– Widzisz? Właśnie to jest to cholerne kłamstwo. Nie byłeś na prawie. Nie studiowałeś w UCLA ani przez rok, ani przez jeden dzień.
Opuścił dłonie i klepnął się w uda.
– Tylko o to chodzi, Mickey?
– Tak, o to, poza tym nie nazywaj mnie więcej Mickey. Tak mówią do mnie tylko przyjaciele. Nie klienci łgarze.
– Co to ma wspólnego ze sprawą, czy dziesięć lat temu byłem, czy nie byłem na prawie? Nie rozu…
– Bo jeżeli skłamałeś o jednym, możliwe, że skłamiesz o czymkolwiek. Jeżeli mam cię bronić, nie mogę na to pozwolić.
Powiedziałem to zbyt głośno. Zobaczyłem siedzące na ławce dwie kobiety, które przyglądały się nam z uwagą. Do bluzek miały przypięte plakietki przysięgłych.
– Chodźmy tędy.
Zawróciłem, kierując się w stronę komendy policji.
– Posłuchaj – powiedział cicho Roulet. – Skłamałem ze względu na matkę, rozumiesz?
– Nie, nie rozumiem. Wyjaśnij.
– Moja matka i Cecil myślą, że przez rok studiowałem prawo, chcę, żeby dalej w to wierzyli. Cecil wspomniał o tym w rozmowie, a ja po prostu mu przytaknąłem. Ale to było dziesięć lat temu! Co w tym złego?
– To, że mnie okłamujesz – odrzekłem. – Kłamać możesz matce, Dobbsowi, księdzu i policji. Ale kiedy ja cię o coś pytam, nie kłam.
Muszę działać, opierając się na faktach. Niezaprzeczalnych faktach.
Dlatego kiedy zadaję ci pytanie, mów prawdę. W każdej innej sytuacji możesz mówić, co ci się żywnie podoba.
– Dobrze już, dobrze.
– No więc skoro nie poszedłeś na uniwersytet, gdzie byłeś?
Roulet pokręcił głową.
– Nigdzie. Po prostu nic przez rok nie robiłem. Przeważnie siedziałem w swoim mieszkaniu niedaleko kampusu, czytałem i zastanawiałem się, co właściwie chcę w życiu robić. Byłem tylko pewien, że nie chcę zostać prawnikiem. Bez obrazy.
– Nie czuję się obrażony. Czyli przez rok siedziałeś na tyłku, a potem zacząłeś sprzedawać bogaczom nieruchomości.
– Nie, to było później.
Zaśmiał się z zażenowaniem.
– Postanowiłem zostać pisarzem – na college'u studiowałem literaturę – i próbowałem napisać powieść. Zaraz się jednak zorientowałem, że nie dam rady. W końcu dałem spokój i zacząłem pracować u matki. Ona tak chciała.
Uspokoiłem się. Zresztą i tak złościłem się głównie na pokaz.
Starałem się go zmiękczyć przed ważniejszymi pytaniami. Uznałem, że już przyszedł na nie czas.
– Skoro już ruszyło cię sumienie i do wszystkiego się przyznajesz, opowiedz mi o Reggie Campo.
– Co mam ci o niej powiedzieć?
– Miałeś jej zapłacić za seks, zgadza się?
– Dlaczego twierdzisz, że…
Nie pozwoliłem mu dokończyć, łapiąc go za klapy drogiej marynarki. Był wyższy i lepiej ode mnie zbudowany, ale w tej rozmowie to ja byłem górą. Natarłem na niego.
– Kurwa, odpowiedz na pytanie.
– W porządku, tak. Miałem jej zapłacić. Ale skąd o tym wiesz?
– Bo jestem cholernie dobrym adwokatem. Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym pierwszego dnia? Nie rozumiesz, jak to zmienia sprawę?
– Przez matkę. Nie chciałem, żeby wiedziała, że… no wiesz.
– Louis, usiądźmy.
Zaprowadziłem go do jednej z długich ławek przed komendą policji. Było tu dużo miejsca i nikt nie mógł nas usłyszeć. Usiadłem na środku ławki, a Roulet po mojej prawej ręce.
– Matki nie było już w biurze, kiedy rozmawialiśmy o sprawie.
Wydaje mi się też, że nie było jej wcześniej, gdy wypłynął temat twoich studiów.
– Ale był Cecil, a on wszystko jej powtarza.
Skinąłem głową, odnotowując w pamięci, aby od tej chwili wyłączyć Cecila Dobbsa z kręgu osób wtajemniczonych w szczegóły sprawy.
– W porządku, chyba rozumiem. Ale kiedy zamierzałeś mi o tym powiedzieć? Nie rozumiesz, że to wszystko zmienia?
