I zdolnyś chyba łykać tylko ciecz,
Ale zeżarłeś gęś z dziobem i kośćmi,
Przyznasz mi, ojcze, że to dziwna rzecz.
- Za młodu - rzecze starzec - prowadziłem
Dyskusji z żoną codziennie ze sześć
I to mym szczękom dało ową siłę,
Która pozwala dziś mi gęsi jeść.
- Weź pod uwagę, ojcze, ilość lat twą,
W tym wieku oczom bystrości już brak,
A ty węgorza utrzymujesz łatwo
Na czubku nosa - powiedz, ojcze, jak?
- Jest w domu dzieci sto dwadzieścia troje
- ojciec odpowie - i mam pytań dość.
Już mi obrzydły idiotyzmy twoje,
Więc radzę, zmykaj, zanim wpadnę w złość!
!!! BRAK STRON 73 - 100 !!!
działa Alicja całkiem naturalnym tonem, tak jak gdyby Kot powrócił w zwykły sposób.
- Przewidziałem to - rzekł Kot i znowu znikł.
Alicja odczekała chwilę, czy Kot nie ukaże się jej po raz trzeci, po czym poszła w
kierunku mieszkania Szaraka Bez Piątej Klepki.
- Widziałam już w życiu kapeluszników - rzekła do siebie - i przypuszczam, że Szarak
może być o wiele bardziej interesujący. A poza tym, gdzie jest powiedziane, że zające muszą
mieć pełnych pięć klepek? - To mówiąc Alicja spojrzała w górę i znowu dostrzegła Kota
siedzącego na gałęzi.
- Czy powiedziałaś, że zmieniło się w prosiaka, czy w psiaka? - zapytał Kot.
- Powiedziałam, że w prosiaka - odparła Alicja. - A w ogóle wolałabym, żeby pan nie
znikał i nie pojawiał się tak nagle. Można od tego zgłupieć.
- Zgoda - rzekł Kot i tym razem zaczął znikać bardzo powoli, zaczynając od końca
ogona, a kończąc na uśmiechu, który pozostał jeszcze przez pewien czas, zawieszony nad
gałęzią.
"Widziałam już koty bez uśmiechu - pomyślała Alicja - ale uśmiech bez kota widzę po
raz pierwszy w życiu. To doprawdy nadzwyczajne!"
Jeszcze paręset metrów i Alicja znalazła się przed domem Szaraka Bez Piątej Klepki.
Odgadła bez trudu, że to właśnie ten dom, ponieważ jego kominy miały kształt zajęczych
uszu, dach zaś pokryty był futerkiem. Dom był duży, wolała więc ugryźć kawałek grzyba z
lewej ręki, przez co osiągnęła aż pół metra wysokości. Mimo to, zbliżając się do domu
Szaraka, myślała nie bez lęku: "A może jednak należało raczej odwiedzić Zwariowanego
Kapelusznika?"
Przed domem, w cieniu drzew ustawiony był stół, przy którym siedzieli Szarak Bez Piątej
Klepki i Zwariowany Kapelusznik. Pomiędzy nimi, na wpół uśpiony, kiwał się Suseł, na
którym opierali się łokciami jak na poduszce, prowadząc rozmowę ponad jego głową. Alicja
pomyślała, że musi to dla Susła być bardzo niewygodne. Chociaż może nie czuje tego wcale
śpiąc tak mocno?
Stół był duży, ale wszyscy trzej siedzieli stłoczeni w jednym rogu. Kiedy spostrzegli
zbliżającą się Alicję, zawołali:
- Nie ma miejsca! Nie ma miejsca!
- Właśnie, że jest mnóstwo miejsca! - odpowiedziała z oburzeniem Alicja, po czym
usiadła na wygodnym fotelu przy drugim końcu stołu.
- Proszę, poczęstuj się winem - rzekł bardzo grzecznie Szarak Bez Piątej Klepki.
Alicja spojrzała na stół, ale nie zauważyła na nim nic prócz herbaty. Powiedziała więc:
- Nie widzę tu żadnego wina.
- Bo go wcale nie ma - rzekł Szarak.
- Wobec tego częstowanie mnie winem nie było z pańskiej strony zbyt uprzejme.
- Przysiadanie się tutaj bez zaproszenia nie było zbyt uprzejme z twojej strony.
- Nie wiedziałam, że to pana stół. Jest nakryty na znacznie więcej niż trzy osoby.
- Powinnaś ostrzyć sobie włosy - odezwał się nagle Zwariowany Kapelusznik.
Przypatrywał się Alicji już od dłuższego czasu z wielką ciekawością i teraz zabrał głos po raz
pierwszy.
