. zapracowana

d. głodna

e. roztargniona

f. zajęta czymś postronnym

g. zazdrosna

h. niewyspana

i. wypoczęta

j. spragniona rozrywki

k. spragniona świętego spokoju

l. zadowolona z siebie

ł. niezadowolona z siebie

m. niepewna siebie

n. niezadowolona z mężczyzny

o. niepewna mężczyzny

p. wściekła wcale nie na niego

r. czasem nawet lżej, lub ciężej chora, chociaż tego wszelkimi siłami starają się nie przyjmować do wiadomości

s. podstępna…

Nie, tego lepiej żeby nie odgadywali. i w ogóle rozmaita.

Jeśli prawie wszystko (bo o wszystkim nie ma nawet co marzyć) powyższe potrafią jako tako rozumieć, łatwo z nimi współżyć, należy ich doceniać i nie przesadzać w innych wymaganiach.

Ponadto należy im wyjaśniać i przypominać, głosem anielsko łagodnym i czułym, że jesteśmy rozdrażnione i zdenerwowane nie przez niego, tylko przez jakiekolwiek czynniki zewnętrzne, jego obecność zaś uspokaja nas i koi nasze doznania. Że nasze roztargnienie wynikło z głębokich rozmyślań o jego genialnych słowach, wypowiedzianych wczoraj przy obiedzie (coś przecież powiedział, do licha, jak nie przy obiedzie, to przy kolacji i nie ma znaczenia, co to było). Że to on jest spragniony rozrywki, a my to radośnie aprobujemy. Że owszem, jesteśmy chore, ale na jego widok już nam się polepsza. Że gnębi nas niepewność…