Bezsensowne rozmyślania. Wiedział, że nigdy już z nią nie porozmawia.
— Zdecydowałem się — powiedział, wypuszczając parę z ust. — Nie jestem pewien, czy byś to zaaprobowała, bo przede wszystkim nigdy nie zgodziłabyś się na istnienie podobnego tworu jak Ścisła Rada. Mówią, że podczas wojny jest niezbędna, że tajność operacji zmusza nas do rozczłonkowania naszego myślenia. Lecz zaczątki Rady istniały już przed wybuchem wojny. Zawsze mieliśmy sekrety, nawet przed sobą.
Clavain czuł, że jego palce są bardzo zimne.
— Robię to, bo wydaje mi się, że nadejdzie coś złego. Trzeba to koniecznie powstrzymać. Jeśli już nie można temu zapobiec, zrobię co w mojej mocy, by przeprowadzić Matczyne Gniazdo przez kryzys. Ale nie da się tego dokonać z zewnątrz. Dotychczas żadne zwycięstwo nie wywołało u mnie takiego niepokoju jak to. Ty chyba miałabyś takie same odczucia. Zawsze traktowałaś podejrzliwie rzeczy zbyt proste, wszystko, co wyglądało na podstęp. Wiem o tym — sam kiedyś nabrałem się na jedną z twoich sztuczek.
Zadrżał. Nagle zrobiło się bardzo zimno. Doznał irytującego uczucia, że ktoś go obserwuje. Wokół brzęczały kasety zimnego snu, z niezmiennymi panelami światełek kontrolnych i displejów.
Nagle zapragnął opuścić kryptę.
— Galiano, muszę to zrobić. Muszę przystać na prośbę Skade, na dobre czy na złe. Mam nadzieję, że to rozumiesz. — Zakończył rozmowę zbyt pośpiesznie, by mu przyniosła pociechę.
— Zrozumie to, Clavainie.
Odwrócił się gwałtownie, ale już uświadomił sobie, że zna ten głos i nie ma się czego obawiać.
— Felka — powiedział z ulgą. — Jak mnie znalazłaś?
— Domyśliłam się, że będziesz tu na dole. Wiedziałam, że na końcu porozmawiasz z Galianą.
Felka weszła do krypty bezgłośnie. Teraz widział, że drzwi na końcu pomieszczenia stoją otworem. To prąd powietrza przyprawił go o dreszcz.
— Nie wiem, czemu tu przyszedłem — przyznał Clavain. — Wiem, że ona nie żyje.
— Jest twoim sumieniem, Clavainie.
— Za to właśnie ją kochałem.
— Wszyscy ją kochaliśmy. Ciągle wydaje się żywa, dlatego że nadal nam przewodzi. — Felka stała teraz przy nim. — Nic nie szkodzi, że tu zszedłeś. Nie zmieniło to mojej opinii o tobie i nadal tak samo cię szanuję.
— Wiem, co muszę zrobić.
Skinęła głową, jakby poinformował ją, która jest godzina.
— Chodźmy stąd. Tu jest za zimno dla żywych. Galiana się nie obrazi.
Poszli do drzwi krypty.
Kiedy znaleźli się po drugiej stronie, szczelnie zamknął wielką, podobną do tłoka zatyczkę, pieczętując wspomnienia i duchy. Zostawiał je z dala od siebie, tam gdzie ich miejsce.
Clavaina wprowadzono do tajnej sali. Kiedy przekroczył próg, czuł, jak milion myśli Matczynego Gniazda w tle opada z jego umysłu jak jedno cichnące westchnienie. Wyobrażał sobie, że to przejście jest traumatyczne dla wielu Hybrydowców, ale on, nawet gdyby nie przyszedł tu prosto z krypty, w której przebywał w podobnym odosobnieniu, nawet wtedy czułby jedynie lekki nerwowy dysonans. Zbyt wiele czasu spędził na pograniczu społeczeństwa Hybrydowców, by miała go kłopotać nieobecność w mózgu innych myśli.
Nie był oczywiście zupełnie sam. Czuł umysły tych, którzy znajdowali się w sali, choć zwykłe ograniczenia Ścisłej Rady pozwalały mu tylko prześlizgiwać się po powierzchni ich myśli. Sala nie wyróżniała się niczym szczególnym: wielka sfera z wieloma fotelami ustawionymi w balkony, wznoszące się prawie pod sklepienie. W centrum, pośrodku płaskiej błyszczącej szarej podłogi stał jeden prosty fotel, solidny o zakrzywionych nogach, łączących się gładko z podłogą, jakby wypchnięto go od dołu.
[Clavain]
To odezwała się Skade. Stała na krańcu wąskiego pomostu, wystającego z jednej ze ścian.
Tak?
