Выбрать главу

Oczywiście, nie wszyscy wrócili; ani też, ściśle mówiąc, Alvin nie był wolny. W tej chwili, otoczony ludźmi, z kilkunastoma zastępcami szeryfa na straży, był w miarę bezpieczny. Ale gdy ściskał ciężki worek, czuł niemal pożądanie ludzi skierowane ku pługowi, ku ciepłemu, drżącemu złotu.

Nie myślał o tym jednak. Patrzył na Margaret Larner obejmującą w talii młodą Ramonę. Ktoś do niego mówił — Verily Cooper, uświadomił sobie; chyba mu gratulował — ale Verily zrozumie. Alvin położył mu dłoń na ramieniu, by pokazać, że wie i że uważa go za przyjaciela, chociaż teraz musi go opuścić. I ruszył w stronę Margaret i Ramony.

W ostatniej chwili ogarnęła go nieśmiałość, i choć przez cały czas patrzył na Margaret, zwrócił się do dziewczyny.

— Panno Ramono, przyjeżdżając tutaj, zachowała się pani bardzo dzielnie. I uczciwie.

Ramona rozpromieniła się; była jednak trochę zmartwiona i zdenerwowana.

— Wydaje mi się, że cała ta sprawa z Amy to moja wina. To mnie opowiadała te historie o panu, a ja wątpiłam, więc ona upierała się coraz bardziej. W końcu zaczęłam wierzyć, że to prawda. Powiedziałam rodzicom i zaczęły się plotki. Ale potem poszła z Thatchem pod namiot i wróciła z dzieciakiem, a cały czas paplała, że pan jej to zrobił. No więc pomyślałam, że mogę wszystko naprawić. I w końcu nawet nie zeznawałam!

— Ale powiedziała pani moim przyjaciołom. I teraz ludzie, na których mi zależy, znają prawdę. A przy tym nie zraniła pani swojej przyjaciółki.

Mówiąc to, Alvin nie mógł się pozbyć pełnej goryczy myśli, że zawsze znajdzie się ktoś, kto uwierzy w oskarżenia Amy; był też pewien, że Amy nigdy nie zrezygnuje ze swojej wersji. Wciąż będzie powtarzać o nim kłamstwa, a niektórzy wezmą je za dobrą monetę i Alvin będzie uważany za oszusta, choćby żył nie wiadomo jak cnotliwie. Ale mleko już się rozlało.

Ramona pokręciła głową.

— Nie wydaje mi się, żeby jeszcze była moją przyjaciółką.

— Ale pani jest jej przyjaciółką, czy jej się to podoba, czy nie. Przyjaciółką tak wielką, że wolała pani raczej ją zranić, niż pozwolić jej zranić kogoś innego. A to już coś, moim zdaniem.

Podeszli do nich Mike Fink i Armor-of-God.

— Zaśpiewaj nam tę piosenkę, którą śpiewałeś w więzieniu! Natychmiast inni przyłączyli się do próśb — okazja wymagała uczczenia.

— Jeśli Alvin nie zaśpiewa, to Arthur Stuart też ją zna! — zawołał ktoś w tłumie.

Po chwili Arthur Stuart szarpnął go za rękaw, więc Alvin zaczął pełnym głosem. Większa część ławy przysięgłych zdążyła jeszcze usłyszeć ostatnią zwrotkę.

Dowodów wszelkich było brak, Przysięgli się sprawili. Jutro wyruszam znów na szlak. Huragan dmuchnie mi po chwili, Zaśpiewam głośno tak: Nad głową niebo miast gontów…

Ludzie śmiali się i klaskali. Nawet Peggy Larner się uśmiechnęła, a kiedy Alvin na nią spojrzał, zrozumiał, że nadeszła właściwa chwila. Teraz albo nigdy.

— Jest jeszcze jedna zwrotka, której jeszcze nikomu nie śpiewałem, ale zaśpiewam teraz — powiedział.

Wszyscy przycichli.

W świat więc wyruszam jutro rano I poznam obcą ziemię, Ziemię daleką i nieznaną. Aż zapuścimy korzenie, Ja z moją ukochaną.

Spojrzał na Margaret znacząco. Wszyscy krzyczeli i klaskali.

— Kocham cię, Margaret Larner — powiedział. — Prosiłem cię już kiedyś, ale powtórzę. Mamy razem wyruszyć w drogę. Niech to będzie nasza podróż poślubna. Pozwól mi zostać twoim mężem, Margaret. Wszystko, co we mnie dobre, należy do ciebie, jeśli tylko mnie zechcesz.

Była wyraźnie zakłopotana.

— Zawstydzasz mnie, Alvinie — szepnęła.

Alvin pochylił się i szepnął jej do ucha:

— Wiem, że kiedy już opuścimy dom tkaczki, czeka nas inna praca. Wiem, że czekają nas długie wędrówki osobno.

