– Ile było tego towaru?
– Nie wiem. Wiedziałam tylko, że ma więcej, bo gdyby to było wszystko, na pewno by mi nie dał.
Dobry argument. Światełko było coraz wyraźniejsze.
– Sprawdziłaś go?
– Jasne.
– Co oglądałaś, prawo jazdy?
– Nie, paszport. Powiedział, że nie ma prawa jazdy.
– Jak się nazywał?
– Hector jakiś tam.
– Gloria, wysil trochę pamięć. Hector i jak dalej? Spróbuj sobie…
– Hector jakiś tam Moya. Miał drugie imię. Ale pamiętam „Moya”, bo kiedy wyciągnął kokę, powiedziałam: „Hector, ta działka będzie moja”.
– W porządku.
– Myślisz, że to mi może pomóc?
– Być może, zależy, kim jest ten facet. Jeżeli uda się coś za niego wytargować.
– Chcę stąd wyjść.
– Posłuchaj, Glorio. Pójdę do prokurator, dowiem się, co o tym myśli, i zobaczę, co da się zrobić. Wyznaczyli dwadzieścia pięć tysięcy kaucji.
– Co?!
– Jest wyższa niż zwykle z powodu narkotyków. Pewnie nie masz dwudziestu pięciu kawałków na kaucję, co?
Potrząsnęła głową. Zobaczyłem, jak ściągnęły się mięśnie jej twarzy. Domyślałem się, co zaraz nastąpi.
– Mickey, mógłbyś za mnie wyłożyć? Obiecuję, że…
– Nie mogę, Glorio. Taka jest zasada i gdybym ją złamał, narobiłbym sobie kłopotów. Będziesz tu musiała zostać do jutra, a rano staniesz przed sądem.
– Nie – powiedziała i zabrzmiało to bardziej jak jęk niż słowo.
– Wiem, że będzie ciężko, ale musisz wytrzymać. I rano masz być czysta, bo inaczej w ogóle nie spróbuję obniżyć kaucji ani cię stąd wyciągnąć. Dlatego nie waż się tknąć tych świństw, którymi tu handlują. Zrozumiałaś?
Uniosła ręce nad głowę, jak gdyby chciała się zasłonić przed spadającym gruzem. Bezsilnie zacisnęła dłonie w pięści. Czekała ją długa noc.
– Musisz mnie jutro wyciągnąć.
– Zrobię, co będę mógł.
Dałem znak pilnującej nas z budki policjantce. Byłem gotów do wyjścia.
– Jeszcze jedno – powiedziałem. – Pamiętasz, w którym pokoju mieszkał ten facet w Travelodge?
Zastanowiła się przez moment.
– Tak, łatwo było zapamiętać. Trzysta trzydzieści trzy.
– Dobra, dzięki. Zobaczę, co się da zrobić.
Kiedy wstałem, Gloria nie podniosła się z miejsca. Po chwili zjawiła się funkcjonariuszka i poinformowała mnie, że będę musiał zaczekać, aż odeskortuje Glorię do celi. Zerknąłem na zegarek. Do – chodziła druga. Nic jeszcze dziś nie jadłem i zaczynała mnie boleć głowa. Miałem tylko dwie godziny, żeby pojechać do prokuratury i porozmawiać z Leslie Faire, a potem do Century City na spotkanie z Rouletem i Dobbsem.
– Nie może mnie odprowadzić ktoś inny? – spytałem zirytowany.
– Muszę jechać do sądu.
– Przykro mi, ale tak już u nas jest.
– No to proszę się pospieszyć.
– Zawsze się staram.
Piętnaście minut później zdałem sobie sprawę, że przez moje narzekania policjantka kazała mi czekać znacznie dłużej, niż gdybym siedział cicho. Powinienem być mądrzejszy, a tak znalazłem się w identycznej sytuacji jak klient, który poskarżył się, że dostał zimną zupę, a po chwili z kuchni przyniesiono mu gorącą, z pikantnym dodatkiem śliny.
W drodze do siedziby sądów karnych zadzwoniłem do Raua Levina. Detektyw był u siebie w Glendale i przeglądał raporty policyjne z zatrzymania Rouleta. Poprosiłem go, żeby odłożył to na później i prześwietlił mężczyznę z pokoju 333 w Travelodge przy Santa Monica. Dodałem, że potrzebuję tych informacji na wczoraj. Wiedziałem, że Raul ma swoje źródła i sposoby, aby sprawdzić Hektora Moyę. Nie chciałem jednak wiedzieć jakie. Interesowało mnie tylko to, czego zdoła się dowiedzieć.
