– Chwileczkę.
Zawołałem kamerzystę, który podszedł do nas. Błyskawicznie wyciągnąłem rękę. Żeby ją uścisnąć, musiał postawić statyw na podłodze.
– Nazywam się Michael Haller. Widziałem, że filmował pan mojego klienta.
Przedstawiając się pełnym imieniem i nazwiskiem, nadałem mu zaszyfrowany komunikat.
– Robert Gillen – odparł kamerzysta. – Nazywają mnie Trójnóg.
Wskazał na statyw. Jego imię i nazwisko także było szyfrem. Zrozumiał, że gramy.
– To zlecenie czy niezależna inicjatywa? – zapytałem.
– Dzisiaj niezależna inicjatywa.
– Skąd się pan dowiedział o rozprawie?
Wzruszył ramionami, jak gdyby miał opory przed ujawnieniem swojego źródła.
– Mam kontakty. Od gliniarza.
Skinąłem głową. Gillen włączył się do gry.
– Ile pan dostanie, jeżeli sprzeda pan materiał wiadomościom?
– To zależy. Za wyłączność biorę siedemset pięćdziesiąt, a za niewyłączność pięćset.
„Niewyłączność” oznaczała, że każdy szef programu informacyjnego, który kupił od niego taśmę, mógł ją sprzedać konkurencyjnej stacji. Gillen podwoił swoje rzeczywiste stawki. To był dobry ruch.
Kiedy filmował posiedzenie, musiał pewnie słuchać, co się mówiło.
– Wie pan co? A gdybyśmy odkupili materiał na prawach wyłączności? – zaproponowałem.
Gillen doskonale odgrywał swoją rolę. Zawahał się przez chwilę, jak gdyby rozważając, czy przyjęcie naszej oferty jest zgodne z etyką zawodową.
– Zaokrąglijmy do tysiąca ~ dodałem.
– Zgoda – rzekł. – Stoi.
Kiedy Gillen stawiał kamerę na podłodze i wyciągał kasetę, sięgnąłem do kieszeni po zwitek banknotów. Zostawiłem sobie tysiąc dwieście z pieniędzy „Road Saints”, jakie na drodze wręczył mi Teddy Vogel. Odwróciłem się do Dobbsa.
– Mogę to wliczyć w koszty?
– Naturalnie – odparł. Był radośnie uśmiechnięty.
Wymieniłem gotówkę na taśmę i podziękowałem Gillenowi. Trójnóg schował pieniądze i szczęśliwy ruszył w stronę wind.
– To było kapitalne – oznajmił Dobbs. – Trzeba nad tym panować. Rozgłos mógłby dosłownie zniszczyć interesy rodziny – wydaje mi się, że to jeden z głównych powodów, dla których pani Windsor dziś tu nie przyszła. Nie chciała zostać rozpoznana.
– Będziemy o tym musieli porozmawiać, jeżeli postanowimy rozegrać sprawę do samego końca. Tymczasem postaram się, żeby media nie wzięły jej na cel.
– Dziękuję.
Rozległ się dzwonek komórki, grając jakiś klasyczny utwór Bacha albo Beethovena czy innego nieboszczyka, niechroniony prawem autorskim. Dobbs sięgnął do kieszeni, wydobył aparat i zerknął na wyświetlacz.
– To ona – powiedział.
– Wobec tego znikam.
Odchodząc, usłyszałem, jak Dobbs mówi:
– Mary, wszystko jest pod kontrolą. Teraz trzeba przede wszystkim go stąd wyciągnąć. Będziemy potrzebować trochę pieniędzy…
Kiedy winda jechała w górę, pomyślałem, że na pewno trafiłem na klienta i rodzinę, dla których „trochę pieniędzy” oznacza więcej, niż kiedykolwiek widziałem. Przypomniałem sobie uwagę Dobbsa na temat mojego stroju. Wciąż czułem się dotknięty. Prawda była taka, że nie miałem w szafie ani jednego garnituru, który kosztowałby mniej niż sześćset dolarów, i w każdym czułem się dobrze i pewnie. Ciekawe, czy chciał mnie obrazić, czy miał na myśli co innego – może już na wstępie próbował zaznaczyć, że on tu jest szefem nadzorującym mnie i całą sprawę. Uznałem, że powinienem uważać na Dobbsa. Zamierzałem z nim współpracować, ale nie tak ściśle, jak by sobie życzył.
Rozdział 6
Sznur aut zmierzający do centrum utknął w wąskim gardle przełęczy Cahuenga. Siedziałem w samochodzie, rozmawiając przez telefon i starając się nie myśleć o dyskusji na temat moich obowiązków rodzicielskich, jaką odbyłem z Maggie McPershing. Moja była żona miała rację i to właśnie najbardziej mnie bolało. Przez długi czas przedkładałem praktykę adwokacką nad praktykę rodzicielską. Obiecałem sobie to zmienić. Potrzebowałem tylko trochę czasu i pieniędzy, żeby zwolnić obroty. Miałem nadzieję, że jedno i drugie dostanę od Louisa Rouleta.