- Powinien pan oduczyć się robienia przycinków - rzekła surowo Alicja - to jest bardzo
niegrzeczne.
Na to Kapelusznik otworzył oczy jeszcze szerzej i zapytał:
- Jaka jest różnica miedzy kciukiem a piórnikiem?
Alicja pomyślała z radością, że zanosi się wreszcie na jakąż zabawę. Rzekła więc:
- Sądzę, że będę umiała rozwiązać tę zagadkę.
- Myślisz, że potrafisz znaleźć odpowiedź na to pytanie? - rzekł Kapelusznik.
- Właśnie.
- No to mów, co myślisz.
- Ja... ja myślę to, co mówię, a to jest właściwie to samo, proszę pana.
- Wcale nie. W ten sposób mogłabyś powiedzieć, że "widzę to, co jem" i "jem to, co
widzę" mają to samo znaczenie.
- Mogłabyś także powiedzieć - niespodziewanie odezwał się zaspanym głosem Suseł - że
"oddycham, kiedy śpię" ma to samo znaczenie, co "śpię, kiedy oddycham".
- Właśnie tak ma się rzecz z tobą - rzekł Zwariowany Kapelusznik i rozmowa urwała się
nagle jak ucięta nożem. Przez parę minut panowała cisza, w czasie której Alicja przypomniała
sobie wszystko, co tylko wiedziała, o krukach i piórnikach.
Pierwszy przerwał milczenie Zwariowany Kapelusznik pytaniem: - Którego dziś mamy?
- zwróconym do Alicji. Jednocześnie wyjął z kieszeni kamizelki zegarek i potrząsnął nim na
wszystkie strony, przykładając go czasem do ucha.
Alicja pomyślała chwilę, po czym odpowiedziała:
- Czwartego.
- Spóźnia się o dwa dni - westchnął Kapelusznik. A nie mówiłem ci, że masło nie nadaje
się do smarowania mechanizmów? - dodał patrząc ze złością na Szaraka.
- TO było najlepsze masło - odpowiedział potulnie Szarak.
- Tak, tak, ale mogły dostać się do środka jakieś okruchy. Wsadzałeś tam przecież to
masło nożem od chleba.
Szarak wziął zegarek i przyglądał mu się przez dłuższą chwilę, po czym wrzucił go do
swej herbaty, zajrzał do środka i powtórzył tym samym tonem:
- To było najlepsze masło.
Alicja przypatrywała się temu wszystkiemu z wielkim zainteresowaniem. Wreszcie
zawołała:
- Cóż to za dziwny zegarek, który wskazuje dni, a nie godziny, minuty i sekundy!
- No to co z tego? - zapytał Kapelusznik. - A czy twój zegarek wskazuje lata?
- Oczywiście, że nie. Bo... bo... on stoi przecież na jednym dniu roku tak strasznie długo!
- Tak samo jest z moim zegarkiem - rzekł Zwariowany Kapelusznik.
Alicja była nie na żarty zaniepokojona. Ostatnie zdanie Kapelusznika wydawało się już
zupełnie niezrozumiałem, choć wypowiedziane było niewątpliwie po angielsku. Rzekła więc
najuprzejmiej w świecie:
- Niezupełnie rozumiem, co pan ma na myśli.
- Suseł znowu zasnął - rzekł Kapelusznik i wylał Susłowi na nos trochę gorącej herbaty.
Śpioch potrząsnął gwałtownie głową i powiedział nie otwierając oczu:
- Oczywiście, rzecz jasna. Chciałem właśnie to samo powiedzieć.
- Czy znalazłeś już rozwiązanie zagadki? - zapytał Kapelusznik zwracając się do Alicji.
- Nie. A jaka jest właściwie odpowiedź?
- Nie mam najmniejszego pojęcia - odparł Kapelusznik.
- Ani ja - dorzucił Szarak.
Alicja westchnęła ciężko i po chwili odezwała się:
- Wydaje mi się, że moglibyście spędzać czas pożyteczniej niż na wymyślaniu zagadek,
które nie mają rozwiązania.
- Gdybyś znała Czas tak dobrze jak my, nie mówiłabyś tego - rzekł Kapelusznik.
- Nie wiem, co pan ma na myśli.
- Oczywiście, że nie wiesz. - Tu Kapelusznik przybrał pogardliwy wyraz twarzy. - Jestem
pewien, że nawet nigdy nie rozmawiałaś z Czasem.
- Chyba nie - odparła Alicja - ale za to często zabijam czas grą na fortepianie.
- W tym właśnie sęk - rzekł Kapelusznik, że Czas nie znosi, aby go zabijano. Gdybyś
była z nim w dobrych stosunkach, zrobiłby dla ciebie z twoim zegarem wszystko, co byś