Выбрать главу

To wszystko nie ułatwiało jej zaakceptowania prawdy. Gdy myślała o tym, ile czasu spędziła na „Burzyku”, nie wiedząc, że jest tam również Lyle Merrick, prześladuje ją, może nawet obserwuje, czuła się dotkliwie oszukana i wystrychnięta na dudka.

Sądziła, że tego nie przeboleje.

Następnego dnia wybrała się na swój statek. Miała nadzieję, że może tam znajdzie siłę, by wybaczyć kłamstwo człowiekowi, któremu ufała — jemu jedynemu na świecie.

Gdy jednak dotarła do rusztowania obejmującego „Burzyka”, nie mogła zrobić ani kroku dalej. Patrzyła na statek — wyglądał groźnie i obco, zupełnie nie jak jej statek, nie chciała być jego częścią. Rozpłakała się, gdyż coś jej bezpowrotnie ukradziono. Odwróciła się i odeszła.

* * *

Po podjęciu decyzji sprawy nabrały tempa. Skade zmniejszyła przyśpieszenie do jednego g, potem kazała technikom skurczyć bańkę do wielkości poniżej bakterii i utrzymywać ją tylko odrobiną mocy. Dzięki temu większość maszynerii można było odłączyć. Potem wydała rozkaz, który miał spowodować drastyczne przemodelowanie statku zgodnie z informacją, którą uzyskała od Osnowy.

Z tyłu „Nocnego Cienia” znajdowały się składy odpornych na zarazę nanomaszyn — ciemne bulwy z gęsto upchanymi replikatorami niskiego poziomu. Na rozkaz Skade maszyny zostały uwolnione i zaprogramowane — miały się mnożyć, różnicować, w końcu utworzyć kipiący śluz z mikroskopijnych aparatów przekształcających materię. Śluz się rozlewał, przenikał w każdy zakątek tylnej części statku, rozpuszczał, a potem wypluwał z siebie tkankę statku. Większość maszynerii podlegała takiej samej transformacji. Replikatory zostawiały za sobą połyskliwe obsydianowe struktury, włókniste łuki i spirale ciągnące się w przestrzeń za statkiem jak macki i szpikulce. Upstrzone węzłami pomocniczych urządzeń, wybrzuszającymi się jak czarne przyssawki i saki z jadem. Działająca maszyneria miała się poruszać w stosunku do siebie, wykonując hipnotyczny ruch młockarni, miksując i tnąc próżnię. W tej kosiarskiej krzątaninie miał powstać obszar — rozmiarów kwarka — próżni kwantowej stanu cztery. To bańka próżni, gdzie masa inercyjna jest — w ściśle matematycznym sensie — urojona.

Bańka miała migotać, zmieniać się i — w czasie krótszym od chwili Plancka — objąć cały statek, poddać go inflacyjnemu przejściu fazowemu w skali makroskopowej. Maszyneria, która powinna trzymać to pod kontrolą, była nastawiona na zadziwiająco małe tolerancje, aż do progu heisenbergowskiej rozmytości. Nikt nie mógł zgadnąć, ile z tego było rzeczywiście potrzebne. Skade nie miała narzędzi, by analizować to, co jej podpowiedziała Osnowa. Ufała tylko, że małe odchylenia nie wpłyną istotnie na funkcjonowanie maszyny. Nie chciała nawet myśleć, co by się stało, gdyby maszyneria wprawdzie zadziałała, ale nieprawidłowo.

Za pierwszym razem nic się nie wydarzyło. Maszyneria ruszyła i czujniki próżni kwantowej wychwyciły dziwne, subtelne fluktuacje… ale równie precyzyjne pomiary ustaliły, że „Nocny Cień” nie przesunął się ani o angstrem więcej, niż by się przesunął przy zwykłym napędzie dławienia bezwładności. Skade, zła na siebie i na cały świat, przepchnęła się przez szczeliny zakrzywionej czarnej maszynerii. Znalazła osobę, której szukała — Molenkę, technik od systemów Osnowy. Kobieta wyglądała tak, jakby wypłynęła z niej cała krew.

[Co się popsuło?]

Molenka wyjaśniała niezgrabnie, przekazując pliki danych technicznych do publicznej części umysłu Skade. Skade analizowała je krytycznie, próbując wyłapać istotę sprawy. Konfiguracja systemów podtrzymywania pola nie była doskonała; bańka próżni stanu dwa wyparowała z powrotem do stanu zero, zanim można ją było pchnąć ponad barierę potencjału w magiczny tachionowy stan cztery. Skade oceniła maszynerię — była nieuszkodzona.

