Krótko mówiąc, nie czynimy nic obraźliwego, szczególnie, jeśli tajemnicza siła pcha nas do obdarzania względami osoby postronnej.
Jedna żona odgadła, co się święci, tylko dlatego, że on zapalał papierosa osobie postronnej nie przemyślanym gestem.
Druga żona odgadła, że jest zdradzana tylko dzięki temu, że osoba postronna wiedziała, gdzie w samochodzie znajduje się wewnętrzne lusterko.
Trzecia żona odgadła wszystko tylko przez dwa spojrzenia: osoby postronnej na niego i jego na osobę postronną.
Czwarta żona nabrała słusznych podejrzeń tylko dzięki sposobowi wręczenia jej kwiatów od jeszcze nie niewiernego.
Piąta i pięciomilionowa żona odgadła wszystko na podstawie byle czego.
Mężom odgadywanie nie wychodzi najlepiej.
Dzięki czemu unikniemy najgorszego, a mianowicie zrobienia z naszej Istoty kretynki, względnie półgłówka.
Tego bowiem nie wytrzyma i nie przebaczy już nikt i nasza Istota zareaguje tak, że nam się życia odechce.
Jeśli jednak, opromieniając sobie, zarazem opromienimy Istocie, mamy wielką szansę na błogą i bezkonfliktową egzystencję.
Nie koniec na tym1
Niestety, nic nie możemy poradzić na fakt, iż kontakty z osobą postronną, mające wyłącznie opromieniać, wymagają od nas wręcz potwornych wysiłków. Trudno, skoro mamy wytrzymać i skoro Istota ma wytrzymać z nami…
Przypominamy zatem, iż: w opisywanej właśnie sytuacji wytrzymywaniu ogromnie sprzyja właściwy stosunek do mebla, popularnie zwanego łóżkiem.
Zważywszy, iż nasz związek z Istotą zasadniczo oparty jest na wyżej wzmiankowanym fragmencie wyposażenia mieszkania, musimy go użytkować racjonalnie, w sposób nie nasuwający żadnych głupkowatych podejrzeń.
Wykluczyć należy: a. Uporczywe bóle głowy, występujące wyłącznie w godzinach wieczornych, b. śmiertelne zmęczenie dzień w dzień, połączone z nieprzepartą sennością, C. Obowiązki, wykluczające nasze pójście spać, zanim nasza Istota zaśnie rzetelnie, d. źle skrywaną niechęć do bliższych kontaktów osobistych, e. Chłód, f znudzenie, g. Wszczynanie kłótni w chwili udawania się na spoczynek i tym podobne krętactwa.
Każda Istota przy zdrowych zmysłach od razu się połapie, że coś tu nie gra. I na co nam te kwiaty?
Ograniczyć się nieco, ostatecznie, możemy, a możliwe, że nawet musimy, bo w końcu ile człowiek z siebie zdoła wykrzesać…? Ale umiar, chciał nie chciał, trzeba zachować, inaczej bowiem albo sami wpadniemy w nieznośną nerwicę, albo stracimy naszą Istotę, czego wcale nie mieliśmy w planach.
Co gorsza, może nastąpić i jedno, i drugie.
Jeśli zatem osoby postronne interesują nas często i silnie i upieramy się przy opromienianiu, powinniśmy z góry nastawić się na ciężką pracę i niebotycznie skomplikowane życie w nerwach.
Rozważmy lepiej, czy damy temu radę. Bo jeśli nie…
Najzwyczajniej w świecie przestaniemy wytrzymywać ze sobą nawzajem.
Ponadto: Omawiany niniejszym zasadniczy mebel przydaje nam się dodatkowo w chwilach rozmaitych konfliktów.
Niestety, różnie, bo co innego mąż, a co innego żona.
I pozwolimy sobie na drobny przykładzik właściwego sposobu postępowania.
Załóżmy, że nasza żona awanturuje się, grymasi, czepia, zgłasza pretensje, płacze i odsądza nas od czci i wiary.
Zwariować można. Otóż nie ma lepszego sposobu zamknięcia jej gęby i poprawienia nastroju, jak metoda praszczura: złapać ją za kudły i siłą zawlec gdzie należy, tamże zaś dobitnie okazać jej nasze płomienne uczucia małżeńskie. Gwarantowane, że później powieje z niej ku nam sama słodycz i pełna tolerancja, a grymasy skończą się jak ręką odjął.
Być może, tylko do nazajutrz, ale nie wymagajmy za wiele…
Jak łatwo zgadnąć, odwrotność nie wchodzi tu w rachubę.
