Umilkł, jak gdyby wiadomość ta raz jeszcze go poraziła.
– I co? – zapytał Parker. – Siostra zadzwoniła prosząc pana o ratunek?
– Tak. Skąd miałbym wziąć taką sumę? Ja… ja nawet bym się zgodził, żeby on odsiedział to w więzieniu… Chociaż może mówię to w gniewie. Ale matka? Gdyby nasza matka dowiedziała się, że go zamknęli za defraudację, nie przeżyłaby tego. Miała dwa ciężkie ataki w ciągu ostatnich dwóch lat. To by ją dobiło.
– Rozumiem… – Parker pokiwał współczująco głową. – Nie miał pan wyboru, trzeba było starać się o pieniądze.
– Tak. W godzinę później on zadzwonił. Płakał do słuchawki. Był przerażony. Zrozumiał, że to się musi źle skończyć. Powiedziałem, że nie mam pieniędzy, ale zrobię, co będę mógł, dla matki, nie dla niego. Powiedział, że dziś tu przyjedzie. Zabroniłem mu. Nie chcę go widzieć na oczy. Powiedziałem, żeby przyjechała Agnes. Popołudniowym pociągiem do Malisborough. Chciałem mieć więcej czasu.
– I co pan zrobił później?
– Później pomyślałem, że może pożyczy mi te pieniądze profesor Sparrow. Chciałem za wszelką cenę nie brać ich od pana profesora Drummonda. To mój chlebodawca. Płaci mi. To by było naruszeniem moich stosunków z nim. Pomyślałem sobie, że zrobię to tylko w ostateczności.
– A z czego chciał pan oddać tę sumę?
– Mam kawałek ziemi w Kent po dziadku, który zapisał mi ją umierając, kiedy byłem mały, a Christopha nie było jeszcze na świecie. Chciałem zatrzymać ją do chwili, kiedy może będę chciał się ożenić. Agnes kończy teraz stomatologię. Myśleliśmy, że kupi się jej za część tych pieniędzy wyposażenie gabinetu. Ta ziemia jest warta prawie piętnaście tysięcy. Oboje wiązaliśmy z nią nasze nadzieje. Ale postanowiłem ją natychmiast sprzedać i oddać dług, jeżeli go zaciągnę. Tylko że to musi trochę potrwać.
– Rozumiem. Co działo się dalej?
– Po kolacji wyszedłem do parku, bo pan Sparrow powiedział, że tam przyjdzie. Ale musiałem się z nim w jakiś sposób rozminąć. Był pan przy tym, prawda?… – zwrócił się do Alexa, który potwierdził to skinieniem głowy. – Czekałem, a wtedy zjawił się profesor Hastings. Zaczął ze mną rozmawiać o perspektywach życia w Ameryce. To było już nie pierwszy raz, ale tym razem po raz pierwszy pomyślałem że chociaż praca z panem Drummondem i panem Sparrowem jest taka pasjonująca, bo przecież pracowaliśmy nad… – tu umilkł – ale to nie należy do rzeczy – powiedział i Alex dostrzegł w oczach Parkera błysk uznania. – Więc pomyślałem, że może warto by pojechać tam i dorobić się. Widzi pan, współpraca z takim uczonym, jak profesor Drummond, pozwala młodemu chemikowi udać się wszędzie i wszędzie go przyjmą. Jego nazwisko i jego wybór to wielka legitymacja. Ale wiedziałem, że bez porozumienia się z profesorem Drummondem nie mam prawa nawet wdawać się w taką rozmowę. Ciągle myślałem przy tym o tysiącu funtów, które muszę jutro do południa zdobyć. Profesor Hastings rzucił nawet kiedyś w rozmowie, że gotów byłby dać mi poważną zaliczkę bezzwrotną na zlikwidowanie moich spraw w Anglii. I wymienił większą sumę. Jak na ironię! Gotów był dać ją od razu! Oczywiście nie dałem mu żadnej odpowiedzi, tylko wypowiedziałem kilka uprzejmych zdań i pożegnałem się z nim. Byłem bardzo zdenerwowany. A kiedy nie spotkałem profesora Sparrowa w parku, ręce zaczęły mi się trząść. Takie przynajmniej miałem uczucie. Wszedłem do domu i zapukałem do jego pokoju. Była dokładnie dziesiąta. Nikt nie odpowiedział. Pomyślałem, że może jest w pokoju swej żony. I chociaż pora była bardzo spóźniona, to jednak rozpacz dodała mi odwagi i zapukałem. Ale pani Sparrow była sama w pokoju. Chciałem się wycofać. Ale widocznie zobaczyła, że coś się ze mną dzieje, bo kazała mi wejść i zapytała, czy jeszcze nie spotkałem się z jej mężem? Słyszała, że prosiłem go o spotkanie, gdy wstawaliśmy od kolacji. Powiedział wtedy, że odprowadzi ją tylko na górę i wróci do parku. Odpowiedziałem jej, że nie. Zapytała wtedy, czy to bardzo ważna sprawa, bo wyglądam, jakby to była ważna sprawa. Wtedy… widzi pan. Ja wiem, że ona ma wielkie serce. To jedna z najlepszych kobiet, jakie znam. Słyszałem o jej poświęceniu dla chorych i wystarczy spojrzeć, jaka jest dla męża. Ona jest jednocześnie dumna i łagodna, i…
– Tak – powiedział Parker. – Wobec tego opowiedział jej pan o swoich kłopotach.
