Выбрать главу

Gdańsk-Przymorze, 27.06.2006, 18:30

Pater obudził się z płytkiego snu, pokryty kroplami potu. Podniósł głowę i patrzył przez chwilę na wiszącą nieruchomo zasłonę, która miała nie dopuścić do mieszkania zachodzącego słońca. Czuł w ustach smak przeraźliwie pikantnej tłustej skóry kurczaka i piwa „Warka", którym usiłował zagasić ogień w żołądku. Dotknął slipków i syknął z bólu. Przypomniał sobie o kąpieli nasiadowej w miednicy wypełnionej zimną wodą.

Wstał, otarł ręcznikiem pot z szyi i rzucił się w skajowy fotel przed komputerem. Nie zamierzał się poddawać. Klej „Super Glue" do części fotoutwardzalnych, upiększających. Dlaczego był w kieszeni Maziarskiego? Może ma jakieś znaczenie symboliczne?

Przypomniał sobie, jak po zimnej kąpieli i po gwałtownej, niezdrowej konsumpcji ledwo się dowlókł do komputera i nie zważając na płonące genitalia, wpisywał do wyszukiwarki słowa „modelarstwo", „Super Glue", „Maziarski". Efektem była tylko jedna strona, sponsorowana przez importera kleju „Super Glue", na której burmistrz Mławy, pan Andrzej Maziarski, wręczał kilkunastoletniemu chłopcu puchar za osiągnięcia w modelarstwie. Wtedy Pater wszedł na dwa różne fora modelarskie, gdzie się zalogował, i zadał uczestnikom forum pytanie: „Hej, słyszeliście może coś o modelarzu Ryszardzie Maziarskim? Ma siedem dych, ale tworzy zajebiste modele z części fotoutwardzalnych". Potem wrócił na poprzednią stronę i patrząc na przymilnie uśmiechniętą, wąsatą twarz burmistrza oraz na chłopca o wybitnie cygańskiej aparycji, uznał, że doszedł do ściany, i z cichym jękiem opadł na wersalkę, starając się trzymać ręce jak najdalej od wstydliwej okolicy ciała.

Teraz jednak się obudził, nabrał nowych sił i postanowił zobaczyć, jak forumowicze modelarze zareagowali na jego pytanie. Przedzierał się przez ich wpisy o osobliwej składni i terminologii. Wiele dowiadywał się o nich samych. W większości byli zagorzałymi militarystami i wiedzieli wszystko na temat wyposażenia sowieckich dywizji pancernych walczących pod Kurskiem, gwintowania luf amerykańskich czołgów Sherman albo układu szprych niemieckich motocykli Zundapp. Nie wiedzieli natomiast nic o modelarzu Maziarskim. Jeden z forumowiczów napisał nawet, że budowanie modeli wyłącznie z części fotoutwardzalnych to byłoby „prawdziwe mistrzostwo świata" i o takim „mistrzu świata" wszyscy by słyszeli.

Pater odepchnął się ze złością od biurka i pojechał w fotelu na środek pokoju. Jednym gwałtownym ruchem przeniósł ciało na kanapę.

– Co za głupie hobby! – rzekł do siebie metalicznym głosem. – I ja też jestem głupi jak but! Siedzę w internecie i szukam jakiegoś hobbysty! Po co? Nawet gdybym go znalazł, to co z tego? Nawet gdyby się okazało, że Maziarski był mistrzem świata w modelarstwie, to co z tego?

– Ale go nie znalazłeś, idioto – odpowiedział sam sobie. – Kretynie, nie znalazłeś żadnego wytłumaczenia, dlaczego Maziarski miał klej w kieszeni. Jeśli nie był modelarzem, to mógł użyć kleju z tysiąca różnych powodów, a pierwszym z brzegu była potrzeba sklejenia sztucznej szczęki. No i co, włamiesz się teraz do jego pokoju, zerwiesz plomby i dokładnie zlustrujesz wszystkie kąty, czy czegoś tam nie skleił „Super Glue"? Po co? Nieważne jest, dlaczego miał klej. Co drugi facet nosi scyzoryk w kieszeni z tysiąca ważnych powodów albo i bez. Sam kiedyś nosiłeś na początku swojej pracy w policji, bo uważałeś, że prawdziwy detektyw musi mieć w kieszeni scyzoryk, sznurek i wytrych. I co, użyłeś kiedykolwiek scyzoryka, debilu?! Siadaj na tyłku i oglądaj mecz Brazylia-Ghana! Jeszcze zostało kilka minut! A potem obejrzysz spotkanie Hiszpania-Francja! Ciekawe, czy Aragones wystawi dziś Reyesa, jak ostatnio.

