Czekałem, obserwując Rouleta przy barze. Spojrzałem na zegarek. Na razie wszystko było w porządku, ale nie mogłem się spóźnić na posiedzenie w centrum. I tak już poprzedniego dnia znacznie nadużyłem cierpliwości sędzi.
– Idzie – rzekł Levin.
Pochylając się bliżej ekranu, przyglądałem się Reggie Campo zmierzającej wzdłuż baru w stronę poprzednio zajmowanego miejsca. Tym razem, kiedy doszła do Rouleta, wcisnęła się między niego a mężczyznę zajmującego sąsiedni stołek. Musiała to zrobić bokiem, przyciskając biust do ramienia Rouleta. Lepszy wabik trudno sobie chyba wyobrazić. Coś powiedziała i Roulet nachylił się bliżej jej ust, żeby ją usłyszeć. Po kilku chwilach skinął głową, a potem zobaczyłem, jak dziewczyna wsuwa mu w dłoń coś, co wyglądało na zgniecioną serwetkę. Zamienili jeszcze kilka słów, po czym Reggae Campo pocałowała Louisa Rouleta w policzek i odeszła od baru, wracając na swoje miejsce.
– Jesteś cudowny, Mish – oznajmiłem, zwracając się do niego imieniem, jakie mu nadałem, gdy wyjaśniał mi swój rodowód, nazywając go wielkim żydowsko – meksykańskim miszmaszem. – I mówisz, że gliny tego nie mają? – upewniłem się.
– W zeszłym tygodniu, kiedy dostałem taśmę, nic o niej jeszcze nie wiedzieli, a kaseta ciągle jest u mnie. Nie, raczej nie mają i pewnie nawet o niej nie wiedzą.
Zgodnie z przepisami o przedprocesowym ujawnieniu dowodów, będę musiał przekazać zapis DVD prokuratorowi, kiedy Roulet zostanie oficjalnie oskarżony. Formalnie rzecz biorąc, nie musiałem przekazywać niczego, dopóki nie byłem pewien, czy wykorzystam to w procesie. Dawało mi to dużo swobody i czasu.
Wiedziałem, że zapis na płycie jest ważny i z pewnością zostanie wykorzystany podczas procesu. Sam w sobie mógł stanowić przyczynę uzasadnionych wątpliwości. Na ekranie było widać, że ofiara i domniemany napastnik się znali, o czym nie było mowy w dowodach oskarżenia. Co więcej, taśma zarejestrowała ich w sytuacji, w której zachowanie ofiary można było zinterpretować jako przynajmniej częściową przyczynę tego, co potem zaszło. Nie chodziło o sugestię, że zdarzenie nie miało kryminalnego charakteru i było opuszczalne, ale przysięgłych zawsze interesują przyczyny przestępstwa i związki zamieszanych w nie osób. Zapis wideo przesuwał przestępstwo, które można było widzieć w czarno – białych barwach, strefę szarości. Jako adwokat żyłem w strefach szarości.
Druga strona medalu była taka, że zapis na DVD mógł się okazać za dobry. Stał w jawnej sprzeczności z zeznaniem ofiary, która oświadczyła, że nie zna napastnika. Kwestionował jej wiarygodność i dowodził jej kłamstwa. Wystarczyło jedno kłamstwo, żeby zburzyć całe oskarżenie. Taśma była, jak to nazywam, „chodzącym dowodem”. Mogła zakończyć sprawę, zanim jeszcze dojdzie do procesu.
Mój klient mógłby wyjść z tego bez najmniejszego zadrapania.
Zabierając ze sobą najdroższą licencję, jaka mi się trafiła.
Levin znów przewijał obraz.
– Popatrz teraz na to – powiedział. – Reggie i pan X zmywają się o dziewiątej. Ale uważaj, kiedy on wstaje.
Levin zrobił zbliżenie Campo i nieznajomego. Kiedy zegar pokazał za minutę dziewiątą, ustawił odtwarzanie w zwolnionym tempie.
– Już się zbierają do wyjścia – rzekł. – Patrz na ręce faceta.
Patrzyłem. Mężczyzna wychylił ostatni łyk drinka, przechylając głowę do tyłu. Następnie zsunął się ze stołka, pomógł wstać Campo i razem wyszli poza kadr.
– Co? – spytałem. – Coś przegapiłem?
Levin cofnął obraz do momentu, w którym mężczyzna dopijał drinka. Wtedy zatrzymał odtwarzanie i pokazał jeden punkt na ekranie. W stopklatce mężczyzna trzymał na blacie lewą rękę, aby utrzymać równowagę, przechylając się do tyłu.
– Trzyma szklankę w prawej ręce – powiedział. – A na lewej nosi zegarek. Czyli jest praworęczny, tak?
– Co z tego? Po co to nam? Ofiara została zaatakowana lewą ręką.