Ujęła dłońmi jego twarz.

— Nie wiesz, co cię czeka w drodze. Jaką kobietę możesz tam spotkać i pokochać bardziej niż mnie.

Alvin poczuł lęk. Czy coś takiego zobaczyła swoim spojrzeniem żagwi? Czy tylko martwiła się, jak każda kobieta? Ale przecież o jego przyszłość chodzi. Nawet jeśli Margaret dostrzegła możliwość, że on pokocha inną, to przecież nie znaczy, że Alvin musi do tego dopuścić.

Objął ją i przyciągnął do siebie.

— Widzisz w przyszłości rzeczy, których ja nie widzę — powiedział cicho. — Ale proszę cię teraz jak zwyczajny mężczyzna, a ty mi odpowiedz jak zwyczajna kobieta, która zna tylko przeszłość i teraźniejszość. Naszej przyszłości niech strzeże moje ślubowanie.

Chciała jeszcze protestować, ale pocałował ją lekko w usta.

— Jeśli zostaniesz moją żoną, to potrafię znieść wszystko, co niesie przyszłość; z całych sił będę się starał, żebyś i ty to zniosła. Sędzia jest tutaj. Pozwól mi zacząć z tobą moje nowe życie na wolności.

Przez chwilę oczy miała smutne i wilgotne, jak gdyby w jego przyszłości zobaczyła jakiś straszny ból i cierpienie. A może w swojej własnej?

Potem otrząsnęła się, jakby to był tylko cień chmury sunącej po niebie, a teraz wróciło słońce. Albo jakby postanowiła żyć w pewien sposób, niezależnie od ceny, i nie bać się dłużej tego, na co i tak nie ma rady. Uśmiechnęła się i łzy pociekły jej po policzkach.

— Sam nie wiesz, co robisz, Alvinie. Ale z dumą przyjmuję twoją miłość. Będę twoją żoną.

Alvin odwrócił się i krzyknął głośno:

— Powiedziała: „Tak”! Panie sędzio! Niech ktoś zatrzyma sędziego! Ma tu jeszcze coś do roboty!

Peggy pobiegła szukać ojca, żeby jak należy poprowadził ją do ślubu, a Verily ruszył po sędziego. Po drodze starzec przyjaźnie objął go ramieniem.

— Masz bystry umysł, mój chłopcze, umysł prawnika. To mi się podoba. Ale jest w tobie coś, od czego zęby człowiekowi same zgrzytają.

— Gdybym wiedział, co to takiego, proszę pana, na pewno bym przestał.

— Chwilę musiałem się zastanawiać, o co chodzi. I nie wiem, czy zdołasz jakoś temu zaradzić. Kiedy tylko otworzysz usta, złościsz ludzi tym, że mówisz tak angielsko i wyedukowanie.

Verily uśmiechnął się i odpowiedział gwarą, z którą się wychował i której przez lata starał się pozbyć.

— Znaczy się, psze pana, że jakbym tak gadał jak prosty chłop, toby mnie lubieli?

Sędzia wybuchnął śmiechem.

— O to mi chodzi, chłopcze. Chociaż nie wiem, czy ten akcent jest o wiele lepszy.

Dotarli do miejsca, gdzie zbierali się goście weselni. Horacy stał obok córki, a Arthur Stuart został drużbą Alvina. Sędzia zwrócił się do szeryfa.

— Proszę ogłosić zapowiedzi, panie Doggly.

— Czy jest tu ktoś tak głupi — wykrzyknął Po — żeby twierdzić, iż istnieje jakaś przeszkoda dla związku tej oto pary dobrych i pobożnych obywateli?! Nikogo nie widzę, panie sędzio.

I tak Alvin i Peggy zostali małżeństwem. Horacy stał z jednej strony, Arthur Stuart z drugiej, na łące przy kuźni, gdzie kiedyś Alvin terminował. Trochę dalej, na wzgórzu, wznosiła się źródlana szopa, gdzie mieszkała kiedyś Peggy w przebraniu. Ta sama źródlana szopa, gdzie — dwadzieścia dwa lata wcześniej — jako pięcioletnia dziewczynka zobaczyła płomienie serc rodziny przedzierającej się przez wezbraną Hatrack River, a w łonie matki tej rodziny spoczywało dziecko o płomieniu, jakiego nie widziała jeszcze nigdy w życiu, tak jasnym, że aż oślepiał. Pobiegła wtedy do tej kuźni, a potem Makepeace Smith i inni mężczyźni popędzili nad rzekę, by ratować wędrowców. Wszystko zaczęło się tutaj. A teraz została żoną tego chłopca, którego płomień serca jaśniał niczym gwiazda w jej wspomnieniach. Przez całe życie, od tamtej chwili do teraz.