— Dziękuję ci za gościnne i uprzejme przyjęcie mojego Therápōna — powiedziała. — Rubens wiele się nauczył, obserwując pracę Warsztatów.
— Ten jego materiał ceramiczny może się okazać dla nas bardzo użyteczny.
Uniosła podbródek.
— Ty najlepiej to ocenisz. Z punktu widzenia zamierzonych celów, to tworzywo jest porażką.
Rubens nadal zwiedzał Illyricum. Gabriel przypuszczał, że również szpiegował.
— Czy masz parametry tego węglowo-węglowo-krzemowego materiału? — spytała Cressida. — Może popatrzyłbyś teraz na model. Niektóre oddziaływania termiczne są bardzo interesujące.
Gabriel rozejrzał się, udając niezdecydowanie.
— Jak sobie życzysz. Nie jestem pewien…
— Zajmie to zaledwie parę chwil.
Skinął głową.
— Bardzo dobrze.
Cressida poprowadziła go do drzwi w murze. Przed chwilą tych drzwi nie było, pomyślał Gabriel. Otworzyła je. Zobaczył jasne światło, czyste oświetlone pulpity, funkcjonalne wyposażenie — laboratorium. Wszedł i wysłał oneirochroniczny sygnał na Pyrrho, by uaktywnić prywatną tachlinię Flety.
Usłyszał wołanie mew. Powietrze miało zapach morza. Odwrócił się i zobaczył słońce nad horyzontem, ustępujący przypływ, pogrążony w piasku druciany płot. W oddali unosił się dym z ogniska podsycanego wyłowionymi z morza kawałkami drewna. Pod stopami czuł zapadające się stare deski.
— Witaj — powiedziała Cressida. — Dziękuję ci za to, że potraktowałeś mnie poważnie.
Gabriel odwrócił się do niej. Pozbyła się munduru. Miała na sobie poplamione sztruksowe spodnie, zdarte buty i wypłowiały sweter. Oboje stali teraz na werandzie z siatkowymi oknami. W domu zbudowanym z bali znajdowały się stare wygodne wygniecione kanapy zwrócone ku morzu. Zaglądając przez okno, widział kominek z piaskowca i żarzące się na nim kawałki drewna.
— To domek letniskowy moich rodziców — powiedziała Cressida. — Spędziłam tu znaczną część swego dzieciństwa.
— Bardzo tu miło — odparł Gabriel, spoglądając na grubo ciosane belki i wytarte dywany. Pomyślał, że przydałoby się tu jeszcze ze dwadzieścia pokojów.
Cressida rozejrzała się wokół.
— Ostatnio spędziłam wiele czasu w tej symulacji.
— Zdaje się, że mam zbyt oficjalny strój na tę okazję — stwierdził Gabriel i polecił Cyrusowi przejrzeć zbiory w poszukiwaniu czegoś stosowniejszego.
— Zaprowadziła cię w miejsce przypominające jej sielskie dzieciństwo — skomentował Horus. — Ta sceneria ją uspokaja. Myślę, że przygotowuje się do przekazania niepokojących wieści.
— Nie zatrzymam cię tu zbyt długo — rzekła Cressida. — Chcę tylko zadać ci parę pytań.
— W czym mogę ci być pomocny, Ariste?
Spojrzał na strój, który Horus właśnie na nim zmaterializował: płócienne spodnie, flanelowa koszula z podwiniętymi rękawami i miękki kapelusz.
No dobrze, obiecała przecież, że zajmie to krótką chwilkę.
Cressida spojrzała na niego uważnie.
— Twoja domena jest o dwa miesiące drogi od Sfery Gaal. Czy słyszałeś o jakichś działaniach w tamtym rejonie?
Reno Gabriela sprawdziło fakty, po prostu, by się upewnić.
— Tak.
— Co o tym wiesz? Gabriel powtarzał za reno.
— Grupa kilkuset gwiazd, nie do zasiedlenia ze względu na supernową. Gaal Dziewięćdziesiąt Siedem ma wybuchnąć od środka. Saigo Aristos jest tam na swym jachcie i bada potencjalną nową.
Saigo przebywał tam z przerwami od dziesięcioleci. Ale Saigo był dziwnym typem: odludek, gwałtownik, ponurak, indywidualista. Lubił przebywać sam w towarzystwie gwiazd.
— Saigo zainicjował badania — powiedziała Cressida. — Zdalnie eksplorował system, odkrył potencjalną supernową, przedstawił sytuację Aristoi w Persepolis i skłonił nas, byśmy zakazali osiedlania się w tamtym rejonie. Przejrzeliśmy dane i przystaliśmy na jego prośbę.
