Alastair Reynolds
Arka odkupienia
TOM 2: Wyścig
DWADZIEŚCIA JEDEN
Gdy znaleźli się bezpiecznie ponad atmosferą i karneolowy marmur zniknął z obrzeży statkowego radaru, Khouri zdobyła się na odwagę i dotknęła jednego z czarnych sześcianów, oddzielonych od głównego korpusu rozbitej maszynerii Inhibitorów. Sześcian był bardzo zimny — gdy wypuściła go z dłoni, na jego ściankach zostały cienkie strzępki oderwanej skóry, a koniuszki palców Khouri stały się żywoczerwone i gładkie. Myślała, że skóra już na stałe przywarła do sześcianu, ale po kilku sekundach dwa delikatne, przezroczyste płatki samoistnie się oderwały jak zgubione owadzie skrzydełka. Czarne zimne ścianki sześcianu pozostały nieskalane, nagle jednak sześcian zaczął się przedziwnie kurczyć i Khouri miała wrażenie, że czarna kostka cofa się w nieprawdopodobną dal. Pozostałe sześciany naśladowały ten proces — co sekunda zmniejszały swoje rozmiary o połowę.
Po minucie w kabinie pozostał tylko osad szaroczarnego popiołu. Khouri czuła ten popiół nawet w kącikach oczu i przypomniała sobie, że sześciany wniknęły w jej głowę przed pojawieniem się szklanej kulki.
— Widziałeś. Warto było ryzykować? — powiedziała do Ciernia.
— Musiałem się przekonać. Nie mogłem przecież przewidzieć, co się stanie.
Khouri rozcierała zdrętwiałe ręce, próbując przywrócić krążenie. Na szczęście już nie krępowała jej sieć, założona przez Ciernia. Przeprosił ją, choć bez przekonania.
— Co się właściwie stało? — zapytał.
— Nie wszystko wiem. Sprowokowaliśmy reakcję i z pewnością groziła nam śmierć albo przynajmniej połknięcie przez maszynerię.
— Też odniosłam takie wrażenie.
Spojrzeli na siebie, świadomi, że chwile jedności w inhibitorskiej sieci pozwoliły im osiągnąć niespodziewaną bliskość. W zasadzie doświadczyli tylko wspólnego strachu i Cierń się przekonał, że Khouri odczuwała strach równie intensywnie jak on i że nie zorganizowała ataku Inhibitorów na pokaz. Ponadto zjednoczyła ich wspólna troska o siebie nawzajem. A gdy pojawił się trzeci umysł, doznali czegoś w rodzaju wyrzutów sumienia.
— Cierniu, czy czułeś inny umysł? — zapytała Khouri.
— Coś czułem. Coś odmiennego od ciebie i od maszynerii.
— Wiem, kto to był. — Rozumiała, że kłamstwa i uniki już nie wystarczą i Cierniowi należy się prawda. — Myślę, że rozpoznałam umysł Sylveste’a.
— Dana Sylveste’a? — spytał ostrożnie.
— Ja się z nim zetknęłam. Nie trwało to długo, mimo to potrafiłam go teraz rozpoznać. Wiem, co się z nim stało.
— Zacznij, Ano, od początku.
Usunęła pył z oczu, mając nadzieję, że maszyneria jest już całkowicie wyłączona, a nie tylko uśpiona. Cierń miał rację. Jej wyznanie to pierwsza rysa na gładkiej fasadzie. Rysy nie da się już zaklajstrować, od niej będą odchodzić dalsze rysy. Teraz Khouri mogła tylko ograniczać straty.
— Twoje dotychczasowe opinie o Triumwirze są niesłuszne. Ona nie jest maniackim tyranem, jak sobie wyobraża ludność. Rząd stworzył taki wizerunek, potrzebował demona, którego wszyscy mieli nienawidzić. W innym wypadku ludzie skierowaliby swoją frustrację przeciw rządowi. Do tego nie można było dopuścić.
— Wymordowała całą grupę osadników.
— Nie. — Nagle poczuła zmęczenie. — To pozory, ona tak to zorganizowała, ale w rzeczywistości nikt nie zginął.
— Skąd masz pewność?
— Bo tam byłam.
Kadłub trzeszczał, znów zmieniał swoją konfigurację. Wkrótce wyjdą z rejonu elektromagnetycznego oddziaływania gazowego giganta. Inhibitorskie procesy toczyły się niezmiennie — powolne układanie rur podatmosferycznych i budowa wielkiego orbitalnego łuku. To, co właśnie się stało w atmosferze Roka, nie miało wpływu na ogólny wielki projekt.
— Ana, to twoje prawdziwe imię czy kolejna warstwa kłamstwa, którą muszę zerwać?