– Tak! Właśnie. Sam nie wiem, jak do tego doszło. A ona odpowiedziała, że mąż na pewno za chwilę wróci i z pewnością mi pożyczy tę sumę na kilka tygodni. A gdyby nie miał, to ona postara się wszystko załatwić. Kamień mi spadł wtedy z serca. Prosiła tylko, abym w wypadku, gdybym musiał skorzystać z jej pomocy, nie mówił o tym absolutnie nikomu. To było właśnie to, o co ja ją chciałem prosić, i drugi kamień spadł mi z serca zaraz po pierwszym. Kazała mi czekać w moim pokoju.
– Ale to się nie skończyło tak łatwo? – zapytał Parker. – Coś się musiało stać?
– Ach, proszę pana… – Filip Davis złożył ręce. – Gdybym wiedział… Poszedłem do swojego pokoju i usiadłem czekając na pana Sparrowa i myśląc o tym, jakim aniołem jest…
– Jego żona. Wiem. Potem poszedł pan do niego, a on panu odmówił?
– Tak. Odmówił mi od razu. Miałem wrażenie, jak gdyby nawet nie bardzo wiedział, o co go proszę. Ale nie mogłem zostać, więc wyszedłem. Było mi przykro…
– Rozumiem. Poszedł pan do swojego pokoju i czekał pan na to, co zrobi Lucja Sparrow. Co było dalej?
– Pani Sparrow zapukała. Powiedziała, że wie o odmowie męża. Powiedziała, że zaraz napisze list do swego radcy prawnego, który dysponuje jej pieniędzmi, gdyż posiada prawie wszystko w akcjach. Powiedziała, że właśnie przed chwilą pożyczyła w tym celu maszynę i papier. Papier trzymała w ręce. W poniedziałek o dziesiątej moja siostra będzie mogła odebrać od tego radcy pieniądze. Ale ja musiałem mieć te pieniądze o ósmej rano. Wobec tego pani Sparrow poradziła mi, żebym zszedł do pana Drummonda i pożyczył je od niego na czterdzieści osiem godzin pod jakimkolwiek pretekstem. Tak krótki termin to przecież nie pożyczka, ale uprzejmość. Zgodziłem się z tym i podziękowałem jej. Mówiliśmy szeptem, bo pani Sparrow przez cały czas stała w progu. Nie chciała oczywiście wchodzić do męskiego pokoju o tej porze, będąc w szlafroku. Byłem bardzo zażenowany, ale równocześnie bardzo wdzięczny za tyle trudu, widząc, że w dodatku boli ją ręka. Kiedy poszła, usiadłem i zacząłem obmyślać ten pretekst. Trwało to parę minut. W końcu wymyśliłem, że moja siostra ma szansę kupić urządzenie do gabinetu dentystycznego okazyjnie od kogoś, kto je w poniedziałek rano sprzedaje, a ja we wtorek oddam pieniądze. Wiedziałem, że pan Drummond ma w kasie jakąś większą sumę pieniędzy, bo widziałem je w pokoju podczas pracy. Kasa jest zawsze otwarta wtedy, bo trzymamy w niej papiery, jak w szafie. Wierzyłem, że pożyczy mi tysiąc funtów na dwa dni bez żadnej trudności. Imponowało mi to nawet, że mogę poprosić o tak poważną pożyczkę na tak krótki termin… Mój Boże… Wyszedłem więc z pokoju i poszedłem na dół…
– Tak… – powiedział Parker. – A która była wtedy godzina?
– Pani Sparrow przyszła do mnie o jedenastej, wiem, bo czekając patrzyłem cały czas na zegarek. Stała w progu może trzy minuty, a później zastanawiałem się może dziesięć, może dwanaście… Jak to, przecież pamiętam! Kiedy wychodziłem z pokoju, spojrzałem na zegarek. Byłem tak otumaniony, że wydało mi się nagle, że jest o wiele później. To czekanie tak mi się dłużyło…