— Było to znacznie wcześniej, niż ja zostałem Aristosem — rzekł Gabriel. Reno potwierdziło słowa Cressidy.
— To historia. Ale również kłamstwo — oznajmiła Cressida.
— Aha! — zakrakał Deszcz po Suszy. — Przemawia daimōn!
— Wątpię — stwierdził Augenblick.
— To fakty zarejestrowane w Hiperlogosie — powiedział Gabriel.
— Ewolucja gwiazd to jedna z moich specjalności — oznajmiła Cressida. — Ma związek z moimi badaniami Form Chaotycznych.
— Odkryłaś, że z tymi danymi jest coś nie w porządku?
— Więcej. Nagrałam pierwotne dane eksploracyjne Saiga w czasie rzeczywistym, ze źródła, tak jak nadchodziły z jego sond. Zajęło to oczywiście całe miesiące i nigdy ich nie przejrzałam. Nagrałam je tylko dlatego, że uważałam, iż kiedyś mogą się przydać. Postępuję tak z wieloma informacjami: trzymam je pod ręką na wypadek gdybym ich potrzebowała.
— Ja też tak robię.
— Dopiero ostatnio przejrzałam dane z Gaal. — Oblizała wargi. Dopiero przed trzema miesiącami.
— Jej reakcje fizjologiczne są oznaką rozpaczy, Aristosie — powiedział Augenblick. — Rozpaczy i dezorientacji.
Augenblick nie musiał tego Gabrielowi mówić.
— Znalazłam element Formy Chaotycznej, który mógłby mieć istotne znaczenie w świetle informacji o tej anormalnej przyszłej supernowej — ciągnęła Cressida. — Sprawdziłam więc dane, szukając potwierdzenia. — Zamilkła. W ciszy rozbrzmiewał krzyk mewy.
— I co?
— Nie było rodzącej się supernowej. Zamiast tego zwykła gwiazda głównego ciągu, z jedną planetą, na której łatwo byłoby stworzyć warunki zbliżone do ziemskich.
Gabriel zastanawiał się nad tym.
— Niezupełnie rozumiem, co masz na myśli — powiedział.
— Dla potwierdzenia sprawdziłam nie obrobione dane z Hiperlogosu. Dane te powinny być identyczne z moimi. Potem przyjrzałam się danym, które umieścił Saigo, gdy pierwotne, nie obrobione dane zostały zagregowane. Oba zbiory danych potwierdzają, że rodzi się tam potencjalna supernowa.
— Dane w Hiperlogosie są nienaruszalne — rzekł Gabriel. — Sugerujesz zatem, że ktoś wprowadził zakłócenia do twych zapisów, by sprawiały wrażenie, że nie ma tam rodzącej się supernowej?
Z jej oczu wystrzeliły błyski.
— Nie bądź tak naiwny. Nikt nie majstrował w moich danych. Przez cały czas były fizycznie odizolowane. Upakowałam je w jedną kość i odłożyłam na półkę. Dlaczego ktoś miałby je zmieniać? To dane w Hiperlogosie są sfałszowane.
Gabriel i jego daimony zamilkły na chwilę, po czym w jego czaszce rozległa się pełna protestów paplanina. Kazał im się uciszyć.
— Jak to możliwe? — zapytał. — Hiperlogos stworzono przed wiekami, by zachować wszystkie dane. Z niezwykłą troską dobrano języki i kody, by uniemożliwić jakiekolwiek manipulowanie. Pieczęć Hiperlogosu ma wyższy priorytet od Pieczęci Aristoi. Nawet nikt z nas…
Jej usta wykrzywiły się w gorzkim rozbawieniu.
— Gabrielu Wissarionowiczu Aristosie, czyżbyś mi przypominał, co Aristos może, a czego nie może?
Gabriel nie zamierzał tego przypominać, więc znowu zamilkł. Jego daimony wyciągnęły łapki i zaczęły ostrożnie obmacywać rewelacje Cressidy.
— Nie jest ważne, jak to możliwe — mówiła Cressida. — Przyjmijmy na chwilę, że istnieje jakiś sposób. Ważne jest, dlaczego? Dlaczego Saigo manipulował przy Hiperlogosie? Dlaczego wymyślił fikcyjną supernową i doprowadził do wyłączenia całego rejonu gwiazd? Dlaczego spędza tam tyle czasu? — Pochyliła się bliżej i bacznie na niego popatrzyła. — Cóż on takiego robi, że nie chce, byśmy się o tym dowiedzieli?