– A ja?
– A ty będziesz strzec mojego snu – odparł mag bezczelnie. – Obudzisz mnie, kiedy… zresztą zorientujesz się. Na razie możesz poczytać.
Tym razem Vanessa nie obraziła się. Mimo wszystko była policjantką i rozumiała, że w pewnych sytuacjach trzeba zapomnieć o wygodzie.
– No dobrze, poczytam… – zgodziła się niechętnie. – Jaką by tu wziąć książkę?
– Dopóki jesteś moją uczennicą, istnieje dla ciebie tylko jedna książka. – Kreol uśmiechnął się złośliwie, wyciągając swój ulubiony grymuar. Vanessie wydało się, że od ostatniego razu zrobił się jeszcze grubszy. Było to całkiem prawdopodobne – Vanessa nieraz widziała, że Kreol nadal coś zapisuje.
Kreol usnął prawie natychmiast, odwrócił się nosem do ściany i cicho posapywał. A Vanessa rozsiadła się w najbardziej miękkim fotelu, wyciągnęła nogi w stronę kominka i pogrążyła się w lekturze.
Wampiry to jeden z najbardziej perfidnych rodzajów nieumarłych, a także najsilniejszy i najrozumniejszy. Znany od dawna, zarówno w naszym świecie, jak i w innych światach. Pochodzenia nienaturalnego, nie mogą rozmnażać się w żaden sposób, poza najohydniejszym – zamieniają zwykłych ludzi w sobie podobnych. Zasadniczo wampirem może zostać nie tylko człowiek, ale każde rozumne stworzenie, jednakże do naszych czasów na Ziemi nie dotrwały inne rasy, dlatego praktycznie wszystkie znane wampiry są człekokształtne.
Aby człowiek został wampirem, nie wystarczy jedno ugryzienie, jak wielu uważa. Gdyby tak było, świat dawno byłby zamieszkały wyłącznie przez wampiry, gdyż rozmnażałyby się ogromnie szybko. Nie, do takiej metamorfozy niezbędne jest kilka kolejnych ukąszeń, minimum trzy, w odstępach nie krótszych niż jedna doba. A nawet po tym człowiek nie zmienia się jeszcze w wampira, a staje się tak zwanym „wtajemniczonym”. Jego skóra blednie, światło słoneczne drażni oczy, ale to wszystko. Czasami pojawia się jeszcze apetyt na krew, ale zdarza się to rzadko. „Wtajemniczony” może jeszcze na powrót stać się normalnym człowiekiem, w tym celu musi zwrócić się do doświadczonego maga albo chociaż do szczerze wierzącego kapłana jakiegoś Jasnego Boga. Jeżeli jednak nieszczęśnik nie zrobi tego za życia, po śmierci z pewnością zmieni się w wampira, zasilając szeregi nieumarłych. Jednakże to także nie dzieje się od razu, ale nie wcześniej niż czterdzieści dni po śmierci – taki właśnie okres potrzebny jest duszy, aby ostatecznie rozstała się z ciałem. W tym przypadku dusza nie zyskuje nieśmiertelności, tak jak powinna, a przechodzi metamorfozę, zmieniając się w okropne monstrum – krwiopijcę.
Przewaga wampirów jest oczywista. Nie starzeją się, nie chorują, są nieczułe na trucizny i bardzo trudno jest je zabić. Rany nie czynią im większej krzywdy i bardzo szybko się goją, a odcięte części ciała albo przyrastają, albo wyrastają od nowa. Jedyny wyjątek stanowi głowa. Gdy zostanie oddzielona od ciała, wampir nie ożyje, chyba że znajdzie się głupiec, który połączy je razem chociażby na kilka chwil. Siła fizyczna wampira też jest wielka, chociaż „nowo narodzony” wampir jest słabszy od człowieka. Jednakże szybko „hoduje mięśnie” i po kilku miesiącach może łamać drwa gołymi rękami. Mają także naturalne zdolności do magii, a szczególnie do transformacji ciała, metamorfoz, hipnozy i lewitacji. Te zdolności także zwiększają się z wiekiem, tysiącletni wampir może stawić czoła nawet arcymagowi.
Wampiry mają też słabe miejsca. Najważniejsze z nich to pragnienie krwi. Wampir nie potrzebuje ani jedzenia, ani wody, ani powietrza, chociaż może przyjmować i jedno, i drugie, i trzecie. Ale bez krwi wampir nie może istnieć, przy czym preferuje krew sobie podobnych, czyli w naszym przypadku – ludzi. Wampir może pożywiać się zwierzętami, ale nie sprawia mu to przyjemności. Wampir może w ogóle nie pić krwi, ale od tego robi się coraz słabszy, a z czasem może nawet zamienić się w trupa. Co prawda, takiego trupa można łatwo ożywić – wystarczy, aby kropla krwi kapnęła na usta wampira.