– Nie jestem prawnikiem.
– Louis, opowiem ci, jak działa cały ten mechanizm. Wiesz, kim naprawdę jestem? Neutralizatorem. Moim zadaniem jest neutralizacja oskarżenia. Muszę wziąć każdy dowód i wykombinować, jak go wyeliminować ze sprawy. Podobnie jak magicy na promenadzie w Venice. Widziałeś tam kiedyś faceta, który kręci talerzami na patykach?
– Chyba tak. Dawno tam nie byłem.
– Nieważne. Magik ma takie cienkie długie patyki, na których ustawia talerze i zaczyna nimi kręcić, żeby utrzymywały równowagę. Wiele talerzy wiruje jednocześnie i magik co chwila sprawdza, czy wszystkie są na miejscu i utrzymują równowagę. Kumasz?
– Tak. Rozumiem.
– Tak właśnie wygląda oskarżenie, Louis. Jak kilka wirujących talerzy. Każdy z nich to dowód przeciwko tobie. Moje zadanie polega na tym, żeby zatrzymać każdy talerz i rzucić nim o ziemię, żeby roztrzaskał się w drobny mak i nie nadawał się do użytku. Jeżeli na niebieskim talerzu jest krew ofiary na twoich rękach, muszę znaleźć sposób, żeby go rozbić. Jeżeli na żółtym jest nóż z twoimi odciskami palców, ten też muszę strącić. Zneutralizować. Nadążasz?
– Tak, nadążam, Ale…
– A pośrodku tego lasu talerzy na patykach kręci się największy.
Wielki półmisek. I jeśli skurczybyk spadnie, pociągnie za sobą resztę. Każdy talerzyk. Cała sprawa runie w gruzy. Wiesz, co jest tym półmiskiem, Louis?
Przecząco pokręcił głową.
– Półmisek to ofiara, główny świadek oskarżenia. Jeżeli uda się strącić półmisek, to koniec numeru i gapie idą dalej.
Czekałem na jego reakcję. Roulet milczał.
– Louis, prawie przez dwa tygodnie ukrywałeś przede mną sposób na strącenie półmiska. Pytanie tylko dlaczego. Dlaczego człowiek z pieniędzmi, z roleksem na ręku, porsche na parkingu i domem w Holby Hills używałby noża, żeby nakłonić do seksu kobietę, która i tak się sprzedaje? Kiedy wszystko sprowadzisz do tego pytania, sprawa zaczyna się chwiać, bo odpowiedź jest bardzo prosta.
Nie musiałby tego robić. Tak podpowiada zdrowy rozsądek. Jeśli dojdziesz do takiego wniosku, wszystkie talerze przestają wirować.
Widzisz pułapkę, widzisz, że zostałeś wrobiony, i teraz oskarżony zaczyna wyglądać jak ofiara.
Spojrzałem na niego. Skinął głową.
– Przepraszam – powiedział.
– I słusznie – odparłem. – Sprawa mogła się rozwiązać prawie dwa tygodnie temu i pewnie nie siedzielibyśmy tu teraz, gdybyś od początku był ze mną szczery.
W tym momencie zorientowałem się, jakie jest prawdziwe źródło mojego gniewu. Nie chodziło o to, że Roulet się spóźnił, że skłamał! ani o to, że Sam Scales nazwał mnie oszustem z papierami. Zżerała mnie złość, bo uświadomiłem sobie, że licencja wymyka mi się z rąk. Nie będzie procesu, nie będzie sześciocyfrowego honorarium.
Będę miał szczęście, jeżeli uda mi się zatrzymać całą zaliczkę, jaką dostałem na początku. Sprawa zakończy się jeszcze dzisiaj, gdy wejdę do prokuratury i powiem Tedowi Mintonowi, co wiem i jakie mam dowody.
– Przepraszam – jęknął znowu Roulet. – Nie chciałem tak na -] mieszać.
Spoglądałem na ziemię pod swoimi nogami. Nie patrząc na niego, położyłem mu rękę na ramieniu.
– Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałem.
– To co teraz zrobimy?
– Muszę ci zadać jeszcze kilka pytań na temat tamtego wieczoru, a potem wejdę do tego budynku, spotkam się z prokuratorem i strącę wszystkie talerze. Kiedy wyjdę, pewnie będzie po wszystkim i będziesz mógł dalej pokazywać rezydencje bogaczom.
– Tak po prostu?
– Formalnie rzecz biorąc, prokurator może ci kazać pójść do sądu i poprosić sędziego, żeby oddalił sprawę.
Roulet w zdumieniu otworzył usta.
– Michael, nie wiem, jak mam ci…
– Możesz do mnie mówić Mickey. Przepraszam za tamto.