— To nie był przypadek — odparła Sheen. — To pułapka.
Stile kiwnął głową.
— Pułapka na mnie, jak sądzę. Oczekiwano, że to ja przyjdę po Błękitną Panią.
— To znaczy, że twój wróg wie, iż żyjesz w obu światach. I rozumie też, że nie mógłbyś zabrać ze sobą do zamku jedynej osoby, która pomogłaby ci w podobnej sytuacji, czyli mnie.
Znów ta na poły gorzka aluzja do uczuć Sheen. Miała rację: gdyby Stile poszedł sam po Bluette, nie mógłby wziąć ze sobą Sheen. Byłoby to niepotrzebne okrucieństwo. A więc zabrakłoby u jego boku odpornego na gaz pomocnika, który wydostałby ich z pułapki. — Tak, mój wróg jest pewnie Adeptem, swobodnie przekraczającym zasłonę, lecz nie jest obywatelem, więc zamach miał wyglądać na zwykły wypadek, tak by nie zainteresował nikogo.
Wróciła mu zdolność odczuwania. Nie podobało mu się, że jest celem zabójcy; napawało go to lękiem i wywoływało w nim niemiłe uczucie niepewności i gniewu. Teraz jednak ataki objęły również Bluette — odbicie Błękitnej Pani. To denerwowało go jeszcze bardziej. Jak śmieli nawet jej dotknąć!
A Hulk… Hulk nieświadomie wpadł w zastawioną na Stile’a pułapkę. Jego krew — jeśli do tego dojdzie — spadnie na głowę Stile’a. Jakież nieszczęście ściągnął na przyjaciela, pragnąc oddać mu przysługę?
Hologram przedstawiał kolejne sceny. Ze strzaskanej rakiety wyszły roboty kształtem i kolorem podobne do ludzi, lecz prawdopodobnie nie tak skomplikowane jak Sheen. Podeszły do Hulka i Bluette i nałożyły im maski tlenowe. Potem podniosły ich bez wysiłku i przetransportowały przez pole siłowe na pustynną powierzchnię Protonu. Tu kamery holograficzne zgubiły ich, lecz ślad został podjęty przez przekaźniki satelitarne, które zaczęły im towarzyszyć. Doprawdy, możliwości systemów śledczych Protonu były zdumiewające!
Roboty bez kłopotów niosły swój ciężar po piasku w kierunku południowych gór. W końcu weszły tunelem do nieczynnej kopalni znajdującej się u podnóża Gór Purpurowych, które tu wcale nie były czerwone. Znowu pojawił się obraz holograficzny; wyglądało na to, że nawet tak opuszczone miejsca wyposażone były w działające kamery.
Wreszcie Hulk i Bluette znaleźli się w szczelnej komorze, głęboko na dnie kopalni. Komora stanowiła miniaturową kopułę z pola siłowego. Wyposażona była w nieczynne urządzenia barowe i przekaźnik hologramów. Miejsce to mogło być sympatyczną samotnią… albo więzieniem.
Roboty rozpyliły w powietrzu jakiś gaz, prawdopodobnie neutralizator, zdjęły więźniom maski, schowały je w skrytkach w tułowiu i uruchomiły generator tlenu. Następnie przeszły przez pole siłowe i zniknęły z pola widzenia kamery. Nagranie dotyczyło Hulka, a nie zbłąkanych robotów. Dosłownie rzecz biorąc, kryło się za tym bezosobowe spojrzenie maszyny; maszyny nie interesowały się takimi drobiazgami jak życie niewolników czy popełniane właśnie przestępstwo.
Hulk, który był z natury silny, pierwszy odzyskał przytomność. Uchylił powieki w tym akurat momencie, gdy roboty opuszczały komorę. Z widocznym wysiłkiem wstał i zataczając się podszedł do Bluette. — Pani, jak się czujesz? — spytał, podnosząc ją z niezwykłą delikatnością.
Bluette nie czuła się dobrze fizycznie, ale zachowała pełnię władz umysłowych. Szybko otrząsnęła się spod wpływu trującego gazu.
— Znowu używasz tych archaicznych zwrotów. Co one znaczą?
— Z przyjemnością objaśnię cię, pani. Pozwól jednak, że najpierw zorientuję się w sytuacji. Wygląda na to, że zostaliśmy uwięzieni.
— A kto mógłby tego chcieć? Mój pracodawca jest człowiekiem miłującym pokój, mistrzem wiedzy tajemnej. Z rzadka tylko odwiedza swój zamek, a moim zadaniem jest utrzymywanie go w porządku, tak by w razie jego przyjazdu robił dobre wrażenie. Całymi miesiącami zamek należy tylko do mnie, lecz jestem tylko niewolnicą i nie stanę się nikim więcej.
