— Możliwe. Ale w takim razie, dlaczego akurat mnie?
Deszcz po Suszy nie znalazł na to odpowiedzi. Gabriel zawezwał inne daimony, ale żaden z nich nie przedstawił użytecznej analizy. Przez swoje reno połączył się tachlinią z Hiperlogosem; pobrał dane dotyczące Cressidy i Rubensa — zarówno z dostępem publicznym, jak i ograniczonym. Z danych Cressidy niczego nowego się nie dowiedział. Rubens cały czas piął się w górę, służąc u Sebastiana i Cressidy — dwóch Aristoi znanych z tego, że trudno ich zadowolić. Nie zdał egzaminów osiem lat temu, ale był bardzo bliski sukcesu. Podczas kolejnego cyklu egzaminacyjnego może stać się Aristosem.
Tyle dane biograficzne.
Przez reno Gabriel zawołał Therápōn Tritarchōn Fletę, która opiekowała się siecią komunikacyjną, i polecił jej zainstalować tachlinię.
— To poufne, Therápōn — powiedział. — Nie chcę, by ktokolwiek się o tym dowiedział, z wyjątkiem ludzi, którzy będą się zajmować instalowaniem tachlinii.
— Robot przygotuje miejsce montażu — zamruczała Fleta. — Oprogramowanie i pomiary telemetryczne zarówno dla robotów, jak i dla tachlinii, zrobię sama. — Miała wygląd wróżki-elfa o gładkich krzywiznach, duże ciemne oczy i lśniącą skórę barwy niebieskiego akrylu. Znacząco opuściła powieki. — Nikt się nie dowie, jedynie my dwoje, Aristosie — rzekła.
— Dziękuję — odparł Gabriel. — Fini.
Przypomniał sobie, że zawsze coś mu mówiło, by Fletę zachować raczej na później. Forma jej ciała i duże niewinne oczy z domieszką kociej zmysłowości wyraźnie sugerowały chęć manipulacji. Kiedy ją widział, zawsze pojawiały się sygnały ostrzegawcze.
Reno Gabriela przypominało mu o spotkaniach oczekujących, odłożonych, mniej pilnych. Zamigotała również wiadomość od Marcusa.
Ponownie prześledził nagranie od Cressidy. Nie oczekuje się odpowiedzi.
UWIERZ JEJ! Rozbrzmiał głos w jego umyśle. Daimony zaterkotały zdziwione.
Nakazał im ciszę i łagodnie sondował, chcąc wybadać źródło głosu. Bez powodzenia.
Tachlinia zostanie zainstalowana za kilka godzin.
Wkrótce się dowie.
4
PABST:
Nowi Aristoi na chwilę przed inwestyturą stali pod kolumnami ze złota i kości słoniowej, oświetleni migoczącymi pochodniami. Ponad nimi majaczyła sylwetka Asteriona, wspartego niedbale na stopie przypominającej łapę kotwicy. Czy to wszystko jest zepsute? — zastanawiał się Gabriel. — Przez kogo?
— Udowodniliście swoją zdolność — mówił Asterion — do zajęcia miejsca wśród tych nielicznych, którym można powierzyć najpotężniejsze, dostępne we wszechświecie techniki. Zasłużyliście sobie na zaufanie ludzkości.
Tym razem na Asteriona przypadła kolej, by wygłosić mowę do nowo promowanych. Zagajenie było bardzo konwencjonalne, ale słowa nabierały dodatkowego znaczenia, gdyż pochodziły przecież od nagoskórego zmodyfikowanego człowieka.
Akwasibo, Tunku Iskander i siedmiu innych słuchali w Postawie Wzbudzania Respektu. Stali w rzędzie, oświetleni pochodniami w centrum Apadany Dariusza, w wielkiej sali audiencyjnej, otoczeni przez starszych Aristoi, bez wątpienia w centrum uwagi wszystkich — nie tylko obecnych tutaj, lecz milionów, może nawet miliardów mieszkańców Logarchii, obserwujących wszystko przez tachlinię i czekających na jakiś sygnał, co do kierunku przyszłego rozwoju ludzkości.
To — i tylko to — było publicznie dostępne. Wszystkie inne wydarzenia, rozgrywające się w oneirochronicznym Persepolis, były chronione Pieczęcią Aristoi.
Łączność między poszczególnymi Aristoi chroniono także pieczęcią prywatności.
Czy to wszystko jest zepsute? Gdy setki lat temu stworzono cały system, zakładano, że nie może zaistnieć taka sytuacja.