[Siądź na fotelu, Clavainie]
Poszedł po połyskującej podłodze. Podeszwy stukały o okładzinę. Atmosfera przywoływała mu na myśl wymiar sprawiedliwości. Równie dobrze mógłby podchodzić do miejsca kaźni.
Clavain usiadł wygodnie. Skrzyżował nogi i podrapał się w brodę.
Załatwmy to już, Skade.
[Wszystko we właściwym czasie, Clavainie. Czy akceptujesz to, że z brzemieniem wiedzy łączy się dodatkowe brzemię: zabezpieczenie tej wiedzy? Że gdy już poznasz sekrety Ścisłej Rady, nie możesz ich narażać, nie możesz ryzykować, że pojmie cię wróg? Że nawet przekazywanie tych sekretów innym Hybrydowcom nie jest dozwolone?]
Wiem, w co się pakuję, Skade.
[Chcieliśmy jedynie być pewni, Clavainie. Nie miej o to do nas pretensji]
Remontoire wstał z fotela.
[Powiedział, że jest gotów, Skade. To wystarczy]
Rzuciła Remontoire’owi spojrzenie pozbawione wszelkich emocji, ale — według Clavaina — znacznie bardziej mrożące od gniewu.
[Dziękuję, Remontoire]
Ma rację. Jestem gotowy. I chętny.
Skade skinęła głową.
[Więc za chwilę twój umysł uzyska dostęp do danych uprzednio zastrzeżonych]
Clavain nie mógł się powstrzymać: uchwycił podłokietniki fotela, choć wiedział, jak śmieszny jest ten odruch. Dokładnie tak samo czuł się przed czterystu laty, kiedy Galiana w swoim gnieździe na Marsie wprowadziła go po raz pierwszy do transoświecenia. Kiedy został ranny, zainfekowała jego mózg stadami maszyn. Wówczas pozwoliła mu jedynie na przebłysk, ale zanim to nastąpiło, czuł się jak człowiek, który stoi przed nadciągającą falą tsunami i liczy sekundy. Teraz też się tak czuł, choć nie spodziewał się rzeczywistej zmiany rodzaju świadomości. Za chwilę udostępnią mu tajemnice tak wstrząsające, że wymagały wprowadzenia hierarchicznych poziomów wewnątrz skądinąd wszechwiedzącego zbiorowego umysłu.
Czekał… ale nic się nie wydarzyło.
[Zrobione]
Poluzował swój chwyt na fotelu.
Czuję się dokładnie taki sam.
[Ale nie jesteś]
Clavain rozejrzał się po balkonach w ścianach sali. Nie zmieniły się; wszystko postrzegał tak samo. Zbadał swą pamięć i wydawało mu się, że nie czai się tam nic, co nie było obecne wcześniej.
Nie…
[Zanim tu przyszedłeś, zanim podjąłeś decyzję, przekazaliśmy ci informację, że potrzebujemy twojej pomocy w odzyskaniu utraconej własności. Prawda, Clavainie?]
Nie powiedzieliście mi, czego szukacie. Nadal tego nie wiem.
[To dlatego, że nie zadałeś sobie właściwego pytania]
A jakież to pytanie mam sobie zadać, Skade?
[Zapytaj siebie, co wiesz o broni klasy piekło, Clavainie. Jestem przekonana, że problem cię zainteresuje]
Nie wiem nic o żadnej klasie piekło…
Ale głos mu zadrżał. Clavain wiedział dokładnie, co to broń klasy piekło.
Teraz, gdy już miał dostęp do tej informacji, uświadomił sobie, że wielokrotnie słyszał pogłoski o takiej broni podczas swego pobytu wśród Hybrydowców. Ich najbardziej zajadli wrogowie opowiadali przypowieści o ukrytym stosie najgroźniejszej broni Hybrydowców, maszyn o tak straszliwej zdolności niszczenia, że prawie ich nie testowano, a już z pewnością nie użyto w żadnych rzeczywistych potyczkach. Broń miała być bardzo stara, wytworzona podczas najwcześniejszej fazy historii Hybrydowców. Pogłoski różniły się szczegółami, ale wszystkie potwierdzały, że było czterdzieści sztuk broni, żadna niepodobna do drugiej.
Clavain nigdy nie traktował poważnie tych pogłosek. Uznawał to za efekt jakiejś zapomnianej propagandowej akcji zastraszania, roboty którejś z jednostek kontrwywiadu Matczynego Gniazda. Nie do pomyślenia, by tę broń kiedykolwiek skonstruowano. Podczas całego pobytu wśród Hybrydowców nie natknął się na żadne oficjalne aluzje co do istnienia takiej broni. Galiana nigdy o niej nie wspominała, a jednak gdyby broń była naprawdę stara — z epoki marsjańskiej — Galiana musiała wiedzieć o jej istnieniu.