Arthur nie słuchał reszty wyjaśnień i wszedł do pokoju. Elektrokardiograf pikał regularnie i uspokajająco. Lauren miała zamknięte powieki, spała. Była bardzo blada, ale nadal tak samo piękna. Patrzył na nią i czuł, jak ogarnia go silne wzruszenie. Przysiadł na skraju łóżka, wziął ją za rękę i ucałował wewnętrzną stronę dłoni. Potem ustawił obok krzesło i spędził na nim długie godziny. Nic nie robił, tylko na nią patrzył. Pod wieczór otworzyła oczy, spojrzała na niego uważnie i uśmiechnęła się.
– Jestem przy tobie, wszystko będzie dobrze – powiedział cicho.
– Nie męcz się, już niedługo zaczniesz mówić. Zmarszczyła brwi, jakby się nad czymś zastanawiała, a potem znowu obdarzyła go uśmiechem i zasnęła. Arthur codziennie przychodził do szpitala. Siadał przy łóżku Lauren i czekał, aż się obudzi. Kiedy otwierała oczy, opowiadał jej o wszystkim, co się działo na zewnątrz. Jeszcze nie mogła mówić, ale patrzyła na niego uważnie, gdy się do niej zwracał, a potem spokojnie zasypiała.
Dziesięć kolejnych dni minęło w podobny sposób. Matka Lauren i Arthur na zmianę czuwali przy łóżku. Dwa tygodnie później, kiedy szedł korytarzem, pani Kline wyszła z pokoju i powiedziała mu, że poprzedniego wieczoru córka odzyskała mowę. Wypowiedziała kilka słów ochrypłym, gardłowym głosem. Arthur wszedł do pokoju i usiadł obok łóżka. Lauren spała, przesunął palcami po jej włosach i delikatnie pogładził po czole.
– Tak mi brakowało dźwięku twego głosu – powiedział. Otworzyła oczy, wzięła go za rękę, spojrzała na niego niepewnie i spytała:
– Ale kim pan jest? I dlaczego codziennie jest pan przy moim łóżku?
Arthur natychmiast zrozumiał. Poczuł silne ukłucie w sercu, ale uśmiechnął się. Postarał się wyrazić w tym uśmiechu całą swoją czułość i miłość. A potem rzekł:
– To, co zamierzam pani opowiedzieć, jest trudne do zrozumienia, a jeszcze trudniej w to uwierzyć. Jeśli jednak zechciałaby pani wysłuchać naszej historii i zaufać mi, to może w końcu uwierzyłaby mi pani. To ogromnie ważne, bo chyba jest pani, wcale o tym nie wiedząc, jedyną osobą na świecie, której mogę powierzyć swój sekret…
Marc Levy