Za jakąś godzinę zainstalowana zostanie dla Gabriela jego prywatna tachlinia, nowe połączenie nie przechodzące przez Hiperlogos. Porozmawia wtedy z Cressidą.
Może, myślał z nadzieją, Cressida zwariowała?
Na uroczystość Gabriel ubrał się w stylu Cyrusa — czapka frygijska i bogato tkana medyjska peleryna, połyskująca w świetle pochodni. Na wybijanej diamentami smyczy trzymał skiagénosa Manfreda, który oczarowany widowiskiem obserwował je z uroczystą powagą.
Asterion przemawiał schematycznie, padały banalne słowa. Gabriel ustawił swego skiagénosa w tej samej pełnej uwagi i szacunku postawie, jaką przybrał Manfred, a sam zaczął myśleć o czymś innym.
Przyszedł mu do głowy pewien pomysł.
Wysłał wiadomość, ‹Priorytet 1›, do Zhenling. Może ona również chętnie by się rozerwała?
Zdziwił się nieco, gdy przyjęła propozycję.
Gabriel zostawił Horusa, by przyglądał się ceremonii, a w swym apartamencie zmaterializował drugiego skiagénosa. Służący-zwierzęta zajęli automatycznie swoje miejsca. Ktoś zapukał do drzwi i wydra poszła, by je otworzyć, a Gabriel dał znak orkiestrze, inicjując utwór Kurusu.
Zhenling, zanim pojawiła się w apartamencie, zmieniła ubranie z sukni na letnie jedwabne spodnie i haftowany żakiet. Tetrapus proponował jej drinki, lecz nie wybrała niczego.
Myślową falą Gabriel zapalił kadzidła. Z oczu i ust brązowych kadzielnic w kształcie małpich głów popłynął wonny dym. Gabriel zaprosił Zhenling, by siadła na kanapie.
Czy to wszystko jest przeżarte zepsuciem? — zastanawiał się. Czy ktoś nas podsłuchuje?
Wątpił w to.
Jednak nigdy przedtem nie słyszał, by Cressida wplątana była w jakąkolwiek intrygę. Choćby najmniejszą.
(„Od wielu wieków trwa pokój i stabilność. Granice ludzkości i ludzkiej wiedzy stale się poszerzają”. Gabriel rejestrował w umyśle przemówienie Asteriona, transmitowane przez Horusa).
— Dziękuję, że przesłałeś mi dane o chemii swego mózgu — powiedziała Zhenling.
— Bardzo proszę. Czy jestem normalny?
— Niezupełnie.
— Miło mi to słyszeć. A do jakich wniosków doszłaś?
Uśmiechnęła się.
— Za wcześnie na to. Uzyskam szerszy ogląd, gdy inni Aristoi dostarczą mi danych.
— A dostarczą?
— Jeszcze nikt nie odmówił.
— To zachęcające. — Wsunął (ponaglany przez Augenblicka) pod siebie jedną stopę, by skłonić Zhenling do bardziej nieformalnej rozmowy. — Czy sądzisz, że znajdziesz jakąś wspólną cechę? — spytał.
— Odpowiedzieć uczciwie? — Uniosła brwi. — Nie sądzę.
(„Mobilne, nieskrępowane społeczeństwa. Informacja — cala — zachowana dla przyszłych pokoleń. Informacja — cala z wyjątkiem najbardziej niebezpiecznej — dostępna dla wszystkich, i to błyskawicznie”).
— Wydaje mi się, że nie dowiesz się, co sprawia, że ktoś jest Aristosem. Bez wątpienia jesteśmy naczelnymi i chemia naszych mózgów jest taka jak u naczelnych. Ale my staliśmy się Aristoi, nim wszyscy ludzie wokół nabrali dla nas respektu. Śledzisz zatem proces, który już na samym początku może nie przystawać do normy.
— Przewiduję długoterminową procedurę badawczą, gdzie podobne dane zostaną zebrane dla szerokiego przekroju Theráponów i Demos. Niektórzy z nich mogą oczywiście stać się Aristoi. I wówczas dowiemy się, jaka jest różnica, jeśli takowa istnieje. Zhenling skrzyżowała nogi i oparła policzek na zaciśniętej dłoni. Na razie zbieram jedynie dane. Każdy rodzaj danych może stać się użyteczny, jak przed chwilą wspomniał Asterion. Za wcześnie na wnioski, ale również za wcześnie na pytania. Badam Aristoi. Nikt nie może zaprzeczyć, że to obiekt wart badań.