To tak przyjemnie dostać nagrodę, więc bez przerwy robimy to, czego chcą od nas inni. Nosząc w sobie strach przed karą i strach przed brakiem nagrody, zaczynamy udawać, że jesteśmy czymś, czym nie jesteśmy, tylko po to, by zadowolić innych, tylko po to, by być w ich oczach wystarczająco dobrymi. Staramy się zadowolić Mamę i Tatę, nauczycieli w szkole, kościół, i tak zaczynamy grać. Udajemy, ze jesteśmy czymś, czym nie jesteśmy, w obawie przed odrzuceniem. Strach przed byciem odrzuconym przekształca się w strach przed byciem nie dość dobrym. W końcu stajemy się kimś, kim nie jesteśmy. Zostajemy kopią wartości Mamusi, wartości Tatusia, wartości społeczeństwa i wartości religii.
W procesie udomowienia, tracimy wszystkie nasze normalne skłonności. Kiedy stajemy się dość duzi, by nasz umysł mógł to pojąć, uczymy się słowa nie. Dorośli mówią: “nie rób tego t nie rób tamtego". My się buntujemy i mówimy: “nie!". Buntujemy się, ponieważ bronimy naszej wolności. Chcemy być sobą, ale jesteśmy bardzo mali, a dorośli są duzi i silni. Po pewnym czasie zaczynamy się bać, ponieważ już wiemy, że za każdym razem gdy zrobimy coś źle, zostaniemy ukarani.
Udomowienie działa z taką mocą, że w pewnym momencie naszego życia nie potrzebujemy już nikogo do udomowiania nas. Nie potrzebujemy ani Mamy ani Taty, ani szkoły czy kościoła. Jesteśmy tak świetnie wytresowani, że zostajemy własnym treserem. Jesteśmy zwierzęciem, które samo się udomowią. Możemy teraz udomowić sami siebie zgodnie z tym samym systemem wartości, jaki otrzymaliśmy, korzystając z tego samego systemu kar i nagród. Karzemy siebie, kiedy nie postępujemy zgodnie z zasadami naszego systemu wartości i nagradzamy, gdy jesteśmy “grzecznym chłopcem" bądź “grzeczną dziewczynką".
System wartości jest jak Księga Praw, która rządzi naszym umysłem. Bez zastrzeżeń, to co znajduje się w Księdze, jest dla nas prawdą, na niej opieramy wszystkie nasze sądy, nawet jeśli sądy te budzą sprzeciw naszej własnej, wewnętrznej natury. Nawet prawa moralne, takie jak Dziesięć Przykazań, zostają zaprogramowane w naszym umyśle w procesie udomowiania. Jedna za drugą, wszystkie te umowy wędrują do naszej Księgi Praw i rządzą naszym snem.
Istnieje w naszym umyśle coś, co osądza wszystkich i wszystko, nie wyłączając pogody, psa, kota – absolutnie wszystko. Wewnętrzny Sędzia korzysta z zawartości Księgi Praw, by osądzać wszystko, co robimy i czego nie robimy, wszystko co myślimy i czego nie myślimy, wszystko, co czujemy i czego nie czujemy. Wszystko podlega tyranii tego Sędziego. Za każdym razem, gdy robimy coś wbrew Księdze. Sędzia oznajmia, że jesteśmy winni, należy nas ukarać, powinniśmy się wstydzić. Tak dzieje się wiele razy w ciągu dnia, dzień za dniem, przez wszystkie dni naszego życia.
Istnieje pewna część nas samych, która odbiera te sądy, a część ta nazywa się Ofiarą. Ofiara dźwiga winę i wstyd. To ta część nas samych, która mówi: “O ja biedny, nie jestem dość dobry, nie jestem dość inteligentny, nie jestem dość atrakcyjny, nie jestem wart miłości, jaki jestem biedny". Wielki Sędzia zgadza się w pełni i mówi: “właśnie, nie jesteś' dość dobry". A wszystko to dzieje się w oparciu o system wartości, którego sami nigdy nie wybraliśmy. Przekonania te są tak silne, ze nawet po latach, kiedy stykamy się z nowymi pojęciami i próbujemy podejmować własne decyzje, odkrywamy, że wpojony nam system wartości nadal kontroluje nasze życie.
Cokolwiek zrobisz wbrew Księdze Praw, doznasz dziwnego uczucia w swej duszy, uczucia, które nazywa się strach. Łamanie zasad określonych w Księdze Praw, otwiera Twoje emocjonalne rany, na co reagujesz wytworzeniem emocjonalnej trucizny. Ponieważ wszystko, co jest zawarte w Księdze Praw musi być prawdą, zatem cokolwiek podważa Twoją wiarę w jej zasady sprawi też, że poczujesz się niepewnie. Nawet jeśli Księga Praw się myli, sprawia, że czujesz się bezpiecznie.
