Выбрать главу

Jeśli wsiądziesz w tramwaj, będziesz jeszcze bardziej zdziwiony, gdy chcąc zapłacić za przejazd, spotkasz się z ogromnym sprzeciwem uroczej konduktorki: "because you arę Pole, aren't you?" - ponieważ jesteś Polakiem, nieprawdaż?

Nie zaglądaj natomiast do wytwornej sali jadalnej, gdzie przy długich stołach usłyszysz doprawdy niezbyt miły dla twego wrażliwego ucha dobór "słów i powiedzonek"^ dobywających się s ust "Polish midshipmen" męczących się nad kawałkiem zimnej i twardej jak podeszwa baraniny, którą zresztą dostaje się bardzo rzadko, na co dzień mając "cheese i much potatoes" - ser i dużo ziemniaków.

W.F.

!

Ale gdy zapadała noc, myślami wracali do kraju i do najbliższych:

O nocy, co opuszczasz blackoutów zasłony, Ukryj mą matkę w Polsce od pruskiego wzroku. Chroń ją, póki błyśnie świt biało-czerwony, Póki jej nie obudzi stuk żołnierskich kroków.

J.M.

"Dzieci" miały dobry humor i dobre jego poczucie - oto próbki tego humoru zamieszczone w "ZNÓW RAZEM" pod wspólnym tytułem: "Co napisaliby o nas niektórzy spośród publicystów, poetów i pisarzy emigracyjnych, gdyby nie mieli nic lepszego do roboty".

ZYGMUNT NÓW AKOWSKI:

Pomną, gdy wystawiano "Dwunastą noc" na scenie krakowskiej, Oliwię grała Marysia.

Biedna Marysia - kury teraz hoduje w Ameryce. A tak się dobrze zapowiadała... A kapitana grał Tadzio. To był dopiero wilk morski całą gębą! Phi! pomyśleć tu o midshipmenach ze Szkoły Morskiej. Gdzie tam im do krakowskiej sceny! Różnica jest jak między "Wiadomościami" a "Dziennikiem". Gdyby nie konieczność oszczędzania papieru, całe ich pisemko znalazłoby się w "camera obscura".

Witaminy C im potrzeba (ale nie myślcie, państwo, że cnoty).

,Lnów Razem"? Brrrr... To pachnie dziegciem i smołą... itd. itd...

IGNACY BALIŃSKI:

Paryż minął jak we śnie i Londyn tak mgliście... Ach, jak trudno zapomnieć cień lubej Ludwiki. W nocy szarpie boleśnie, ach, znika srebrzyście, Ach, jak smutno, ach, pachną jej czułe liściki.

Wstaję blady i błądzę pośród cieni - człowiek. Cień coś szepcze cichutko, ach, głos drżący i znany. Czego szukasz, o duchu? A duch cicho odpowie: Ach, gdzie klamka, bo jestem dzisiaj w pestkę zalany.

CAT-MACKiEWICZ:

Historię Szkoły Morskiej można zamknąć w trzech słowach: Kaputkiewicz, Ryczywesz i Pipciński.

Jeśli chodzi o pierwszy okres, to gdy Sikulski rozmawiał z samym Krupą, już wtedy tak zdolny polityk, jakim w czasie tych knowań socjalistycznych okazał się Zenobjusz Pompka... itd. itd...

MARIA PAWLIKOWSKA:

Morze barwy hiacyntu, jak harfa eolska Szumi pieśń - a w tej pieśni cicho płacze Polska. Skończyć wojnę! Najprędzej! Ale przedtem trzeba Dziesięć miesięcy siedzieć w murach tego szkólska.

KSAWERY PRUSZYŃSKI:

Siedzieli wokół błyszczącego nakryciami stołu ze smutnie pospuszczanymi głowami. Obok nich - bliscy, a jakże dalecy, weseli, lecz

trzymający dystans Anglicy. Anglicy? Oto pierwszy z brzegu, jasnooki i rudawy młodzieniec, ruchy ma jakby znajome jakieś i widziane gdzieś daleko, dawno, dawno...

