Выбрать главу

W pierwszych dwóch rejsach oficerowie nawigacyjni sądzili, że z powodu gorąca w maszynie mechanicy nie są w stanie nawet liczyć. Przyszli z pomocą, mierząc bardzo dokładnie dostarczony pod burtę węgiel na barkach. W obu wypadkach wyliczenia nawigacyjne zgadzały się co do tony z tym, co obliczyła maszyna, ale różnice z tym co podawali dostawcy, były tak wielkie, że pewnego razu starszy mechanik, najweselszy mechanik naszej floty handlowej, rozpoczął ten krakowski targ od twierdzenia, że dostawca w ogóle węgla nie dostarczył.

Dużo było z tego powodu wesołości, ale ostatecznie maszyna doszła do przekonania, że spór ten należy doliczyć jako specjalny dodatek do formalności związanych z kupnem bunkru. Na innych statkach mechanicy byli podobno bardziej pojętni niż nasi i dawali się łatwiej przekonać dostawcom.

Od przyjścia dyplomatów upłynęło pół godziny. Nareszcie drzwi się otworzyły i korpus dyplomatyczny opuścił statek. Okazało się, że tajemniczym dla nas pasażerem jest KRÓL KRÓLÓW zmuszony do ucieczki z własnego kraju, władca Abisynii Haile Selassie.

Ateny były zelektryzowane tą wiadomością podaną przez gazetą krakowską "Ilustrowany Kurier Codzienny".

W tym czasie wojna w Abisynii już dogasała. Addis Abeba, po polsku znaczy tyle co Nowy Kwiat, była zajęta przez Włochów, a król Abisynii zmuszony został do ucieczki. Cały świat gubił się w domysłach: dokąd się schronił? I oto nagle w Atenach wyczytano, że na polskim statku "Kościuszko", co dwa tygodnie zawijającym do Pireusu, w najbliższych dniach znajdzie się Haile Selassie. Trudno było w tym czasie o większą sensację w Grecji. Od wielu miesięcy cała prasa pisała o wojnie włosko-abisyńskiej, podając olbrzymi przyrost naturalny Włoch jako usprawiedliwienie szukania nowych przestrzeni życiowych.

Kapitan równie żywo jak wszyscy interesował się tymi sprawami, twierdząc: "Nu, wie co? A. Nu, historia. Nu, wielka rzecz historia. Nu, panie, nu, ale cóż takiego przyrost naturalny, ale żeby chrześcijański naród napadał na pierwszych czarnych chrześcijan. Nu, ja tego, panie, nie uznaję. Nu, panie, kilkadziesiąt lat temu kiedy Włosi z tego samego powodu na Abisyńczyków, nu, ci pobili Włochów pod Aduą i kilkadziesiąt tysięcy Włochów wziętych do niewoli zamienili na dozorców haremowych. Nu, panie, od razu rozwiązali sprawę przyrostu naturalnego Włoch i przez kilkadziesiąt lat mieli spokój. Nu, a teraz. Nu, z samolotów Włosi polują na ludzi uzbrojonych w piki. Nu, a Liga Narodów, panie. Wszystkie sankcji Ligi skończyli się na tym, że Francuzi jedni nie zakupili dla najdroższych sklepów paryskich włoskich kapeluszy damskich."

Kapitan czarował pasażerów swoistymi opowiadaniami o Abisyńczykach, którzy, według niego: "Nu, wie co? A. Żeby ożenić się, Abisyńczyk musi zabić lwa i zdjąć z niego skóra - albo zabić nieprzyjaciela. Z nieprzyjaciela całej skóry nie zdejmuji, tylko od dolnej wargi nacina skóra w dół z jednej i drugiej strony przez cały brzuch, aż skalp wytni z rozmaitymi innymi rzeczami, potem przez środek przetni szpara i naniży swemu koniowi przez głowa. Nu, niektórzy kilka takich trofeów swemu koniowi nakładajo."