[Ale chyba sprawdziłaś, co się popsuło? Możesz dokonać korekt i ponownie spróbować przejścia?]

[Skade…]

[Co takiego?]

[Coś się stało. Nigdzie nie mogę znaleźć Jastrusiaka. Był znacznie bliżej aparatury niż ja, gdy zaczął eksperyment. Teraz go tam nie ma. Nie ma po nim śladu]

Skade słuchała tego, ale wyraziła jedynie zainteresowanie. Dopiero gdy kobieta skończyła mówić, Skade odpowiedziała po kilku sekundach ciszy.

[Jastrusiak?]

[Tak…Jastrusiak] Wydawało się, że kobieta odczuła ulgę. [Mój współpracownik. Ekspert od Osnowy]

[Molenko, na tym statku nigdy nie było nikogo o nazwisku Jastrusiak.]

Skade wydawało się, że Molenka jeszcze bardziej zbladła. Odpowiedziała ledwo słyszalnie.

[Nie…]

[Zapewniam cię. To mała załoga i znam wszystkich.]

[To niemożliwe. Zaledwie dwadzieścia minut temu przygotowywaliśmy razem maszynerię do przejścia. Jastrusiak został tu, by dokonać jeszcze ostatnich regulacji. Przysięgam!]

Skade miała wielką ochotę sięgnąć do głowy Maleńki i zainstalować tam blokadę mnemoniczną, usuwając z pamięci kobiety to, co się przed chwilą stało. Ale to nie zasypałoby oczywistej sprzeczności między tym, co kobieta uważała za prawdę, a obiektywną rzeczywistością.

Molenko, wiem, że to dla ciebie trudne, ale musisz nadal pracować przy tym sprzęcie. Bardzo mi przykro z powodu Jastrusiaka — zapomniałam na chwilę jego nazwiska. Znajdziemy go, obiecuję. Mógł się zapodziać w różnych miejscach.

[Ja nie…]

Skade uciszyła ją, palec Skade nagle pojawił się pod brodą kobiety.

[Nie. Żadnych słów. Żadnych myśli. Wracaj do maszynerii i przeprowadź niezbędne regulacje. Zrób to dla mnie, dobrze? Dla mnie i dla Matczynego Gniazda.]

Molenka drżała. Jest wyjątkowo przerażona, pomyślała Skade. Zrezygnowany, beznadziejnie przerażony mały ssak w łapach drapieżnika.

[Tak, Skade]

* * *

Nazwisko Jastrusiak wbiło się w umysł Skade, męcząco znajome. Nie potrafiła się go pozbyć. Przy okazji przeszukała kolektywną pamięć Hybrydowców i pobrała wszystkie wzmianki związane z tym nazwiskiem. Postanowiła zrozumieć, co sprawiło, że w chwili przerażenia podświadomość Molenki zepsuła się w tak osobliwie kreatywny sposób, generując nieistniejącą osobę z niczego.

Ku swemu zdziwieniu dowiedziała się, że nazwisko Jastrusiak znane jest Matczynemu Gniazdu. Wśród Hybrydowców był pewien Jastrusiak. Został zwerbowany podczas okupacji Chasm City. Szybko otrzymał certyfikat bezpieczeństwa Wewnętrznego Sanktuarium, gdzie pracował nad zaawansowanymi zagadnieniami, na przykład rewolucyjną teorią napędu. Należał do zespołu uczonych Hybrydowców, którzy ustanowili własną bazę badawczą na asteroidzie. Pracowali nad metodami przekształcenia istniejących napędów Hybrydowców w konstrukcję niewykrywalną.

Projekt okazał się bardzo trudny i zespół Jastrusiaka przekonał się o tym jako pierwszy. W wypadku została zmieciona cała ich baza wraz ze sporą częścią asteroidy.

Jastrusiak umarł — w istocie nie żył od wielu lat.

Ale gdyby żył, zatrudniłabym go jako eksperta na „Nocnym Cieniu”, pomyślała Skade. Prawdopodobnie byłby technikiem tego samego kalibru, co Molenka, i w końcu wspólnie by pracowali.

Co to znaczy? To tylko nieprzyjemny zbieg okoliczności, pomyślała.

[Gotowe, Skade. Możemy znów zacząć eksperyment] — odezwała się do niej Molenka.

Skade już miała jej powiedzieć, że odkryła prawdę o Jastrusiaku, ale zrezygnowała z tego pomysłu.