Выбрать главу

W pewnej chwili dwóch naszych, siedzących dotąd na lądzie, zorientowało się także, że przygotowujemy się do ucieczki. Skaczą do wody i hajda do nas. Arabowie z lądu natychmiast otworzyli ogień z karabinów.

Strzelanina zaczęła się na dobre.

Co prędzej stawiam żagle, ledwie tamci z lądu szczęśliwie dopłynęli, już udaliśmy kotwicą, gdyż nie było czasu jej wybierać. Wyholowaliśmy nasz jacht z zatoczki arabską szalupą, która stała wówczas przy jachcie. Arabowie, nie mając innej łodzi strzelają tylko zawzięcie. Kule pluskają w około nas, ale zapadający mrok sprzyja nam. Szczęśliwie wydostajemy się z zatoczki.

Dostajemy zaraz silny wiatr, więc stawiamy wszystkie, żagle i bierzemy kurs na Gibraltar.

Następnego dnia przed wieczorem byliśmy już na miejscu. Mieliśmy nawet przygotowaną polską banderę na wejście do portu. Tylko bez orła, ale zawsze polska: biało-czerwona.

W porcie liczyli nam dziury w jachcie od kul arabskich.

W samym fokżaglu było ich jedenaście, nie mówiąc o dziurach w burcie - a i tam było ich kilkanaście. Ale na arabskie dziury od arabskich kul mieliśmy arabski kleisty chleb, którym te dziury pozalepialiśmy.

Z.O.

Skrupulatnie przeglądając kartki "ZNÓW RAZEM" Major ponownie przeżywa swą kampanię francuską podwójnie przestudiowaną "- z okresu wojen Napoleona i tę, którą przeżył i widział sam.

W chwili gdy zaczął się bezładny odwrót, dano Polakom nawet czołgi, by bronili cofających się oddziałów francuskich.

Przed gruzami stał właściciel. Poznajemy w nim znajomego, nos poznaje. Kiwa głową. Tadek powiedział mu parę słów współczucia. On wskazuje na rumowisko i mówi:

- Dwie kobiety zabite. Boże! Za co?!

Pocieszamy jak umiemy.

J.W.

Chłopcy, którzy trafili do Dunkierki, mieli utrudnioną sytuację. Pomimo że, jak mówiono, "cała Anglia" ruszyła pod Dunkierkę na jachtach, motorówkach, na wszystkim co pływa - ale zabierano tylko swoich żołnierzy.

Tym, co nie chcieli dostać się do niewoli, nie pozostawało nic innego jak przebrać się za Anglików. Wielu z tych, których koledzy opłakali jako wziętych do niewoli lub zabitych, znalazło się w tym przebraniu w Anglii.

Major zaciera ręce i uśmiecha się, to znaczy, ąe ma coś nowego do swej kartoteki. To coś - to przygody jednego z, tych, którzy znaleźli się w husarii, inaczej w Pierwszej Pancernej.

Przydzielono mnie do artylerii przeciwlotniczej. Później dostałem się w skład baterii przeciwpancernej w Czarnej Brygadzie" generała Mączka. Z brygadą tą brałem, udział w kampanii francuskiej.

Po bitwie pod Montbard nie starczyło nam benzyny i zaopatrzenia. Byliśmy otoczeni przez Niemców. Trzeba było zniszczyć sprzęt, no i na rozkaz generała zaczęliśmy się przedzierać na południe Francji. Po drodze złapali nas Niemcy, gdy doszliśmy do Kanału Burgundzkiego. Ponieważ udawaliśmy Francuzów, jakoś udało nam się zwiać jeszcze w drodze do obozu internowanych.

Szliśmy na południe dalej. Orientowaliśmy się według map departamenialnych, które wyrwaliśmy z kalendarzy francuskich. Nad Loarą znowu nas Niemcy zatrzymali, ale znów wybroniliśmy się tym, że niby jesteśmy Francuzami i że wracamy do swojej wioski. Dużo nam pomógł nasz kolega Ślązak z pochodzenia, który dobrze mówił po niemiecku.