Na kresach dzikich, a sercu miłych wschodnich granic Rzeczypospolitej szlacheckiej!?

Wśród piasków Mazowsza szarego jak praca rosyjskich drwali. Nazwisko jego obija się o uszy znajomym dźwiękiem młodości. Robert Mackell.

Mackell. Makoł? Makula? Przodek jego, jakiś Wojciech Makuła bronował czterysta lat temu ziemią gdzieś między zapomnianą wizją Odry a ukraińskim rozlewem stepów.

Odra, czy stepy? Trzeba decyzji Henryka Brodatego... itd. itd...

STANISŁAW STROtiSKI:

A teraz pamiętajcie, że jeśli kiedykolwiek jakiś uczeń Szkoły Morskiej będzie wmawiał w was, że jest głodny - nie wierzcie mu.

A kto zamordował kaczkę z sąsiedniej gospody, tak że zostały tylko pióra?

Pamiętajcie - oni kłamią, a my mówimy prawdę. I na tym polega cała ich kulturgeschaftenwirgehenboschungeneordnung... itd. itd...

MARIAN HEMAR:

Gdy sześciu midshipmenów           Gdy na ziemniaczki z sosem

(pełni zapału i młodzi)               (mało, bo dużo szkodzi),

Ma razem coś sześć penów -          Jeden z nich nosem kręci -

To dobrze, to się godzi.               To źle, to się nie godzi.

No to powiedzcie słów parę, Ze na okrętach, na łodzi Trzeba by być Hemarem, Jemu to wszystko uchodzi.

OSTRICH

Tak zaś napisali o sobie:

NARÓD NAS CZEKA

Naród patrzy na nas... czeka w bólu i męce...

Krwawiąca rana coraz więcej się rozrywa.

Lecz nie zginiemy! znów będzie żywa Polska!

- bo my tak chcemy i

wola jest taka.

My pamiętajmy o tych, co zostali tam - w kraju; pamiętajmy, że dali nam zlecenie do spełnienia...

I gdy będziemy wracali,

nie Oni będą nam grali

hymny - tylko my Im będziemy grali

z wdzięczności...

- bo Oni Polskę uratowali. ... A my zdamy rachunek przed narodem...

bo taki jest potęgi warunek -

my Im - bo Oni teraz męczą się głodem

nie my...

A kto zapomniał o tym, niech lepiej nie wraca,

- by potem

nie musiał zawracać z powrotem ze wstydem...

J.W.

* * *

Czynny udział w wojnie, ciągły widok walki i jej ofiar siłą rzeczy , zmuszały do zastanawiania się nad jej przyczynami i skutkami i do wypowiadania się na ten temat:

Walczymy o cel piękny, szlachetny, wzniosły - o wolność Polski i świata, ale zastanówmy się, jakimi podłymi, niegodnymi człowieka, narzuconymi nam przez nieprzyjaciela walczymy środkami.

Jest to broń obosieczna i służy w równym stopniu jemu i nam.

W zwycięstwo nasze nie wątpimy. Ale zwycięstwo nam nie wystarczy (podkreślenie autora artykułu). Przyzwyczajeni do zabijania, niszczenia musimy już teraz począć wyzwalać się spod władzy prymitywnych uniesień i zwierzęcych pragnień, które po wojnie doprowadziłyby świat do upadku. Walcząc z rozbestwionymi bandytami, walcząc ich bronią nie pozwólmy ich zasadom i dążeniom przeszczepiać się na noś. [...]

Gdybyśmy się poddali namiętnościom, które podstępnie chcą nami zawładnąć i które niespostrzeżenie zmieniają nasze charaktery, zwycięstwo militarne nad Niemcami byłoby jednocześnie zwycięstwem ideologii niemieckiej nad nami. Wrócilibyśmy do Polski jako nowe-pokolenie gestapo i być może, że po zwyciężeniu Niemców zaczęlibyśmy mordować, żądni krwi, inne narody. [...]