Pater rzeczywiście usiadł, lecz nie włączył telewizora i nie oglądał końcówki meczu. Nagle go olśniło. Jest wyjście z gąszczu rozterek. Był policjantem. Człowiekiem, który zadaje sobie różne pytania. A sens jego pracy polega na znajdowaniu odpowiedzi. Na różne pytania. Na wszystkie pytania. Najbardziej oczywiste, idiotyczne i naiwne. Dlaczego Maziarski miał w kieszeni klej cyjanoakrylowy? Dlaczego ludzie noszą w kieszeni scyzoryki? Dlaczego zamordowana dziewczyna miała na pośladku taki, a nie inny tatuaż? Oczywiście, brak tych odpowiedzi nie spędzi mu snu z powiek. Owszem, zaśnie, ale nie będzie śnił o przezroczystej błękitnej wodzie, w której pływają duże kolorowe ryby, poruszając pletwami tak, jakby słuchały opowieści fletu Iana McDonalda o księżycowym dziecku z pierwszej płyty King Crimson. Jego sny będą inne. Pojawi się w nich brunatna zawiesina, w której pływają nitki gęstego śluzu. Zamiast ryb pod samą powierzchnią kołyszą się dwie napuchnięte twarze z oczami zaatakowanymi przez węgorze. Twarze dwóch zgwałconych i zamordowanych studentek w łódce. Trzy lata temu nie zadał sobie pytania, dlaczego jedna z nich miała osobliwy tatuaż. A sprawę w końcu umorzono.

– No i co, włamiesz się do jego pokoju, zerwiesz plomby i dokładnie zlustrujesz wszystkie kąty, czy czegoś tam nie skleił „Super Glue"? Po co?

– Po to, aby śnić o błękitnej wodzie – powiedział głośno – właśnie, kurwa, po to!

Sapnął i otworzył klapkę komórki. Znał jedno słowo, które było remedium na koszmary, jedno zaklęcie odganiające upiory z wygryzionymi oczami. Była to nazwa miejscowości. „Jelitkowo 2130" – wystukał na klawiaturze komórki używanej w nadzwyczajnych sytuacjach. Potem jeszcze raz uruchomił komputer i poszukał w internecie najbliższej agencji towarzyskiej. A na koniec zadzwonił do „Edenu".

– Halo – wychrypiał w słuchawkę męski głos. Pater poczuł się, jakby ktoś napluł mu do ucha.

Już wiedział. To nie był nikt z – poszukał w głowie określeń używanych przez dyrektora Liblinga – „personelu". A więc Paprzycki nie rzucał słów na wiatr. Zostawił w „Edenie" swojego człowieka.

Pater domyślał się nawet którego.

Dom Seniora „Eden", 27.06.2006, 21:41

Funkcjonariusz ABW Michał Kornecki, zwany Lewarem, wyrzucił ręce do góry, kiedy Francuz Ribery strzelił gola Hiszpanom, i wykrzyknął gardłowym głosem coś, co brzmiało jak nieartykułowany dźwięk pomiędzy „jest" a „gol". Wyszedł z tego okrzyk „jool", tak głośny, że całkowicie wytłumił odgłos parkującego na podjeździe samochodu. Po sekundzie Lewar usłyszał lekki syk otwieranych fotokomórką drzwi Domu Seniora. Wtedy przestał wykrzykiwać i przyjrzał się niezwykłemu nocnemu gościowi. Szczupła dziewczyna o długich sztucznych włosach weszła do holu, rozejrzała się dookoła i ruszyła wprost ku recepcji, gdzie siedział Lewar wraz z nocnym portierem, który dusił się w uniformie ozdobionym guzikami z czterolistną koniczynką. Dziewczyna miała na sobie krótką bluzkę na ramiączkach i krótką spódniczkę. Lewar odniósł wrażenie, że naturalnym ruchem dziewczyny jest kołysanie. Jej biodra się kołysały, kołysało się kółko kolczyka w obnażonym pępku, a mały lakierowany plecak kołysał się na ramieniu. Podeszła do recepcji i uśmiechnęła się do Lewara.