Tak różnymi drogami doszliśmy do Marsylii, stamtąd do Tuluzy, ale w Tuluzie zawrócono nas znów do Marsylii. Przyczailiśmy się w porcie, oczekując na sposobność wywiania. Szczęście sprzyjało. Udało się nam wykombinować jacht żaglowo-motorowy.

Prądy zniosły jacht do Maroka hiszpańskiego.

[...] przybyła motorówka portowa, by nas doholować do nabrzeża. Ale nie ma głupich - wiemy, że Hiszpanie zamkną nas, gdy tylko przybędziemy do pierwszego cywilizowanego miasta.

Wojna we Francji nie trwała całych dwóch tygodni.

A walki w Hiszpanii? Rok 1811, 15 maja, gdy marszałek Francji Soult zawołał do Konopki: "Pułkowniku, ratuj honor Francji!", pułkownik Konopka przeprawił wpław tego dnia swych lansjerów przez rzekę Albuhera. Lansjerzy polscy, walcząc jeden przeciw kilku, rozbili, znieśli doszczętnie dragonów angielskich. Następnego dnia złamali szarżami trzy pułki angielskie, wzięli tysiąc ludzi do niewoli i sześć dział.

A tymczasem we Francji w dniu 27 maja 1811 roku Napoleon w towarzystwie swej żony Marii Luizy dokonał w Oherbourgu inspekcji dwóch okrętów francuskich o siedemdziesięciu czterech działach każdy. Okręty te nosiły nazwy: "COURAGEUX" (,,Smiały") i "POLONAIS" ("Polak"). W dniu 30 maja Napoleon z małżonka, stojąc na wyniosłym cyplu nad brzegiem morza, przyjęli defiladę tych samych okrętów.

Przed kampanią francuską miała miejsce kampania norweska. Brali w niej udział uczniowie, którzy trafili na statki Polskiej Marynarki Handlowej. Kilku z nich było na "Chrobrym". Major pieczołowicie zachował ich wrażenia z tej kampanii:

Bezsilna wściekłość. Niebo całe aż piegowate od dymu rozrywających się pocisków, a ten lata bezkarnie i rzuca nam piguły.

Przeklęte uczucie... ani nie ma gdzie uciekać, ani się schować. Jestem maleńki... siadłem na polerze... skuliłem się. tylko... Zdawało mi się, że cały siedzą w hełmie.

Widzę, jak cztery wielkie bomby odrywają się od kadłuba... czuję, że twarz mi blednie... Widzę, lecą prosto na statek. Słyszą świst. I długo jeszcze kipiała woda lodowata, i dym unosił się nad nią.

Kiedy trafi?

Znowu przyszli, nasi strzelają... salwa za salwą. Wszystko na nic. Który to już nalot? Nie wiem. Liczyłem dzisiaj tylko do dziesięciu.

A w innym miejscu:

Trafił.

Padły tuż przed kominem. Jedna burząca i kilka zapalających. Cały czas strzelał z karabinów maszynowych, o obronie i gaszeniu pożaru nie było mowy...

Pożar ogarnia coraz większą część statku.

C.A.

W kartotece Majora znalazło się jeszcze jedno wspomnienie chłopców ze służby na statkach w konwojach - wiersz pod upartym, pełnym nadziei tytułem.

WRÓCĘ

Z portu do portu gnany Przez dziki los...

... człowiek morza Przez cały świat zapomniany W ten straszny czas...

... jak polarna zorza

... wróci z morza. Do Polski latem w ciepłą noc Wrócę po szczęście zapomniane, Wrócę po szczęścia wielką moc, Na Polskie ziemie ukochane A za to...

Za teraz usta wykrzywione cierpienia grymasem ... Będę miał wielki złoty księżyc nad lasem. Za sztormy w Biskajach i bryzgi morza wściekłego