– Przypomnij sobie, co mówiłem wcześniej.
Po chwili zrozumiałem.
– Lustro. Wszystko jest odwrócone. Jest mańkutem.
Levin przytaknął i wykonał w powietrzu cios lewą ręką.
– To nam może ustawić całą sprawę – powiedziałem, nie bardzo wiedząc, czy to dobrze.
– Wszystkiego najlepszego z okazji dnia świętego Paddy'ego – rzekł Levin z irlandzkim akcentem, nie zdając sobie sprawy, że właśnie przechodzi mi koło nosa interes wszech czasów.
Pociągnąłem gorący łyk kawy, próbując obmyślić strategię wykorzystania wideo. Nie widziałem sposobu, by przetrzymać je do procesu. Policja pewnie w końcu rozpocznie śledztwo uzupełniające i dowie się o nagraniu. Zatrzymując je u siebie, miałem tykającą bombę.
– Nie wiem jeszcze, jak to wykorzystam – powiedziałem. – Ale mogę cię zapewnić, że pan Roulet, jego matka i Cecil Dobbs będą z ciebie bardzo zadowoleni.
– Powiedz im, że zawsze mogą wyrazić swoją wdzięczność finansowo.
– Dobrze, co jeszcze jest na tej taśmie?
Levin zaczął przewijać obraz do przodu.
– Niewiele. Roulet czyta i zapamiętuje adres z serwetki. Siedzi jeszcze dwadzieścia minut i zwija żagle, zostawiając na barze pełnego drinka.
Zwolnił obraz w chwili, gdy Roulet zbierał się do wyjścia. Mój klient pociągnął łyk nowego martini i odstawił prawie pełny kieliszek. Następnie wziął serwetkę, którą dała mu Reggie Campo, zgniótł i upuścił na podłogę. Wstał i odszedł od baru, zostawiając na nim drinka.
Levin wyciągnął płytę i schował z powrotem do plastikowej koperty. Wyłączył odtwarzacz i zaczął go pakować.
– To tyle, jeśli chodzi o materiał multimedialny.
Stuknąłem Earla w ramię. Wciąż miał w uszach słuchawki. Wyciągnął jedną i spojrzał na mnie przez ramię.
– Wracajmy do sądu – powiedziałem. – Nie wyjmuj słuchawek.
Earl spełnił polecenie.
– Co jeszcze? – spytałem Levina.
– Reggie Campo – odrzekł. – Nie jest Królewną Śnieżką.
– Czego się dowiedziałeś?
– Nie chodzi o to, czego się dowiedziałem. Raczej, co podejrzewam. Widziałeś na taśmie, jak się zachowywała. Kiedy jeden facet na chwilę odchodzi, ona zaraz podrzuca liściki miłosne innemu. Poza tym poszperałem tu i ówdzie. Reggie jest aktorką, ale obecnie nie pracuje w zawodzie. Może z wyjątkiem, nazwijmy to, prywatnych przesłuchań.
Podał mi profesjonalny kolaż zdjęć przedstawiających Reggae Campo w różnych pozach i rolach. Takie zestawy fotografii wysyła się na castingi w całym mieście. Największym zdjęciem był portret.
Pierwszy raz zobaczyłem jej twarz bez szpecących sińców i opuchlizny. Reggie Campo była bardzo atrakcyjną kobietą i jej twarz wydawała mi się dziwnie znajoma, choć nie wiedziałem, gdzie mógłbym ją widzieć. Może w jakimś programie telewizyjnym albo reklamie.
Zajrzałem na odwrotną stronę fotografii i przeczytałem listę jej osiągnięć. Występowała w programach, których nie oglądałem, i reklamach, których nie pamiętałem.
– W policyjnych raportach podała, że jej obecnym pracodawcą jest „Topsail Telemarketing”. Firma jest w Marinie. Przyjmują telefoniczne zamówienia na ten chłam, który wieczorami reklamują w telewizji. Przyrządy do ćwiczeń i tak dalej. Tak czy owak to praca dzienna. Pracujesz, kiedy chcesz. Sęk w tym, że od pięciu miesięcy Reggie nie przepracowała tam ani jednego dnia.
– Co chcesz przez to powiedzieć, że nabrała policję?
Przez trzy ostatnie wieczory trochę ją poobserwowałem i…
– Co takiego?!
Odwróciłem się i spojrzałem na niego. Gdyby prywatny detektyw pracujący dla oskarżonego w sprawie karnej został przyłapany na śledzeniu ofiary brutalnego przestępstwa, wybuchłaby potężna afera i wszystko skrupiłoby się na mnie. Prokuratorowi wystarczyłoby iść do sędziego, złożyć oświadczenie o nękaniu i zastraszaniu ofiary, a zastępcy szeryfa dopadliby mnie szybciej niż wiatr Santa Ana wiejący przez przełęcz Sepulveda i aresztowali za obrazę sądu.