Выбрать главу

– Oglądasz wiadomości?

– Maluję.

– Słyszałeś o Monachium? Wiesz, co się tam stało z naszymi chłopcami?

– Tak, wiem.

– Nie przejmujesz się tym?

– Oczywiście, ale nie ma dla mnie znaczenia, że byli sportowcami i olimpijczykami.

– Ale i tak jesteś wściekły?

– Na kogo?

– Na Palestyńczyków. Na terrorystów z Czarnego Września, którzy chodzą na wolności z krwią naszego narodu na rękach.

– Nigdy się nie wściekam.

Chociaż wówczas Gabriel nie uświadamiał sobie tego, te słowa przesądziły o jego związku z Shamronem. Zaczęło się uwodzenie.

– Znasz języki obce?

– Kilka.

– Kilka?

– Moi rodzice nie lubili hebrajskiego, więc mówili różnymi europejskimi językami.

– Którymi?

– Sam pan wie najlepiej. Wszystko pan o mnie wie. Proszę się ze mną nie bawić w taki sposób.

Shamron postanowił jednak nie rezygnować ze swej taktyki werbowania. Golda wydała Shamronowi rozkaz “wysłania chłopaków”: mieli dopaść sukinsynów z Czarnego Września, którzy odpowiadali za krwawą jatkę. Operacja miała się nazywać Gniew Boży. Shamron stwierdził, że nie chodzi o sprawiedliwość. Rzecz w tym, by się zemścić. Oko za oko, tak po prostu.

– Przykro mi, nie jestem zainteresowany.

– Nie jesteś zainteresowany? Masz świadomość, ilu chłopaków w tym kraju oddałoby wszystko, aby znaleźć się w tym zespole?

– Niech pan się zwróci do nich.

– Nie chcę ich, chcę ciebie.

– Dlaczego mnie?

– Bo jesteś utalentowany. Znasz języki. Masz czysty umysł. Nie pijesz i nie palisz haszu. Nie jesteś wariatem, który zrobi coś pod wpływem impulsu.

I dlatego, że masz emocjonalny chłód zabójcy, przemknęło Shamronowi przez głowę, chociaż wówczas nie podzielił się tą myślą z Gabrielem. W zamian uraczył go opowieścią o młodym i inteligentnym oficerze, którego wybrano do wykonania misji specjalnej, gdyż miał pewien dar: niezwykle mocny uścisk dłoni jak na tak niepozornego człowieka. Rzecz się rozgrywała nocą na przedmieściach Buenos Aires, gdzie ten młody oficer wywiadu ujrzał mężczyznę stojącego na przystanku autobusowym. “Czekał jak zwykły człowiek, Gabrielu. Zwykły, niczym się niewyróżniający człowieczek”. I ten młody oficer wywiadu wyskoczył z samochodu, złapał nieznajomego za gardło, wepchnął go do środka i usiadł na nim, gdy samochód odjeżdżał. Wtedy poczuł z ust tego człowieczka smród strachu. Taki sam smród wydychali Żydzi, kiedy człowieczek wysyłał ich do komór gazowych. Opowieść zrobiła swoje, jak słusznie przewidywał Shamron. Gabriel urodził się przecież jako jedyny syn dwojga ocalonych z Oświęcimia, a ich blizny były jego bliznami.

Nagle ogarnęło go zmęczenie. Pomyśleć, że po tylu latach, po tylu zabójstwach, po raz pierwszy znalazł się za kratkami, i to za morderstwo, którego nie popełnił. “Nie daj się złapać!”. Jedenaste przykazanie Shamrona. “Rób wszystko, aby uniknąć aresztowania. Przelewaj krew niewinnych, jeśli zajdzie taka konieczność”. Nie, sprzeciwił się w duchu Gabriel. Nie przelewaj krwi niewinnych.

Zacisnął powieki i spróbował zasnąć, lecz nic mu z tego nie wychodziło: raziło go ostre światło. Na Bulwarze Króla Saula światła z pewnością również się paliły. Zadzwoni telefon. Nie budźcie go, pomyślał Gabriel. Już nigdy nie chcę widzieć jego kłamliwej twarzy. Niech śpi. Niech stary śpi.

Kilka minut po ósmej rano Peterson wszedł do celi. Gabriel – mimo przymkniętych oczu – wiedział, że to on, ale nie dlatego że Peterson raczył go powitać, tylko że przez moment widział tarczę wielkiego, sportowego zegarka Petersona, kiedy ten uniósł do ust kubek z kawą.

– Rozmawiałem z pańskim szefem.