Kiedy Earl zaparkował lincolna przed gmachem sądu, poleciłem mu, żeby w czasie gdy będę w środku, skoczył do „Phillipe's” i kupił nam kanapki z wołowiną. Swoją zamierzałem zjeść w drodze do Century City. Podałem mu dwudziestodolarowy banknot i wysiadłem.
Czekając na windę w zatłoczonym jak zawsze holu, wyciągnąłem z teczki tylenol i połknąłem pastylkę w nadziei, że pomoże złagodzić nadciągającą migrenę, wywołaną głodem. Podróż na dziewiąte piętro trwała dziesięć minut, a kolejne piętnaście musiałem odczekać, aż Leslie Faire łaskawie zgodziła się udzielić mi audiencji. Nie miałem jej jednak tego za złe, ponieważ zanim wszedłem do gabinetu, zadzwonił aul Levin. Gdyby Faire przyjęła mnie od razu, nie miałbym w zanadrzu dodatkowej amunicji.
Levin poinformował mnie, że mężczyzna z pokoju 333 w Travelodge zameldował się jako Gilberto Garcia. Motel nie wymagał od niego okazania dokumentów, ponieważ zapłacił gotówką za tydzień z góry plus pięćdziesiąt dolarów zaliczki na poczet rozmów telefonicznych. Levin sprawdził także nazwisko, jakie mu podałem, i znalazł niejakiego Hectora Arrande Moyę, poszukiwanego listem gończym Kolumbijczyka, który uciekł z San Diego, gdy federalna wielka ława przysięgłych wydała decyzję o oskarżeniu go o handel narkotykami. Zyskałem argument, który zamierzałem wykorzystać w rozmowie z prokurator.
Faire urzędowała w gabinecie z trzema innymi prokuratorami.
Każdy miał biurko w rogu pomieszczenia. Kiedy wszedłem, dwóch z nich nie było – prawdopodobnie wyszli na rozprawy – ale przy biurku naprzeciw Faire siedział mężczyzna, którego nie znałem.
Musiałem przystać na to, że będzie wszystko słyszał. Nie cierpię takich sytuacji, zauważyłem bowiem, że prokurator często popisuje się przed kolegami, starając się grać sprytnego i nieugiętego, czasem kosztem moich klientów.
Wziąłem jedno z wolnych krzeseł, postawiłem przed biurkiem Faire i usiadłem. Pominąłem uprzejmości, bo nie miałem nic uprzejmego do powiedzenia, i od razu przystąpiłem do rzeczy, ponieważ byłem głodny i nie miałem czasu.
– Dzisiaj rano oskarżyłaś Glorię Dayton – zacząłem. – To moja klientka. Chcę się dowiedzieć, co możemy zrobić w jej sprawie.
– Może się przyznać i dostanie trzy lata z warunkiem po roku we Frontera.
Powiedziała to rzeczowym tonem, z wyraźnie złośliwym uśmiechem.
– Myślałem o interwencji przedprocesowej.
– A ja myślałam, że już tego próbowała i nie za bardzo jej smakowało. Nie ma mowy.
– Ile miała przy sobie tej koki? Dwa gramy?
– Wszystko jedno ile, to zawsze nielegalne. Gloria Dayton miała niejedną okazję, żeby się zresocjalizować i uniknąć więzienia. Szanse się jednak skończyły.
Prokurator pochyliła się nad biurkiem, otworzyła teczkę i spojrzała na pierwszą stronę akt.
– W ciągu ostatnich pięciu lat aresztowana dziewięć razy – powiedziała. – To jej trzeci zarzut posiadania narkotyków, a w areszcie nigdy nie siedziała dłużej niż trzy dni. Możesz zapomnieć o programie. Dziewczyna musi się czegoś nauczyć i wreszcie przyszedł na to czas. Nie ma dyskusji. Jeżeli się przyzna, dam jej trzy z warunkiem po roku. Jeżeli nie, będzie musiała zaryzykować proces i wyrok sądu. Zamierzam wnioskować o maksymalną karę.
Skinąłem głową. Usłyszałem od Faire dokładnie to, czego się spodziewałem. Wyrok trzech lat z warunkiem po roku skończyłby się zapewne dziewięciomiesięcznym pobytem w pudle. Wiedziałem, że Gloria Dayton mogłaby to wytrzymać i prawdopodobnie powinna. Ale miałem jeszcze jedną kartę w rękawie.
– A gdyby miała coś na wymianę?
Faire parsknęła krótkim śmiechem, jakby to miał być żart.
– Na przykład?
– Numer pokoju hotelowego, w którym działa poważny diler.
– Proszę jaśniej.
Rzeczywiście wyraziłem się dość tajemniczo, ale ton jej głosu sugerował zainteresowanie. Każdy prokurator lubi wymianę.