słodka idiotka nie służy do gadania. Niech się z góry nastawi, że różne jej głupoty sam będzie musiał odrabiać, a życie dostarczy mu licznych niespodzianek. Niech oceni własną odporność i zastanowi się, czy wytrzyma, kiedy słodka idiotka:
a) wsiądzie do pociągu, jadącego w stronę przeciwną od zaplanowanej,
b) pojedzie samochodem pod włos w jeden kierunek ruchu,
c) skręci w prawo, zamiast w lewo, bo jej tak wygodniej,
d) zapomni, że na obiad miały być kopytka ze schabem i da mu szpinak mrożony,
e) kupi mu krawat w fioletowe małpy i uprze się, żeby go nosił,
f) wrzuci do pralki jego letnią kurteczkę razem z portfelem,
g) przyjdzie na spotkanie spóźniona o dwie i pół godziny, słodkie idiotki bowiem z reguły nie mają poczucia czasu,
h) wyda do zera pieniądze przeznaczone na podatki ostatniego dnia przed terminem płatności,
i) beztrosko wyjawi publicznie jego najstaranniej strzeżone tajemnice,
j) oraz wywinie mu parę innych numerów nie do przewidzenia.
Jednego tylko słodka idiotka nie zrobi z całą pewnością. Przenigdy nie obrazi jego szefa, ponieważ słodkie idiotki mizdrzą się i wdzięczą do każdego chłopa bez wyboru, jak Leci. Przy poddawaniu się wyborowi słodkiej idiotki należy zwrócić baczną uwagę, czy aby nie jest ona fałszowana. Kobiety mają zdrowy instynkt i każda z nich, jeśli zechce, potrafi słodką idiotkę udawać bez trudu.
Z czasem dopiero symulacja wychodzi na jaw i zaczynają się lęgnąć zgryzoty rozmaitego gatunku
w zasadzie przynależne do innych rodzajów kobiet. Na ogół jednak przeistoczenie słodkiej idiotki w kobietę inteligentną ma skutki pozytywne i ogromnie ułatwia życie. O ile, oczywiście, sami niejesteśmy ostatnim ćwokiem… Nie, nie, cóż znowu, wbrew pozorom autorka wcale nie zmieniła płci. Po prostu siła rozpędu utożsamia ją z mężczyzną, niniejszy utwór zaś bez trudu powoduje rozdwojenie jaźni. Stąd pierwsza osoba liczby mnogiej, rwąca się z duszy, pełnej zrozumienia i współczucia dla maltretowanych mężczyzn. Nie należy na to zwracaćprzesadnej uwagi.
Na wampa poleci jeśli nie każdy, to większość. Wamp wie co robi i ostro przypomina mężczyznom, do czego zostali stworzeni i do czego powinni się nadawać. Mężczyzna się nie oprze. Zarazem Wamp doskonale pamięta, do czego sam został stworzony głupstwami się zajmował nie będzie. Jeśli już mamy własnego wampa, przygotujmy się, że po powrocie do domu zastaniemy nie obiadek na stole, tylko:
1. Piękność w wannie, w wonnej piance.
2. Piękność w pełnym rynsztunku na skórze niedźwiedziej.
3. Stół zastawiony winem, świecami i bukietem kwiatów, nie od nas pochodzących.
4.Płonącego zapałami rywala.
5. Piękność gotową do wyjścia z nami na kolacyjkę.
Sam widok wampa męskich sił nam przysporzy, po to jednakże tylko, żeby je z nas wyssać. Jeśli nie sprostamy wymaganiom, wamp obejrzy się za inną ofiarą, nie bacząc na nasze protesty. Jeśli nie jesteśmy milionerem, który:
1. zaangażuje służbę, bo skądś musimy brać te czyste koszule i jakieś posiłki spożywać.
2.co drugi dzień przyniesie kolię brylantową, lub etolę z szynszyli, bo byle czego wamp w prezencie nie przyjmie.
Nastawmy się, że rywala ujrzymy rychło. Kto chce, niech łapie wampa, proszę bardzo. Sam sobie będzie winien.
Megierę nie zawsze rozszyfruje się od razu. Rozumna megiera w pierwszej chwili chowa pazury i udaje anioła. Jeśli nawet wyrwie się z niej odrobina charakteru, przeciętny mężczyzna ujrzy w tym przejaw temperamentu i zgoła się zachwyci. Potem dopiero odcierpi swoje. Szczątki porcelany, którą megiera rozbije mu na głowie, jakoś tam z siebie pozbiera, ale frustracja mu zostanie.