Efekt takiego opowiadania zawsze był bardzo silny i żeby go nieco złagodzić, kapitan dodawał, że: "Dzieji się tak wyłącznie wówczas, jeśli Abisyńczyk chce się żenić. Na co dzień Abisyńczycy są bardzo spokojni i grzeczni i mówią, że z nieprzyjaciółmi nie należy walczyć ani krzyczeć, tylko należy pójść do czarownika i poprosić go o napisanie na kartce życzeń, które się chce przesłać czy powiedzieć pod adresem nieprzyjaciela. Napisane przez czarownika na papierku słowa trzeba zanurzyć w kawie i dać tę kawę do wypicia nieprzyjacielowi. Nu, w żadnym wypadku nieprzyjaciel nie powinien tego widzieć. Nu, i cóż takiego. W zależności od tego czy to był dobry, czy zły nieprzyjaciel, wędruje on tam, gdzie się mu życzyło - do piekła albo do nieba."

Pod wpływem opowiadań kapitana "Kpściuszko" zdecydowanie stał po stronie Abisyńczyków.

Przyczyną zmiany miejsca postoju "Kościuszki" była obawa przed możliwością konfliktu pomiędzy załogą stojącego już przy dawnym pontonie "Kościuszki" dużego pasażerskiego statku włoskiego a załogą "Kościuszki", gdyby nasz statek stanął na starym miejscu. Grecy obawiali się, że Włosi, gdy się dowiedzą, iż tuż obok nich znajduje się Haile Selassie, mogą się pokusić o zabranie go siłą. Powiedział o tym kapitanowi szczerze agent Arwanitidis.

Plac przylegający do nabrzeża, przy którym teraz stał "Kościuszko", był przepełniony tłumem. Wciąż zajeżdżały limuzyny, a ich pasażerowie obserwowali nasz transatlantyk i robili zdjęcia. Zupełnie nieznajomi ludzie obiegli natychmiast wychodzącą na ląd załogę ofiarując olbrzymie sumy za fotografię Haile Selassie zrobioną na statku.

Jeden z oficerów - chcąc wynagrodzić tych, którzy podczas upału przybyli z Aten, by zobaczyć Haile Selassie - przebrał się za wojewodę abisyńskiego, krótko mówiąc rasa, i od czasu do czasu, niby niechcący, ukazywał się w drzwiach baru na pokładzie łodziowym, budząc swą osobą widoczne zainteresowanie.

Po zachodzie słońca odwaga ludzi proponujących fantastyczne sumy za fotografie wzrosła. Coraz więcej ich było na pontonie przy trapie. Fotograf okrętowy, który uwiecznił już tylu pątników do Ziemi Świętej, był najbardziej atakowany. Nikt z oferujących olbrzymie sumy nie wątpił, że wykorzysta on bajeczną wprost okazją do zrobienia majątku w przeciągu jednego dnia.

Był to najbardziej pamiętny dzień postoju w Pireusie. Tego bowiem dnia ilość dostarczonego węgla obliczona przez maszynę i przez dostawców po raz pierwszy i ostatni zgadzała się od razu co do grama w chwili zakończenia bunkrowania.

Niezapomniane były również chwile pożegnania z urzędnikami agenta. Niepokoili się o nas. Bali się, że Włosi mogą nasłać na nas jeden ze swych okrętów wojennych z pobliskiego Dodekanezu w tym czasie, gdy będziemy szli od przejścia Doro pomiędzy wyspami Edbeą i Andros, aż na wody starożytnej Troi koło wejścia do Dardaneli. Najmłodszy urzędnik agenta Anastazi powiedział, że będzie czuwał przy telefonie, zanim nie otrzyma wiadomości z Biiyiikdere, że szczęśliwie tam już dotarliśmy. Pierwszy raz "Kościuszko" punktualnie wyszedł z Pireusu.