— Jesteś kimś więcej, pani. Kimś bardzo ważnym. Obawiam się, że to moje przybycie spowodowało ten atak. — Hulk zajął się badaniem otoczenia.
Zaczerpnął powietrza, wstrzymał oddech i przekroczył pole siłowe, ograniczające ich więzienie. Znalazł tylko jeden korytarz, ciągnący się jakby w nieskończoność. Był to korytarz dostawczy, wypalony wiele lat temu przez laserowe wiertła, które pozostawiły po sobie gładkie, chwilami wypolerowane ściany. Przypominały one norę Robaka z Phaze. Może nie był to przypadek, a jeszcze jedna paralela pomiędzy światami. Czynne kopalnie były, dla wygody, uszczelniane, a ściany korytarzy wypalane, gdyż formacje skalne, w których je żłobiono, przepuszczały powietrze. Ta kopalnia była nieczynna i ciśnienie w korytarzu nie było większe niż na powierzchni Protonu. Hulk wrócił do komory, a potem sprawdził jej drugi koniec. To samo.
— Te korytarze mogą ciągnąć się kilometrami — powiedział. — Bez masek tlenowych nie uda się nam wrócić piechotą do kopuły.
— Oczywiście — zgodziła się Bluette. — Jeśli jednak porywacze chcieli nas zabić, to czemu nie zrobili tego od razu?
— Widzę, że jest tu przekaźnik holograficzny. Bez wątpienia porywacze będą mogli się z nami porozumiewać.
— Na pewno — zgodziła się. — Ale wciąż nie rozumiem, po co nas tu zamknięto.
Hulk zbadał przekaźnik.
— Mógłbym go zepsuć, ale chyba to nie ma sensu. Musimy poczekać. Przykro mi, że ściągnąłem to na ciebie, ale nie mogłem przewidzieć, co się stanie. Ale może jeszcze wszystko obróci się na dobre.
Bluette zmarszczyła brwi, dokładnie tak samo, jak zrobiłaby to Błękitna Pani, a potem odrzuciła do tyłu złociste włosy gestem wyrażającym jednocześnie przyzwolenie i wyzwanie. Była doskonale piękna.
— Do tej pory niezbyt mnie interesowało, co masz do powiedzenia. Teraz moja ciekawość wzrosła. Co sądzisz o naszej sytuacji?
Hulk oparł się o występ skalny naprzeciw dziewczyny.
— Z przyjemnością, pani. Moim zdaniem ta pułapka zastawiona została na kogoś innego — na mojego przyjaciela. Założono zapewne, że on sam przybędzie po ciebie, a roboty nie były na tyle inteligentne, by zorientować się w zamianie. Kiedy obywatel, który to zorganizował, sprawdzi rezultaty swej akcji, od razu zorientuje się w pomyłce. I nie będzie zadowolony.
— Kiedy mój pracodawca dowie się, co się stało w jego zamku, też nie będzie zachwycony — zauważyła Bluette. — Obawiam się jednak, że nie nastąpi to rychło. — Spojrzała mu prosto w oczy. — Opowiedz mi wszystko.
— Pani, jestem mistrzem w grze. Moje prawo pobytu na Protonie wygasa w tym roku, więc miałem nadzieję zakwalifikować się do Turnieju. Uniemożliwił mi to gracz lepszy ode mnie, ale w zamian pokazał mi alternatywny świat… Pani, trudno będzie ci w to uwierzyć, więc muszę to trochę uprościć…
— Staraj się tylko nie ubarwiać.
— Nie możesz sobie nawet wyobrazić, jak niezwykła jest ta opowieść. Nie chcę, żebyś zwątpiła w moje zdrowe zmysły.
— Zaryzykuj. Powiedz mi prawdę i przełknij gorzką pigułkę — odparła z uśmiechem.
— Nie jestem w stanie ci odmówić — powiedział ujęty, jak wszyscy, jej sposobem bycia. Uśmiech Pani stanowił najcenniejszy skarb. — Muszę cię ostrzec, że przybyłem, by cię zdobyć. Nie chciałbym cię obrazić i wolałbym zrobić to w inny sposób…
— Nie uwodzono mnie od lat — zapewniła go. — A ty jesteś przystojny.
— Zachowaj swój sąd na później. Kto wie, może ściągnąłem na ciebie nieszczęście.
— Dobrze — powiedziała, lecz spoglądała na niego z lekko tylko skrywaną ciekawością; żaden mężczyzna nie mógł zrobić większego wrażenia niż Hulk, a jego zainteresowanie stanowiło nie lada komplement. Fizyczna uroda nie imponuje kobietom tak bardzo jak mężczyznom, ale kobiety nie pozostają na nią całkowicie obojętne.