W nerwach będzie spoglądał na zegarek, obojętne czy jest ministrem, czy cieciem, konferencja go trzyma,
a tam ona czeka z wałkiem do ciasta, jego posiłek wrzuca do śmieci i nożyczkami tnie krawaty. Obiad
w końcu może i będzie, ale domowa atmosfera zaszkodzi mu na żołądek. Prawdziwa, porządna megiera przerasta herod-babę, nie walczy bowiem ogólnie ze światem, tylko ukierunkowana jest na swojego mężczyznę. Życia człowiek nie ma, bo grożą mu i awantury i cicha zemsta, i ubezwłasnowolnienie
i kompromitacje rozmaite.
Jeśli nasza Megiera jest głupia, żywi ku nam uczucia płomienne i chce nas mieć, możemy spróbować nad nią metody perswazji.Przed pogawędką, rzecz jasna, należy ją ułagodzić metodą znaną od wieków
i wielokrotnie ţ sprawdzoną,następnie zgłosić zażalenia, starannie unikając gróźb.Zdarza się,że megiera zrozumie,co się do niej mówi. Może doprowadzimy do tego, że ograniczy nieco ataki osobowości,co niewątpliwie sprawi nam dużą ulgę.
Walka z megierą nie ma sensu,bo ona zawsze okaże się lepsza.Od tego jest megierą.
Bluszcz w pierwszej chwili albo zachwyca nas bardziej niż słodka idiotka – albo wydaje się potwornie uciążliwy. W drugiej chwili – albo unikamy go jak morowej zarazy – albo z wielkim zapałem pozwalamy się opleść. No i wtedyjużprzepadło Roziskrzonym okiem oglądamy tę czarującą słabość, która eksponuje naszą męską siłę, od samego oglądania siła nam rośnie i zanim się obejrzymy, już zostaliśmy wybrani. Skręcony dookoła mężczyzny bluszcz przysporzy uciążliwości nie do zniesienia:
1. Nie włączy telewizora.
2. Nie włączy pralki. (Boi się urządzeń elektrycznych).
3. Nie zapali gazu pod garnkiem. (Boi się, że wybuchnie).
4. Nie wejdzie sama do kawiarni, żeby się spotkać z przyjaciółką.
5. Nic w ogóle nie zrobi bez mężczyzny przy boku.
Miło nawet robić za ten dąb, ale czasu brakuje. Normalny mężczyzna musi iść do pracy, swój bluszcz zo- stawiając odłogiem, żywiąc w sercu cichą nadzieję, że jakiś obiad po powrocie zastanie. A otóż nic z tego, ona, niezdolna do życia, cały czas na niego czekała, teraz dopiero, na męskim ramieniu uwieszona, spróbuje coś zrobić… On zatem musi:
– zaprowadzić do sklepu,
– znaleźć dentystę,
– zorganizować urlop,
– zarobić pieniądze,
– sprowadzić hydraulika,
– wysłać listy,
– ukoić jej wszelkie obawy i niepokoje,
– trzymać ją w objęciach,
– na imprezie towarzyskiej nie oddalić się ani na chwilę…
Jeśli te obowiązki wytrzymuje, wszystko jest w porządku. Jeśli nie, oddalenie się na imprezie towarzyskiej ma swój sens, bluszcz bowiem natychmiast owinie się dokoła czegoś innego. A każdy nowy mężczyzna
z miejsca poczuje się dębem potężnym i uwolni nas od ciężaru.
Szlachetny anioł, jak sama nazwa wskazuje, jest po prostu szlachetny. Nic złego nam nie zrobi, wręcz przeciwnie, stworzy nam niebo. Nie zdradzi nas, choćby nakłaniał go do tego Apollo Belwederski, albo sam Daniel Olbrychski. Ukoi nasze troski. Nakarmi. Zarobi na życie. O czwartej nad ranem powita nas słodkim głosem i różnymi wyrazami szczęścia, że nic nam się nie stało. Da ten cholerny kefirek. i obrażliwie potraktuje nasze zainteresowanie jedną, lub też kilkoma przycinkami. W naszym szefie wzbudzi wyłącznie szacunek.