Dlatego też potrzebujemy wielkiej odwagi, by zakwestionować nasze własne wartości, ponieważ nawet jeśli zdajemy sobie sprawę z tego, że sami ich nie wybraliśmy, to prawdą jest, że przystaliśmy na nie wszystkie. Nasza zgoda jest tak głęboka, że nawet jeśli rozumiemy, że to, co te wartości zakładają nie jest prawdą, czujemy jednak winę i wstyd, gdy postępujemy wbrew tym wartościom.
Podobnie jak rząd ma swój dziennik ustaw, który rządzi snem społeczeństwa, nasz system wartości zawarty jest w Księdze Praw, która rządzi naszym prywatnym snem. Wszystkie te prawa istnieją w naszym umyśle, wierzymy w me a Sędzia w nas, ocenia wszystko zgodnie z nimi. Sędzia orzeka, a Ofiara cierpi z powodu winy i wstydu. Ale kto mówi, ze ten sen jest sprawiedliwy? Prawdziwa sprawiedliwość, oznacza odpokutowanie tylko raz za każdy błąd.
Prawdziwa niesprawiedliwość to pokutowanie więcej niż raz za każdy błąd.
Ile razy płacimy za jeden błąd? Odpowiedź brzmi: tysiące razy. Człowiek to jedyne zwierzy na ziemi, które płaci tysiąc razy za ten sam błąd. Reszta stworzeń, płaci za każdy popełniony błąd tylko raz. Ale nie my. My mamy świetną pamięć. Popełniamy błąd, osądzamy siebie, orzekamy, że jesteśmy winni, i wymierzamy sobie karę. Jeżeli istnieje sprawiedliwość – tyle wystarczy, nie musimy powtarzać tego znowu. Lecz za każdym razem, gdy przypominamy sobie o popełnionym błędzie, ponownie się osądzamy, znowu jesteśmy winni, jeszcze raz się karzemy, i jeszcze raz, i jeszcze raz. Jeśli mamy żonę lub męża, oni także przypominają nam o naszym błędzie, więc możemy osądzić się ponownie, znowu się ukarać, znowu orzec, że jesteśmy winni. Czy to sprawiedliwe?
Ile razy nasz współmałżonek, nasze dzieci czy nasi rodzice płacą za naszą sprawą, za ten sam błąd? Za każdym razem, gdy przypominamy sobie ich błąd, obwiniamy ich ponownie i wysyłamy im całą emocjonalną truciznę, która powstaje w nas z poczucia niesprawiedliwości i sprawiamy, że oni znowu płacą za ten sam błąd. Czy to sprawiedliwość? Sędzia tkwiący w naszym umyśle myli się, ponieważ system wartości, Księga Praw się myli. Cały sen jest oparty na fałszywym prawie. Dziewięćdziesiąt pięć procent wartości, które przechowujemy w umyśle to wierutne kłamstwa, a my cierpimy, ponieważ wierzymy w nie wszystkie.
W śnie planety to normalne, że ludzie cierpią, żyją w strachu i stwarzają emocjonalne dramaty. Zewnętrzny sen nie jest błogim snem jest snem o przemocy, o strachu, o wojnie, o niesprawiedliwości. Prywatne sny poszczególnych ludzi będą się różnić, lecz globalnie przypomina to koszmar. Przyglądając się ludzkiemu społeczeństwu, ujrzymy miejsce tak trudne do życia, ponieważ jest to miejsce rządzone przez strach. Na całym świecie widzimy ludzkie cierpienie, gniew, zemstę, uzależnienia, przemoc na ulicach i ogromną niesprawiedliwość. W różnych krajach całego świata może to być obecne na rozmaite sposoby, jednak to właśnie strach sprawuje kontrolę nad zewnętrznym snem.
Jeśli porównamy sen ludzkiego społeczeństwa, z opisem piekła przedstawianego przez religie na całym świecie, odkryjemy, że te wizje są identyczne. Religie głoszą, że piekło jest miejscem kary, strachu, bólu i cierpienia, miejscem, gdzie spala nas ogień. Ogień wzniecają emocje biorące się ze strachu. Kiedy doświadczamy uczuć gniewu, zazdrości, zawiści bądź nienawiści czujemy jak w środku trawi nas ogień. Żyjemy w piekielnym śnie.
Jeśli przyjmiemy, że piekło jest stanem umysłu, jest ono wszędzie wokoło. Inni mogą nas ostrzegać, że jeśli nie zrobimy tego, co według nich powinniśmy, pójdziemy do piekła. Zła wiadomość! Już jesteśmy w piekle, wraz z tymi, którzy nas przed nim ostrzegają. Żaden człowiek nie może skazywać drugiego na piekło, ponieważ już w nim jesteśmy. Inni mogą nam zgotować jeszcze większe piekło, to prawda. Jednak tylko wtedy, gdy na to pozwolimy.