– licznych rywali, o których dowie się cały świat i wówczas my będziemy skompromitowani,
– całkowitą utratę naszej kobiety, czego wcale nie mieliśmy w planach,
– ruinę majątkową,
– rozgłoszenie naszych najskrytszych tajemnic, w ogóle krwawą zemstę.
Musielibyśmy upaść na głowę, żeby coś takiego sprowokować, potraktujmy zatem sprawę poważnie. Trudno, nie ma siły, raz na zawsze pogódźmy się z tym: kobiety naszymi podrywkami kompromitować nie wolno i róbmy sobie co chcemy, ale tej zasady nic na świecie nie złamie. Istnieje wyjście odrobinę łatwiej-sze. Mianowicie: nie kryjemy się z podrywkami po żadnych zaułkach, spotykamy się z nimi przeraźliwie jawnie, radośnie witamy przyjaciółki i znajomych, a do naszej kobiety ględzimy o nich do upojenia. Spotkaliśmy przypadkiem:
– jej przyjaciółkę,
– żonę naszego szefa,
– pannę Basię z kwiaciarni,
– naszą daleką kuzynkę z prowincji,
– znajomą z wczasów,
– koleżankę ze studiów, i tym podobne.
Poznaliśmy, też przypadkiem:
– facetkę z urzędu skarbowego,
– sekretarkę ministra naszego resortu,
– jedną taką prokurator,
– jedną taką biznesłumen,
– jedną taką panią doktór,
– facetkę z telewizji,
– rodzoną siostrę jednego posła na Sejm i tym podobne.
Powyższe osoby zaprosiliśmy na kawę, na kolację, na wycieczkę w plener, do dyskoteki, dokądkolwiek, specjalnie po to, żeby uzyskać:
– orientację w kwestii nie płacenia podatków,
– awans w miejscu pracy,
– zabezpieczenie w prokuraturze na wszelki wypadek,
– udział w intratnych przedsięwzięciach,
– chody w szpitalu, też na wszelki wypadek,
– korzystną reklamę w środku masowego przekazu,
– wpływ na rządy krajem.
Urodziwe cele uświęcą nam niewinne środki. Możemy także spotykać, poznawać i zapraszać wszystko inne, filatelistkę (będziemy zbierać znaczki, albo chcemy sprzedać te po dziadku), panią historyk sztuki (może uda nam się tanio kupić Kossaka), pokojówkę z hotelu (może uda nam się okraść co zasobniejszych gości), córkę szefa mafii (ho ho…!). Możliwości jest zatrzęsienie. Powiedzmy, że ze Striptiserką z nocnego lokalu mielibyśmy pewne trudności, bo co niby zamierzamy? Też się rozbierać…? No więc dobrze, striptiserkę, ostatecznie, możemy ukryć. ţszystkie inne nasze krótkotrwałe i nachalnie wręcz rozgłaszane znajomości
i spotkania zostaną uznane za zwykłą operatywność życiową, nie budząc żadnych podejrzeń. A nawet jeśli, to byle jakie i niepewne. W żadnym wypadku tylko nie możemy iść na imieniny do bliskich znajomych bez żony, przyprowadzając za to aktualną panienkę. Wywoła to złe wrażenie i zniweczy całą naszą koronkową robotę. Jak widać zatem, unieszczęśliwiania kobiety można unikać bez galerniczych wysiłków, czyniąc ją tym samym znacznie łatwiejszą do wytrzymania.
Poza wszystkim, kobiety nie lubią, jak mężczyźni leżą. Nie jest to żadna przenośnia, tylko ścisłe określenie zajmowanej pozycji. Horyzontalnej. Leżenie mężczyzn doprowadza zazwyczaj kobiety do pasji, szaleństwa i rozgoryczenia. Mężczyźni zaś leżeć wprost uwielbiają. Znałam jednego takiego, który nawet pracował leżąc. Nie mówię tu oczywiście o leżeniu pod samochodem, na czatach z bronią myśliwską
w dłoni, w górniczym chodniku wysokości pół metra, lub też pod plafonem, pokrywanym freskami, nic
z tych rzeczy. Leżąc, pisał i czytał w ramach pracy zawodowej. Jako kobieta, pozwoliłam sobie kiedyś na eksperyment. Mój osobisty mężczyzna jak zwykle leżał, czytając książkę. Zjawisko mnie zainteresowało, zadzwoniłam do wszystkich przyjaciółek i znajomych, zadając tylko jedno pytanie:
– "Jaką pozycję zajmuje w tej chwili twój (pani) mąż?".
