Potworny rezultat równouprawnienia. Nie do administrowania kobieta została stworzona. Sprzeczne
z naturą. Coś z tym fantem trzeba zrobić. Wbrew pozorom wcale nie jest tak źle, jakby się mogło wydawać. Nawet szefowa, nawet pani minister, to też kobieta. Z całym szacunkiem możemy do niej cytować paragrafy kodeksu karnego, a nasz błysk w oku swoje zrobi. Niekiedy do błysku w oku musimy się ograniczyć, aczkolwiek słowa mogą zrobić lepsze wrażenie. Właściwie dobrane, tak treścią, jak formą. Celują w tym kobiety, które potrafią dać sobie radę w ostateczności nawet z katem, nie wspominając o kimś takim, jak:
– sędzia,
– prokurator,
– policjant z drogówki,
– włamywacz,
– naczelnik urzędu skarbowego,
– premier,
– król,
– hydraulik,
– oraz cała ekipa, opróżniająca szambo.
O ile, oczywiście, wszyscy oni reprezentują płeć męską Wystarczy, jeśli stykająca się z nimi kobieta powie:
– jak to przyjemnie załatwiać sprawy z przystojnym (interesującym, inteligentnym, sympatycznym itp.)
mężczyzną,
– pan to z pewnością rozumie lepiej ode mnie,
– od razu widać, że pan sobie z tym da radę,
– przepraszam, że tak patrzę, ale pan mi się nadzwyczajnie podoba,
– zginę bez pańskiej pomocy! – O Boże, nareszcie mężczyzna…! – jaka szkoda, że jest pan żonaty…
I już ma wszystko, czego jej potrzeba Panowie, bierzmy z nich przykład! Nie ma na świecie kobiety (a jeśli nawet jakaś taka jedna istnieje, jest to stwór zwyrodniały i nie warto zwracać na nią uwagi), której by nie ruszył zachwyt nią, jako kobietą. Nawet jeśli, stojąc przed sądem, powiemy:
– Najmocniej przepraszam za ten prywatny wtręt, ale dopiero teraz widzę, jakie Wysoki Sąd ma piękne nogi!
Zapłacimy co prawda grzywnę za obrazę sądu, ale wyrok na pewno będzie łagodniejszy. Tym bardziej zmięknie nasza szefowa, pod warunkiem, że poglądy ujawnimy taktownie, we właściwym miejscu i czasie, ze stosownym szacunkiem. (lub też ze stosownym brakiem szacunkuţ Nie ma chyba potrzeby nadmieniać, iż nasza prawdziwa opinia oraz stosunek do gnębiącej nas damy nie ma nic wspólnego ze słowami, jakie wygłaszamy do niej. Jeśli kosmiczne łgarstwo nieco nas dławi, przyjrzyjmy się dobrze. Może jednak ona ma w sobie cokolwiek ładnego, bodaj uszy. Albo zmarszczki na twarzy układają się jej w interesujący geometrycznie wzór. Albo jej perukę ocenimy jako piękne włosy.
Albo cokolwiek znajdziemy takiego, co nam pozwoli wydusić z siebie pożądane dźwięki. Grozi nam w tej sytuacjijedno tylko niebezpieczeństwo. Mianowicie musimy pamiętać, że kobiety są agresywne i nachalne. Nie, cóż znowu, nie wszystkie. Ale niestety, właśnie te nie chciane. Istnieje możliwość, że kobieta weźmie nasze słowa poważnie i rzuci się na nas, żądając ich potwierdzenia czynem. Koniec pieśni, nie dość, że zagarnie nas okropna wiedźma, maszkara, potwór, ohyda i w ogóle obrzydliwość, to jeszcze dostaniemy po pysku od żony. Ewentualnie narzeczonej Nie jestem pewna, czy nie Szekspir, może kto inny, uczynił nader słuszną uwagę: całe piekło jest niczym wobec zemsty wzgardzonej kobiety. To nie cytat, to streszczenie. Takiego okropieństwa należy unikać i jest na to jeden sposób, możliwe że dość skomplikowany, jednakże wart starań. Kobieta, której za skarby świata nie chcemy, ma się nie poczuć wzgardzona, to duża sztuka. Otóż należy najpierw symulować uczucie płomienne, acz wyraźnie tłumione. Potem zaś trzeba wmówić w nią, iż, raz się do niej intymnie zbliżywszy, szału opanować nijak nie zdołamy. Wiemy to z pewnością i bar- dzo dokładnie. Rozbijemy dwie rodziny, zniszczymy egzystencję dzieciom, zniszczymy jej i naszą karierę, może wywołamy trzecią wojnę światową, albo koniec galaktyki, katastroficzne prognozy możemy snuć dowolnie. Musimy zatem uciec precz od tych pokus, bez względu na nasze udręki, bo to dla nas za wiele. Ogień nas pożre, tragedia przegryzie, a jej nie zapomnimy do końca życia i nawet w grobie będzie nam niewygodnie. Większość kobiet ma w sobie głębokie upodobanie, miłość i namiętną skłonność do dramatycznego romantyzmu i ten grób razem z trzecią wojną światową do nich przemówi. Jeśli nasza potencjalna wrogini do tej większości należy, odczepi się a za to pozostaną w jej sercu ciepłe uczucia do nas i już groźbę mamy z głowy. Jeśli nie, uzna nas za idiotę i również się odczepi, tyle że bez ciepłych uczuć. Też dobrze. Jeżeli kobieta, którą musimy ułagodzić i pozytywnie do nas usposobić, jest istotą ponętną, wielkich problemów nie mamy. Pojawia się za to inna nieprzyjemność.
