Выбрать главу

W tym samym dniu zaprzestało walki Westerplatte, które walczyło siedem dni, zamiast przewidywanych sześciu - dwunastu godzin, odpierając codziennie ataki pancernika, kilkudziesięciu samolotów, artylerii lądowej i setki razy liczniejszej i lepiej uzbrojonej piechoty. Stu siedemdziesięciu jeden ludzi potrafiło to przetrwać wśród zabitych i rannych. Dopiero gdy zostały zniszczone wszystkie cztery moździerze, a rannym nie można było już nieść pomocy, pozostali przy życiu postanowili zaprzestać walki.

Zmobilizowany został również kapitan Michał Niozko - Dalaj Lama i kapitan Włodzimierz Cybulski - Starzec. Obaj byli w Gdyni, a potem walczyli na Kępie Oksywskiej, której obronę tak opisał wierszem, pod ogniem dział i nalotów jeden z obrońców Helu:

Objęta wojny pożogą

Polska od krańca do krańca,

Na samej północy jej bronią

dwa nie zdobyte jej szańce.

Rumieni się krwią toń Bałtyku,

Krew plami wydmy piaszczyste,

To bronią polskiego morza

Hel oraz Kępa Oksywska.

Patrzymy na siebie przez morze

Samotne dwa szańce ojczyste,

Wy tam na Kępie Niezłomnej,

My tutaj na półwyspie.

Toń naszej cudnej zatoki

Czerwieni się w blaskach zachodu,

Wpijamy wzrok w brzeg Wasz spokojny

Jak w symbol wolności narodu.

Wyżyna Wasza zielona,

Wyniosłe Wasze urwiska!

Na zawsze już w dziejach zostanie

Pamiętna Kępa Oksywska.

Rozzłocą się wiosną żarnowce

Na zboczach, gdzie mogił tak mnogo!

Na zawsze już Kępa Oksywska

Zostanie Polsce drogą.

Trupy kolegów naszych,

Którzy polegli na morzu,

Morze na brzeg Wasz wyrzuca,

Chce, by je u Was w grób złożyć.

Zaszczyt to dla nich nie lada

Być pogrzebanym na Kępie,

Gdzie bohaterów tej miary

Snem wiecznym śpią takie zastępy!

Gdy zmierzch zapada nad morzem,

Stoimy milczący na szańcach;

Wiatr niesie ku nam huk armat

Z drugiego zatoki krańca.

Gdy noc półwysep otula,

Za morzem bez ustanku się błyska,

To w boju, w którym nie ma chwil przerw,

 Grzmi ogniem wciąż Kępa Oksywska.

Wznosiły się w dzień słupy dymu

Ponad wioskami, co płoną;

Odbija się w noc krwawa łuna

W czarnej spienionej wód toni.

Osnuta we dnie przez dymy,

Nocami łuną świecącą,

 Spełnia wciąż Kępa Oksywska

Żołnierski swój obowiązek.

Cała objęta pożarem I zryta gradem pocisków

W walce tak bardzo nierównej

Wciąż BRONI SIĘ Kępa Oksywska.

(Pisane dn. 18 września 1939 r. przy gnieździe karabinu maszynowego w Jastarni)

- Michał - opowiadał dalej drugi oficer - w dniu 18 września przedostał się na łodzi wiosłowej z Kępy Oksywskiej na Hel. Starzec po zaprzestaniu walki na niej w dniu 19 września dostał się do niewoli. Michał aż do l października był na Helu, którego obroną dowodził kontradmirał Józef Unrug.

Słuchaliśmy tego wszystkiego, jak gdyby z kartek książki czytano ham o nowym POTOPIE, ale o dziwo - jak przy czytaniu Potopu, przedstawiającego najczarniejsze chwile narodu, a jednak krzepiącego serca - nie upadaliśmy na duchu słuchając, lecz rośliśmy w siłę i wiarę.

- W przeddzień kapitulacji Helu Michał Niczko i wielu innych postanowiło przedostać się do Szwecji na motorówce Straży Granicznej "Batory". Wyruszyły w drogę również dwa kutry. Na jednym kutrze nie było nawigatora, wobec czego Michał nie chcąc zostawić jego załogi na los szczęścia, przeszedł na kuter. Motorówka dotarła do Szwecji. Załogi kutrów dostały się do niewoli.

Próbował jeszcze, wraz z kilkoma innymi, szczęścia w ucieczce jeden z naszych kolegów, który w młodym wieku osiadł jako kapitan portu we Władysławowie - Henryk Borakowski. Na wiosłowej łodzi postanowili przedostać się do Szwecji. Zbyt mała łódź przy przechodzeniu przez wielki przybój przewróciła się, a wszyscy trafili do obozów jenieckich.

- Ale najciekawsze ze wszystkiego - mówił drugi oficer - to chyba to, co opowiadali o obronie Helu ci, którzy dostali się do Szwecji, że przez cały czas pomimo bezustannego bombardowania z powietrza, wody i lądu, na tym najdłużej, bo do dnia l października, wolnym skrawku Rzeczypospolitej, czynna była kolej, od nasady półwyspu do cypla, czynna była elektrownia i była woda w rurociągach.

Rozmowa stawała się ogólna, każdy chciał powiedzieć, co go najbardziej bolało.

- Pierwszy raz chyba w naszej historii zadokumentowaliśmy swe przywiązanie do morza.

- Ale po co było mówić: silni, zwarci, gotowi. Do czego?

- Jak: to do czego? Do walki kawalerii z czołgami i do ataku z kosami na samoloty.

- Jeśli idzie o kosy, to zdały egzamin lepiej od Anglików, którzy wiedzieli, że mamy tylko konie, obiecali dać pożyczkę, której nie dali, i mieli przysłać nam swoje eskadry, których nigdy nie przysłali. Konie zdały egzamin lepiej od Francuzów - trzymały się dwa tygodnie, podczas gdy Francuzi ma wypadek wojny mieli rozpocząć działanie zaczepne w ciągu trzech dni, a w ciągu piętnastu - uderzyć wszystkimi siłami na całym froncie. Mieli czołgów więcej od Niemców, a wszystkie czołgi niemieckie były w Polsce.

- Nie bądź dzieckiem. Po to Ameryka uzbrajała Niemców, żeby cały sprzęt mieli Niemcom zniszczyć Francuzi i Anglicy?

- No i co z tego wynikło! Przez trzy dni mówili z Niemcami nie wiadomo o czym, potem rzucili na nich ulotki, a teraz zapraszają lotników niemieckich na cup oj tea.