Z dwudziestu kilku, bo potem ankieta mi się znudziła, nie leżał tylko jeden, który naprawiał samochód przed domem. Nie, przepraszam, dwóch. Ten drugi akurat wyszedł ze śmieciami. Ale pczedtem owszem, leżał. Ciekawe, co w tym jest? Rozpaczliwie mało czynności można wykonywać w pozycji leżącej, najlepiej nadaje się ona do spania. Jeść, pić (szczególnie pić), rozmawiać, oglądać telewizję, pracować, grać w co- kolwiek, podglądać przez lornetkę sąsiadów, dłubać hobbystycznie, w ogóle coś robić, znacznie wygodniej na siedząco. Także pisać i czytać. Co oni widzą w tym leżeniu? Może jest to zdrowy odruch biologiczny – oszczędzanie nóg i kręgosłupa. Może jest to zwyczajne, przeraźliwe lenistwo? ţi może jeszcze gorzej? Każde zwierzę, w chwilach wolnych od innych zajęć, leży. Pies leży, kot leży, zając leży pod miedzą, krowa leży, sarenka w lesie leży, leżą lwy i tygrysy, nawet żyrafy.
Osobiście doznaję wrażenia, że nie leżą tylko małpy, wykazujące przesadną ruchliwość. Jeśli nie śpią, to nie leżą. O ile jakiś zoolog jest innego zdania, nie będę się z nim sprzeczać zbyt gwałtownie. Możliwe, że widział w życiu więcej małp, niż ja. Jednakże w tych małpach coś tkwi. Człowiekowi poniekąd najbliższa. Dlaczego zatem leży mężczyzna…? Zajrzyjmy w siebie, panowie! Niechęć kobiet do naszego leżenia ma pewne, nikłe uzasadnienie. One, te kobiety, po prostu podświadomie węszą w nas zezwierzęcenie. Żadna tego nie lubi, a niektóre nawet panicznie się boją Niektóre zaś zwyczajnie nam zazdroszczą, że my leżymy, a one nie mogą. Dla uniknięcia niepotrzebnych zadrażnień należałoby nasze leżenie nie tyle może ograni-czyć, bo to już przykrość zbyt wielka, ile jako tako ukryć. Leżmy sobie, kiedy ona nie widzi.
Udawajmy, że siedzimy. Albo wykonujemy ćwiczenia gimnastyczne, symulując nabywanie sprawności fizycznej. Na sprawność fizyczną dadzą się nabrać zawsze Symulowanie drzemki jest wysoce niewskazane, szczególnie po posiłku, pojawia się bowiem wówczas niebezpieczeństwo nadwagi, na którą kobiety bywają uczulone. W obliczu naszej drzemki zareagują gwałtownie.
Znacznie łatwiej jest wytrzymać z kobietą szczęśliwą, niż z kobietą, której wiele do szczęścia brakuje.
Z czego wynika prosty wniosek: kobietę należy uszczęśliwiać, co wcale nie jest takie trudne, jakby się zdawało. Kobiety kochają słowa. W tej zaś dziedzinie upragnionego towaru można im dostarczać dowolnie bez wielkiego wysiłku. Zdaje się, że nie istniał jeszcze w dziejach świata mężczyzna, dla którego przez całe lata źródłem zgryzoty byłby brak ze strony kobiety komunikatu, że ona go kocha. Może i kocha, ale nie mówi tego wyraźnie, właściwe słowo z jej ust nie wychodzi i on przez to cierpi i rozpacza. Nic z tych rzeczy, takiego faceta w ogóle nie ma. Kobiet natomiastjest zatrzęsienie Należy zatem przemóc w jakimś stopniu własne, naturalne skłonności i mówić do nich, informując, że je kochamy. "Kocham cię" są to dwa słowa o czarodziejskich właściwościach. Wypowiadać je możemy byle kiedy, w okolicznościach dowolnych, dbając tylko, żeby zostały usłyszane przez właściwą damę. Używanie czułego szeptu w chwili przejazdu pociągu pośpiesznego, albo przemarszu orkiestry wojskowej mija się z celem. Cennego dźwięku nic nie powinno zagłuszać. Jeśli ona akurat robi nam piekielną awanturę, obojętne z jakiego powodu, wykorzystujemy krótką przerwę na oddech i wygłaszamy stosowną deklarację. Z reguły awan- tura zaczyna klęsnąć i tracić ogień, po czym zdycha własną śmiercią i jest to sposób znacznie lepszy, niż wszelkie argumenty naukowe, życiowe, logiczne i ekspiacyjne. Jeżeli przynależna do nas płeć przeciwna utrudnia nam wykonywanie ulubionych czynności, informujemy ją słownie o naszym uczuciu i odstawiamy od piersi, co, uspokojona w kwestii zasadniczej, znosi dość łatwo. I już mamy spokój. Jeżeli usiłuje zmusić nas do wykonywania czynności znienawidzonych, postępujemy jak wyżej i usuwamy się na ubocze.