Z tylnego siedzenia lincolna najpierw zadzwoniłem do Raula Levina, mojego detektywa, żeby był gotowy na spotkanie z Rouletem.
Poprosiłem go, aby wstępnie zbadał sprawę i sprawdził, ile się można dowiedzieć. Levin odszedł na wcześniejszą emeryturę z Departamentu Policji Los Angeles, gdzie wciąż miał kontakty i znajomych, którzy od czasu do czasu wyświadczali mu przysługi. Prawdopodobnie miał swoją listę bożonarodzeniową. Poradziłem, żeby nie marnował na wywiad za dużo czasu, dopóki nie będę pewien, że Roulet jest wypłacalny. Nieważne, co CC. Dobbs mówił mi w poufnej rozmowie na korytarzu sądowym. Nie uwierzę, że mam sprawę, dopóki nie dostanę pierwszej wypłaty.
Potem sprawdziłem aktualną sytuację kilku spraw i zadzwoniłem do Lorny Taylor. Wiedziałem, że zazwyczaj dostaje pocztę tuż przed południem. Lorna poinformowała mnie jednak, że nie przyszło nic ważnego. Żadnych rachunków ani pilnej korespondencji z sądów.
– Sprawdziłaś termin Glorii Dayton? – zapytałem.
– Tak. Zdaje się, że zatrzymają ją do jutra z powodów zdrowotnych.
Jęknąłem. Od chwili aresztowania stan ma czterdzieści osiem godzin na postawienie zatrzymanej osoby przed obliczem sędziego i przedstawienie jej zarzutów. Odłożenie pierwszej rozprawy Glorii Dayton do następnego dnia z przyczyn zdrowotnych oznaczało, że prawdopodobnie była nafaszerowana prochami. To mogło tłumaczyć, dlaczego podczas aresztowania miała przy sobie kokainę. Nie widziałem jej ani z nią nie rozmawiałem co najmniej od siedmiu miesięcy. Musiała się stoczyć w szybkim tempie. Przekroczyła cienką granicę, tracąc kontrolę nad narkotykami i pozwalając im przejąć kontrolę nad sobą.
– Dowiedziałaś się, kto wnosi oskarżenie? – spytałem.
– Leslie Faire.
Znów jęknąłem.
– No to pięknie. Dobra, pojadę tam i zobaczę, co da się zrobić.
Nie mam nic do roboty, dopóki się nie dowiem, co z Rouletem.
Leslie Faire była prokuratorem o niezbyt fortunnym nazwisku *, a jej pogląd na temat rozstrzygania wątpliwości na korzyść oskarżonego polegał na propozycji wydłużenia nadzoru podczas zwolnienia warunkowego.
– Mick, kiedy się wreszcie nauczysz rozumu? – Lorna miała na myśli Glorię Dayton.
– Rozumu? – powtórzyłem, choć dobrze wiedziałem, co powie.
– Ile razy masz z nią do czynienia, zawsze cię dołuje. Nigdy się od ciebie nie odczepi, a teraz jeszcze za każdym następnym razem na pewno będziesz miał dwa w jednym. Wszystko byłoby w porządku, tylko że nigdy nie dostajesz od niej ani grosza.
„Dwa w jednym” oznaczało, że od tej chwili sprawy Glorii Dayton miały być bardziej złożone i czasochłonne, ponieważ do zarzutów o prostytucję i proponowanie nierządu dojdą jeszcze zarzuty związane z narkotykami. Lorna martwiła się, że będę miał przez to więcej pracy, ale żadnych większych pieniędzy.
– Korporacja wymaga, żeby wszyscy adwokaci w ramach praktyki świadczyli bezpłatne usługi. Wiesz, że…
– W ogóle mnie nie słuchasz, Mick – ucięła. – Dlatego właśnie nie mogliśmy być dłużej małżeństwem.
Zamknąłem oczy. Co za dzień. Udało mi się rozzłościć obie moje eksżony.
– Co ona na ciebie ma? – pytała Lorna. – Dlaczego nie bierzesz od niej nawet najniższej stawki?
– Słuchaj, Gloria nic na mnie nie ma – powiedziałem. – Moglibyśmy zmienić temat?
Nie miałem ochoty jej opowiadać, jak przed wielu laty, przeglądając zakurzone księgi rachunkowe mojego ojca, odkryłem, że miał słabość do tak zwanych kobiet nocy. Bronił wiele z nich, ale od niewielu brał pieniądze. Może po prostu kontynuowałem rodzinną tradycję.