Zabić wampira jest trudno, ale jest to w pełni możliwe. Niektórzy sądzą, że zabija je światło słoneczne, ale to nieprawda. Tak, słońce drażni ich oczy, a u młodych wampirów powoduje swędzenie, a nawet ból, ale mogą to spokojnie wytrzymać. Unikają światła słonecznego, ale głupio byłoby po prostu stać w świetle dnia i myśleć, że wampir cię nie dosięgnie. Najpewniejszym środkiem przeciw wampirom jest srebro – jeden gran tego metalu zamienia wampira, podobnie jak każdego innego nieumarłego, w martwe mięso, gdyż srebro ma moc zabijania żywych trupów. Mówi się, że najsilniejsze i najstarsze wampiry potrafią obronić się przed srebrem, ale ja takich nie spotkałem. Dobrym środkiem jest również osinowe drewno, przy czym nie jest konieczne stosowanie kołka, wystarczy zaostrzona drzazga, a nawet drewniana igła. Jednakże osinowe drewno nie zabija wampira, a jedynie wprowadza go w stan nieodróżnialnego od śmierci paraliżu. Z tego stanu można go bardzo łatwo wyprowadzić, wystarczy tylko wyjąć kołek z rany. Czosnek jest słabym środkiem. To prawda, że jego zapach jest dla wampira odpychający, ale może łatwo się obronić, zatykając po prostu czymś nos. Znacznie lepszy jest ogień – z popiołów wampir nie zmartwychwstanie.
Mówi się o wampirze, który odrodził się z popiołów, ale był to prawdziwy król wampirów, szeregowe osobniki nie mają takiej umiejętności. Pomocne są także niektóre poświęcone przedmioty, ofiarowane Jasnym Bogom, ale działają tylko na te wampiry, które oddały duszę Ciemności, a dotyczy to bynajmniej nie wszystkich. Potrzebna jest jeszcze prawdziwa wiara, a bynajmniej nie wszyscy ludzie szczerze wierzą w jakiegokolwiek Jasnego Boga.
O wampirach warto jeszcze wiedzieć, że nie mogą wejść do domu, dopóki nie zaprosi ich ktoś z domowników. Dzieje się tak dlatego, że między tymi nieumarłymi i rasą skrzatów trwa wojna, i te niezwykle pożyteczne duchy postarały się o to, aby nie wpuszczać wampirów na swoje terytorium. Niestety, we współczesnym świecie zostało już tak niewiele skrzatów, że głupio byłoby polegać na takiej ochronie, licząc na to, że w twoim domu mieszka skrzat.
– Kawy, ma’am? – uprzejmy głos skrzata przerwał Vanessie lekturę.
– Dziękuję, Hubercie. – Vanessa niechętnie oderwała się od stron księgi. Ku swemu zdziwieniu nie zauważyła, kiedy się zaczytała. – Czy Kreol nie nakazał ci czegoś pilnować?
– Mogę to robić z dowolnego miejsca, ma’am. – Urisk uśmiechnął się lekko. – Jestem przecież skrzatem, a to mój dom. Jeśli pani chce, proszę się zdrzemnąć, a ja w tym czasie popilnuję.
– Nie, dziękuję – odmówiła Van, nieco podejrzliwie patrząc na Huberta. – Nie jestem zmęczona. Lepiej poczytam…
– Jak pani sobie życzy, ma’am.
Vanessa popatrzyła na zegar. Była trzecia rano, ale wcale nie chciało jej się spać. Ukradkiem popatrzyła na odpoczywającego Kreola i mimowolnie zaczęła podziwiać jego spokojną twarz. Torbę z narzędziami nadal przyciskał do brzucha, jakby się bał, że mu ją ktoś ukradnie.
Po jakimś czasie dokończyła rozdział o wampirach, po raz kolejny dziwiąc się, ile różnych wiadomości zebrano w jednym tomie. Nie, zdecydowanie zrobił się grubszy. Vanessa przewróciła stronę i kontynuowała czytanie.
W tym samym czasie Hubaksis nudził się na czubku masztu. Było ciemno i zimno, a za jedyne towarzystwo miał Oko Ureja – zupełnie nieciekawe stworzenie. Gigantyczne oko powoli obracało się wokół swojej osi jak planeta, i za każdym razem, gdy w jego polu widzenia pojawiał się Hubaksis, maleńkiego dżinna przechodził dreszcz.
Jedynym pocieszeniem była paczka papierosów, którą uprzejmie podarował mu Mao. Dżinn nieoczekiwanie odkrył, że amerykańskie papierosy (i każde inne zresztą też) w pewnym stopniu mogą zastąpić haszysz i bardzo go to ucieszyło. W bardzo małym stopniu, ale nie miał raczej innego wyboru. Do tego nie powodowały halucynacji.