Miał rację, ale wykazanie tego zajęło wiele lat.
W ciągu następnych lat — czterystu, choć wszyscy doświadczyli najwyżej stulecia czasu subiektywnego — Felkę doprowadzono łagodnymi namowami do jej obecnego, niestety, dość kruchego stanu umysłu. Subtelna i delikatna manipulacja neuralna zwróciła pewne funkcje mózgu, które uległy uszkodzeniu podczas interwencji prenatalnej: język, wzrastające poczucie, że inni ludzie to coś więcej niż automaty. Były okresy regresji i niepowodzeń — na przykład dziewczyna nigdy się nie nauczyła się rozróżniać twarzy — ale sukcesy przeważały. Felka zajęła umysł, innymi sprawami i podczas długiej ekspedycji międzygwiezdnej; była szczęśliwsza niż kiedykolwiek przedtem. Każdy nowy świat mógł stać się wstrząsająco trudną łamigłówką.
W końcu jednak postanowiła wracać do domu. Między nią i Galianą nie było urazy. Obie miały poczucie, że nadszedł czas, by uporządkować wiedzę, którą pomagały dotychczas zbierać, i że najlepszym do tego miejscem jest Matczyne Gniazdo z jego rozległymi zasobami analitycznymi.
Jednak kiedy Felka wróciła, zastała Matczyne Gniazdo pogrążone w wojnie. Clavain wkrótce wyjechał, by walczyć z Demarchistami, i Felka przekonała się, że interpretowanie danych, zgromadzonych przez ekspedycję, nie jest już zadaniem pierwszoplanowym.
Clavain widział, że powoli — tak powoli, że zmiany w ciągu roku były ledwie widoczne — Felka osuwa się w swój prywatny, świat, coraz mniej aktywnie uczestniczyła w sprawach Matczynego Gniazda i z wyjątkiem rzadkich okazji izolowała swój umysł od innych Hybrydowców. Sprawy jeszcze się pogorszyły, gdy powróciła Galiana — ani żywa, ani martwa, tylko w jakimś stanie pośrednim.
Rzeźbienie drewnianych zabawek wynikało z rozpaczliwej potrzeby zajęcia umysłu problemem godnym jego zdolności poznawczych. Kiedyś ich rola się skończy. Clavain widział już wcześniej podobny proces. Wiedział, że nie może dać Felce tego, czego jej potrzeba.
— Może kiedy skończy się wojna — zaczął niezręcznie — gdy międzygwiezdne loty znów staną się rutyną i znowu rozpoczniemy eksplorację…
— Nie składaj obietnic bez pokrycia.
Felka wzięła swą bańkę z herbatą i odbiła się ku środkowi pomieszczenia. Z roztargnieniem zaczęła dłubać przy jednej ze swoich kompozycji. Obiekt wyglądał jak sześcian złożony z mniejszych sześcianów, z kwadratowymi otworami w niektórych ścianach. Felka wepchnęła dłuto w jeden z otworów i drapała tam na ślepo.
— Nic nie obiecuję — oznajmił. — Mówię tylko, że zrobię, co będę mógł.
— Może się okazać, że Żonglerzy w niczym mi nie pomogą.
— Nie przekonamy się, póki nie spróbujemy.
— Trzeba spróbować.
— Tak trzymać — powiedział Clavain.
Coś pękło w obrabianym obiekcie. Felka syknęła jak sparzony kot i cisnęła przedmiotem w ścianę. Rozbił się na setki klockowatych kawałków. Niemal natychmiast przyciągnęła następny i rozpoczęła rzeźbienie.
— A jeśli Żonglerzy Wzorców nie pomogą, spróbujemy z Całunnikami.
Clavain uśmiechnął się.
— Nie wybiegajmy zbytnio naprzód. Gdyby z Żonglerami się nie udało, pomyślimy o innych możliwościach. A przejście przez rzekę rozważymy po dojściu do mostu. Przedtem musimy załatwić drobną sprawę — wygrać tę wojnę.
— Powiadają, że wkrótce wojna się skończy.
— Tak mówią?
Dłuto ześlizgnęło się i odcięło Felce kawałek skóry z pala. Przycisnęła palec do ust i mocno ssała jak ktoś, kto wysysa ostatnią kroplę soku z cytryny.
— Dlaczego uważasz, że nie mają racji?
Miał ochotę ściszyć głos — absurd, bo przecież praktycznie nie robiło to żadnej różnicy.