Zamilkł, aby się przekonać, czy jego słowa wywołały odpowiednią reakcję. Gabriel nie odezwał się jednak. Zamierzał upierać się, że jest konserwatorem dzieł sztuki, nikim więcej, a Herr Peterson cierpi na chwilowe zaćmienie umysłu.

– Zrobił mi zawodową uprzejmość i nie próbował się wyłgać. Doceniam profesjonalizm. Wydaje mi się jednak, że Berno nie ma ochoty wnikać w całą tę sprawę.

– A jaka to sprawa?

– Pańskiego współudziału w morderstwie Alego Hamidi – stwierdził sucho Peterson. Gabriel odniósł wrażenie, że jego rozmówca z trudem panuje nad rosnącą w nim agresją. – Ze względu na to, że pociągnięcie pana do odpowiedzialności w związku ze sprawą Rolfego niewątpliwie doprowadziłoby do ujawnienia pańskiej odrażającej przeszłości, nie mamy wyboru i musimy odstąpić od stawiania panu zarzutów.

Peterson ewidentnie nie zgadzał się z decyzją swoich szefów w Bernie.

– Pański rząd zapewnił nas, że nie jest już pan członkiem izraelskiego wywiadu i że nie przybył pan do Zurychu w żadnej oficjalnej sprawie. Mój rząd uznał, że przyjmuje te zapewnienia.

Nasze władze nie mają ochoty doprowadzać do sytuacji, w której Szwajcaria staje się miejscem budzenia upiorów przeszłości izraelsko-palestyńskiej.

– Kiedy mogę wyjść?

– Odbierze pana przedstawiciel pańskiego rządu.

– Chciałbym się przebrać. Czy mogę odzyskać walizkę?

– Nie.

Peterson wstał, poprawił krawat i przygładził dłońmi włosy. Gabrielowi przyszło do głowy, że mężczyźni często uważają takie czynności za zbyt intymne, aby je wykonywać w obecności innych mężczyzn. Szwajcar podszedł do drzwi i zapukawszy w nie, czekał, aż strażnik odrygluje zamek.

– Nie lubię morderców, panie Allon. Zwłaszcza jeśli zabijają na zlecenie rządu. Jednym z warunków pańskiego zwolnienia jest to, że pańska noga już nie postanie w Szwajcarii. Jeśli pan tu wróci, osobiście dopilnuję, aby nigdy pan stąd nie wyjechał.

Drzwi się otworzyły. Peterson, zanim wyszedł, jeszcze raz spojrzał na Gabriela.

– Bardzo mi przykro z powodu tego, co spotkało pańską żonę i syna w Wiedniu. Życie z takimi wspomnieniami nie może być lekkie. Myślę, że niekiedy żałuje pan, że to oni byli w tym samochodzie, a nie pan. Żegnam, panie Allon.

Późnym popołudniem Peterson w końcu zmusił się do wypuszczenia Gabriela z celi. Sierżant Baer eskortował go w całkowitej ciszy, jakby Gabriel szedł na szubienicę, a nie na wolność. Baer zwrócił mu walizkę, przybory do konserwacji oraz grubą, jasno-miodową kopertę z rzeczami osobistymi. Gabriel przez dłuższą chwilę odtwarzał w pamięci listę swoich drobiazgów. Baer zerknął na zegarek, jakby się śpieszył do pilniejszych zajęć. Ubrania w walizce zostały wyrzucone, przeszukane i pospiesznie upchnięte z powrotem. W środku ktoś rozlał flakon rozpuszczalnika. Baer wzruszył ramionami – Proszę wybaczyć, drogi panie, lecz takie rzeczy się zdarzają, jeśli ktoś zadziera z policją.

Na zamglonym podwórzu stał czarny mercedes, otoczony sześcioma oficerami w cywilu. W oknach okolicznych budynków stali policjanci i sekretarki, którzy chcieli przyjrzeć się wyprowadzanemu izraelskiemu skrytobójcy. Kiedy Gabriel podchodził do samochodu, otworzyły się jego tylne drzwi i ze środka buchnął kłąb dymu papierosowego. Jeden rzut oka na pogrążoną w półmroku kanapę wystarczył, aby Gabriel domyślił się, kto jest pasażerem mercedesa.

Gabriel zatrzymał się nagle, ku kompletnemu zaskoczeniu Baera. Potem niechętnie wsunął się na tylne siedzenie. Baer zamknął drzwi i samochód natychmiast odjechał, ślizgając się oponami po wilgotnych kocich łbach. Shamron nawet nie spojrzał na Gabriela. Wyglądał przez okno, a jego myśli krążyły wokół kolejnej bitwy i następnej kampanii.