Otóż – zjawisko jest to dziwne i zgoła niepojęte – nie wszystkim kobietom osobiście się podobamy.
Z Kowalskim ona chce, a z nami nie chce. Oburzające i niezrozumiałe. Możemy, oczywiście, ciężko uszkodzić Kowalskiego, ale niewiele nam z tego przyjdzie, ona usiądzie u jego wezgłowia, nam uparcie okazując niechęć. Tę przedziwną fanaberię musimy złożyć na kark grymaśnej i kapryśnej osobowości kobiet, których upodobań i chęci normalny mężczyzna nie pojmie, choćby na głowie stawał. Co ta idiotka w Kowalskim widzi, w życiu nie zgadniemy. I nie ma siły, musimy się z tym pogodzić. Nasz honor męski
i nasza ambicja nie ma tu nic do rzeczy. Lepsi jesteśmy od Kowalskiego pod każdym względem, to nie ulega wątpliwości.
Jeśli ta nasza upragniona kretynka tego nie widzi, musi być większą kretynką, niż nam się wydawało i może należałoby skorygować nasz stosunek do niej.
Niech ona sobie myśli, co jej się podoba, my swoje o sobie wiemy i ledwo zdążymy obejrzeć się dookoła,
a już się okaże, że co najmniej kilka innych dam przedkłada nas nad Kowalskiego. A nawet jeśli nie kilka, tylko jedna, wystarczy, jest to niezbity dowód, że ta jedna jest istotą wyjątkową i słuszne byłoby zaintereso-wać się nią bliżej. A tamta, razem z Kowalskim, niech się wypcha i dajmy sobie z nią spokój.
W niczym nam nie ubliża. Stanowi zwyczajny przykład nieobliczalności kobiet. Tylko w tym wszystkim całkiem nam nieprzychodzi do głowy, że my też Jolę chcemy, a od Marioli nas odrzuca.
W tym całym świecie niezrozumienia i absurdów nie możemy zapominać o instytucji sąsiadki. Jest to przykrość dość rzadka, ale jednak się zdarza.
Bywa, że sąsiadka nas zachwyca i my ją wzajemnie, wówczas nie ma o czym gadać. Gorzej, jeśli usiłuje nas złapać na drobną pomoc sąsiedzką. Chcąc stanowczo uniknąć:
– naprawy bezpieczników i wkręcania żarówek,
– zmiany uszczelki w kranach, – cyklinowania posadzki,
– przynoszenia ciężkich zakupów,
– wypełniania ankiet,
– obrony przed włamywaczem,
– przestawiania mebli,
– pożyczek pieniężnych, – zaproszeń na wspólne oglądanie horroru w telewizji,
– załatwiania cudzych spraw urzędowych,
i licznych innych rozrywek tego rodzaju musimy, chcąc nie chcąc, zrobić z siebie idiotę:
– przy byle żarówce spowodujemy zwarcie w całym budynku,
– przy kranach ogólną powódź,
– przy innych pracach od razu zwichniemy sobie rękę,
– ankiety wypełnimy błędnie, – z włamywaczem się zaprzyjaźnimy i pójdziemy na wódkę,
– przy horrorze zaśniemy,
– przy wszystkich okazjach zaś będziemy zwierzać się z naszych odwzajemnionych uczuć do jakiejkolwiek innej kobiety, bodaj wyimaginowanej, pod niebiosa wynosząc jej zalety. Kontaktu z takim kretynem nie wytrzyma żadna kobieta i sąsiadka przerzuci się na kogoś innego. I znów mamy z głowy.