— Nie wiem. Może po prostu jestem starym głupcem. Ale czy starzy głupcy nie są po to, by mieć od czasu do czasu wątpliwości?
Felka uśmiechnęła się wyrozumiale.
— Przestań mówić zagadkami, Clavainie.
— Chodzi o Skade i Ścisłą Radę. Coś się dzieje, a ja nie wiem co.
— Na przykład?
Clavain starannie dobierał słowa. Ufał Felce, ale przecież miał do czynienia z członkiem Ścisłej Rady. Wprawdzie przez pewien czas nie uczestniczyła w jej zebraniach i prawdopodobnie nie była au courant ostatnich sekretów, jednak nie miało to większego znaczenia.
— Przestaliśmy budować statki przed stu laty. Nikt mi nigdy nie wyjaśnił powodów i szybko zdałem sobie sprawę, że dopytywanie się nie ma większego sensu. Od tego czasu słyszałem dziwne pogłoski o zagadkowych działaniach: tajnych inicjatywach, tajnych programach przyswajania nowych technik, tajnych eksperymentach. I teraz, kiedy akurat Demarchiści są gotowi się poddać i uznać swą klęskę, Ścisła Rada prezentuje zupełnie nowy projekt statku międzygwiezdnego. Jeśli „Nocny Cień” nie jest bronią, to co nią jest? Przeciw komu zamierzają ją wykorzystać, jeśli nie przeciw Demarchistom?
— Jacy oni?
— Chcę powiedzieć „my”.
Felka skinęła głową.
— Ale od czasu do czasu zastanawiasz się, czy Ścisła Rada nie planuje czegoś za kulisami.
Clavain pociągnął łyk herbaty.
— Chyba mam prawo się zastanawiać?
Felka zamilkła na kilka długich chwil. Ciszę przerywało tylko szuranie jej pilnika o drewno.
— Mogłabym natychmiast odpowiedzieć na niektóre twoje pytania. Wiesz o tym. Wiesz również, że nigdy nie ujawnię informacji ze Ścisłej Rady. Ty na moim miejscu też byś tak postępował.
Clavain wzruszył ramionami.
— Nie spodziewałem się niczego innego.
— Nawet gdybym chciała cię poinformować, to nie wiem wszystkiego. Już nie. Rada ma swoją wewnętrzną hierarchię. Nigdy nie znałam sekretów Wewnętrznego Sanktuarium i od lat nie mam dostępu do danych Ścisłej Rady. — Felka postukała pilnikiem o skroń. — Niektórzy z członków Rady chcieliby nawet wymazać mi na stałe pamięć, bym zapomniała wszystko, czego się dowiedziałam podczas swych aktywnych lat w Radzie. Powstrzymuje ich jedynie dziwaczna budowa mego mózgu. Nie mogliby gwarantować, że nie zetrą niewłaściwych wspomnień.
— Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Potaknęła.
— Ale istnieje rozwiązanie twego problemu, Clavainie. I to bardzo proste.
— Mianowicie?
— Zawsze możesz dołączyć do Ścisłej Rady.
Clavain westchnął, szukając kontrargumentów. Wiedział, że nawet gdyby je znalazł, prawdopodobnie nie przekonałyby Felki.
— Chętnie napiłbym się jeszcze herbaty, jeśli pozwolisz.
Skade maszerowała krętymi szarymi korytarzami Matczynego Gniazda. Jej grzebień płonął szkarłatem intensywnej koncentracji i gniewu. Szła do ukrytej komnaty, gdzie zorganizowała spotkanie z Remontoirem i cielesnym kworum Ścisłej Rady.
Jej umysł przetwarzał dane z niemal maksymalną dla niego szybkością. Skade rozważała, jak poprowadzić to trudne zebranie, najważniejsze w jej kampanii przeciągnięcia Clavaina na swoją stronę. Większość członków Rady potrafiła urabiać jak plastelinę, ale kilkoro z nich wymagało solidniejszych argumentów.
Skade przeglądała jednocześnie opracowane dane z ostatniego testu tajnych systemów w „Nocnym Cieniu”, które wpływały do jej czaszki przez kompnotes, spoczywający teraz na brzuchu Skade jak część zbroi. Liczby wyglądały zachęcająco. Wszystko przemawiało za intensywniejszymi testami całej maszynerii — jedyna przeszkoda to konieczność zachowania tajemnicy. Już przekazała mistrzowi warsztatów pomyślne wieści, by końcowe udoskonalenia techniczne zastosowano we flocie ewakuacyjnej.