— Tak mam na imię — rzekła. — Vuilleumier to przykrywka, nazwisko kolonisty. Stworzyłyśmy mój życiorys, by umożliwić mi infiltrację rządu. Naprawdę nazywam się Khouri. Należałam do załogi triumwira. Zaciągnęłam się na „Nostalgię za Nieskończonością”. Miałyśmy odnaleźć Sylveste’a. Cierń zaplótł ręce na piersi.
— Wreszcie do czegoś dochodzimy.
— Załoga chciała Sylveste’a, to wszystko. Nie mieli pretensji do kolonii. Za pomocą dezinformacji tworzyli wrażenie, że są zdeterminowani użyć siły. Ale Sylveste nas przechytrzył. Potrzebne mu było narzędzie badania gwiazdy neutronowej i tego obiektu na orbicie wokół gwiazdy, czyli pary Cerber-Hades. Przekonał Ultrasów, by użyczyli mu swego statku.
— A potem co się stało? Dlaczego wy dwie wróciłyście na Resurgam, skoro miałyście swój statek?
— Jak się domyśliłeś, na statku pojawiły się poważne problemy.
— Bunt?
Khouri przygryzła wargę i skinęła głową.
— Trójka zbuntowała się przeciw pozostałym. Ilia, ja i Pascale, żona Sylveste’a. Nie chciałyśmy, żeby Sylveste badał Hades.
— Masz na myśli Pascale Girardieau?
Żona Sylveste’a była córką wpływowego polityka kolonii. Przejął władzę, gdy Sylveste’a obalono za jego poglądy.
— Nie znałam jej zbyt dobrze. Teraz w jakimś sensie nie żyje.
— Jak to „w jakimś sensie”?
— Niełatwo to zrozumieć i może ci się to wydawać nieprawdopodobnym szaleństwem. Choć w świetle tego, co się przed chwilą stało, przypuszczam, że łatwiej teraz uwierzysz.
— Spróbuj mnie przekonać. — Dotknął palcem warg.
— Sylveste z żoną weszli do Hadesu.
— Chodzi ci na pewno o ten drugi obiekt, o Cerbera?
— Nie — odparła z naciskiem. — O Hades. Weszli do gwiazdy neutronowej, choć okazało się, że to w zasadzie nie jest gwiazda neutronowa, tylko gigantyczny komputer, zostawiony przez obcych.
Wzruszył ramionami.
— Widziałem dzisiaj różne dziwne rzeczy. I co dalej?
— Sylveste i jego żona są wewnątrz komputera, działają jak programy. Jak wersje alfa, tak przypuszczam. — Uniosła palec, powstrzymując pytania Ciernia. — Wiem to, ponieważ sama tam weszłam. Spotkałam Sylveste’a, gdy został zmapowany do Hadesu. Pascale również. Prawdopodobnie znajduje się tam też moja kopia. Ale ja, tu obecna ja, wróciłam do świata rzeczywistego i już tam nie wracałam. I nie zamierzam. Do Hadesu niełatwo wejść, chyba że człowiek liczy się z tym, że zostanie rozerwany na strzępy przez siły pływowe.
— Sądzisz jednak, że umysł, z którym się zetknęliśmy, należał do Sylveste’a?
— Nie wiem. — Westchnęła. — Sylveste znajdował się wewnątrz Hadesu przez subiektywne stulecia, a niewykluczone, że przez całe wieki. To, co się stało z nami wszystkimi sześćdziesiąt lat temu, musi być dla niego zaledwie mglistym wspomnieniem z zarania dziejów. Miał czas, by ewoluować w coś, czego nasza wyobraźnia nie ogarnia. Jest nieśmiertelny, ponieważ w Hadesie nic nie umiera. Nie wiem, jak obecnie funkcjonuje i czy w ogóle rozpoznalibyśmy jego umysł, ale dla mnie to na mur beton Sylveste. Może potrafił się odtworzyć do takiej postaci jak przedtem, byśmy mogli rozpoznać, co nas ocaliło.
— Zainteresował się nami?
— Nigdy poprzednio nie wykazywał takiego zainteresowania, ale od kiedy został odwzorowany do Hadesu, niewiele się działo w świecie zewnętrznym. Teraz nagle przybyli Inhibitorzy i rozpoczęli demontaż. Do wnętrza Hadesu nadal muszą docierać informacje, przynajmniej o sytuacjach nadzwyczajnych. Ale zwróć uwagę, że tu w układzie dzieją się straszne rzeczy. Wydarzenia mogą nawet oddziaływać na Sylveste’a. Nie wiemy tego na pewno, ale to możliwe.