Mężczyźni wprawdzie noszą już długie i obfite kudły, jednakże reszta ich anatomii pozostała bez zmian i wleczenie ich siłą dokądkolwiek dla przeciętnie normalnej kobiety raczej nie jest możliwe. Nie mówiąc już o tym, że samo zawleczenie nie wystarczy…
Żona zatem użytkuje łóżko w sposób odmienny, mianowicie leży w nim. Albo na nim. W dzień.
Dla zastraszenia.
Leżący na łóżku w biały dzień mężczyzna to nic takiego, widok powszechnie spotykany, natomiast leżąca w łóżku żona…
Najlepiej z zamkniętymi oczami, względnie twarzą osłoniętą ramieniem, spod którego można nieznacznie łypać okiem i patrzeć, co on robi… wywołuje w mężu potężny wstrząs i budzi śmiertelne przerażenie. Musiało się coś stać! Pogotowie!!1
Jeśli nasz wystraszony mąż zaczyna się miotać po mieszkaniu i wszystko mu leci z rąk, my, jako żona, leżymy sobie spokojnie dalej, nie reagując nawet na litry wody, wylewane gdzie popadnie (bo wątpliwe jest, czy on zdoła donieść do naszych ust bodaj jedną pełną szklankę), Jeśli jednak widzimy, że chwyta słuchawkę, wydajemy z siebie jęk i odzyskujemy odrobinę siły.
Przyczyn zjawiska nie wyjaśniamy, bąknięciami tylko dając do zrozumienia, że nasz organizm nagle odmówił posłuszeństwa. Ale nic nic, już nam lepiej, zaraz wstajemy i przystępujemy do pełnienia obowiązków.
Niech nas ręka boska broni zerwać się dziarsko i od razu rozkwitnąć pełnią wigoru! Podnosimy się stopniowo, z bladym uśmiechem na obliczu, zręcznie symulując ukrywanie wysiłków, bo wszak nie chcemy go martwić, i powolutku udajemy się tam, gdzie nas wzywa obowiązek. Wskazane jest zachwiać się lekko przy pierwszych krokach.
O ile nie jesteśmy zdeklarowaną alkoholiczką, narkomanką albo śmierdzącym leniem, gwarantowane jest, że nasza łóżkowa dywersja, razem ze wstrząsem, sprowadzi pożądaną odmianę w uczuciach i zachowaniu naszego męża. W dodatku wstając i podejmując swoje zajęcia, okazujemy się nad wyraz dzielne, opanowane, troskliwe i kochające.
Co może doprowadzić nawet do tego, że on pozmywa po obiedzie i nigdzie tego dnia nie pójdzie.
Pójdzie następnego. Ale nie wymagajmy za wiele…
Zastosowanie łóżka właściwie jest wszechstronne, można bowiem: 1. Nie ścielić go na dzień, z łatwością wywołując wrażenie obrzydliwego bałaganu.
Patrz: wprowadzanie nagłej, zmiany i czynienie wstrętów.
2. Ścielić je kusząco i zachęcająco.
Patrz: jw.
3. Lokować na nim kotkę, wydającą właśnie na świat małe kocięta.
4. Uczynić je wściekle niewygodnym po jego stronie.
Jak to, dlaczego? Głupie pytanie. Żeby nie zasypiał od razu, nie zwracając na nas uwagi. Proste chyba, nie?
5. Uczynić je wygodnym idealnie.
Niech zaśnie w diabły czym prędzej i da nam święty spokój.
6. Nie mieć go dla gości.
Niespodziewanych i natrętnych.
I tak dalej.
Nie wspominając już o tym, że, najzwyczajniej w świecie, można w nim ze sobą zgodnie współżyć.
Po tej, niewątpliwie pocieszającej, uwadze od łóżka możemy się odczepić.
pozostaje nam uczucie straszliwe, zwykle, uzasadnione, nieuzasadnione i zgoła patologiczne, a mianowicie Zazdrość.
Coś okropnego.
Zwykła zazdrość to jeszcze pół biedy, aczkolwiek można ją czuć o: – przeszłość, – teraźniejszość, – przyszłość, – jednostki żywe, – przedmioty martwe, – uczucia.
O przeszłość zazdrosne bywają najczęściej kobiety, chociaż mężczyznom też nic nie brakuje. (Ten pierwszy mąż, ten były gach, te wcześniejsze podrywki…) Teraźniejszość może nam zatruć życie w sposób niebotycznie urozmaicony. Wszystkim jednakowo.
W przyszłości kobiety zdecydowanie biorą górę. (Pytanie: „Co byś zrobił, gdybym umarła?” z ust męskich na ogół nie pada.) W wypadku doznań na powyższym tle umiarkowanych i możliwie racjonalnych wytrzymać wzajemnie ze sobą jest całkiem łatwo.
Wystarczy z jednej strony nieco się hamować, a z drugiej nie podsycać złośliwie (względnie bezmyślnie). I już. Z głowy.