Выбрать главу

Poleciał więc do Acheronu.

Tam, na miejscu starego ośrodka powstały już nowe laboratoria. Zajmowały całe wysokie skalne żebro, które pogłębiono i zabudowano. W mieście mieszkało obecnie około dwustu tysięcy osób. Równocześnie Acheron pozostał spektakularnym żebrem skalnym długości jakichś piętnastu kilometrów i wysokości sześciuset metrów; szerokość w żadnym punkcie nie przekraczała kilometra. Miejsce nadal słynęło ze swojego laboratorium czy też kompleksu laboratoriów, tak jak przed wieloma laty Echus Overlook, organizacja natomiast przypominała Da Vinciego. Gdy Praxis odświeżyła swoją infrastrukturę, Wład, Ursula i Marina zbudowali nową stację badawczą; teraz, gdy Wład umarł, Acheron żył własnym życiem i najwyraźniej nie tęsknił za swoim twórcą. Ursula i Marina kierowały odrębnymi małymi laboratoriami i nadal mieszkały w kwaterach, które niegdyś dzieliły z przyjacielem, tuż pod wierzchołkiem żebra, w bardzo wietrznym miejscu, szczelinie tylko częściowo osłoniętej posadzonymi drzewami. Obie kobiety zachowywały się w sposób jeszcze bardziej tajemniczy, były też bardziej zamknięte w sobie i zainteresowane swoimi sprawami niż za czasów Włada. Młodsi naukowcy z Acheronu traktowali je jak lokalne babcie, stare ciotki albo po prostu koleżanki z laboratorium.

Na Saxa jednakże patrzyli z takim zaskoczeniem, jak gdyby przedstawiono ich Archimedesowi. Russella niepokoił tak anachroniczny sposób traktowania, toteż poprzez częste rozmowy starał się przełamać skrępowanie młodych — próbował ich przekonać, że wcale nie zna magicznego sekretu życia, że używa słów dla określenia takich samych pojęć, co oni, że zaawansowany wiek nie zniszczył jeszcze jego umysłu i tak dalej.

Równocześnie jednak uważał ten dystans za swego rodzaju zaletę. Młodzi naukowcy stanowili grupę naiwnych empiryków i idealistycznych, energicznych entuzjastów. Przychodzący do nich z zewnątrz Sax — jednocześnie ktoś stary i nowy — potrafił wywrzeć na nich duże wrażenie podczas seminariów prowadzonych przez Ursulę na temat aktualnego stanu badań nad pamięcią. Russell proponował hipotezy, które dotyczyły stworzenia potencjalnej anamnezy, sugerował różne niezbadane ścieżki dla pracy eksperymentalnej i widział, że jego wypowiedzi młodzi naukowcy odbierają niczym proroctwa, nawet (a może zwłaszcza), kiedy były to ogólne komentarze. Jeśli luźne propozycje przypadkiem harmonizowały z kierunkiem badań młodych, wówczas reagowali entuzjastycznie. W gruncie rzeczy, im bardziej Sax był gnomiczny, tym lepiej; niewiele miało to wspólnego z nauką, ale taka była prawda.

Obserwując swoich towarzyszy, Russell uprzytomnił sobie po raz pierwszy, że uniwersalna, subtelna i niezwykle skupiona natura nauki, do której się przyzwyczaił, nie ograniczała się jedynie do laboratoriów Da Vinciego, lecz stanowiła cechę wszystkich laboratoriów spółdzielczo-przemysłowych; ogólnie rzecz biorąc, taka była marsjańska nauka. Naukowcy sami decydowali o własnych badaniach w stopniu nie znanym na Ziemi za czasów młodości Saxa; działali bardzo szybko i poczynali sobie niezwykle energicznie. Russell pamiętał, że środki konieczne do wykonania pracy należały kiedyś do innych osób lub instytucji pilnujących własnego interesu i posiadających własną biurokrację, toteż ludzka działalność ogromnie i nierzadko w sposób bezsensowny rozmieniała się na drobne; wiele wysiłku poświęcano często na sprawy trywialne, takie jak finansowy zysk instytucji kontrolujących laboratorium. Acheron natomiast stanowił półautonomiczną, częściowo zamkniętą społeczność, odpowiedzialną jedynie wobec sądów ekologicznych i — ma się rozumieć — konstytucji. Naukowcy sami postanowili, jakie prowadzić badania, a gdy proszono ich o pomoc w ciekawej sprawie, reagowali natychmiast.

Okazało się, że Sax nie będzie musiał samotnie eksperymentować ze wzmacnianiem pamięci. Laboratoria Acheronu bardzo się zainteresowały tą kwestią, Marina nadal działała w głównym, miejskim laboratorium, a miasto zachowało ścisłe kontakty z Praxis, dzięki czemu miało dostęp do wszystkich zasobów konsorcjum. Poza tym, wiele tutejszych laboratoriów prowadziło już eksperymenty z pamięcią, ponieważ z oczywistych przyczyn problem ten zajmował sporą część projektu badań związanych z przedłużaniem życia. Marina twierdziła, że obecnie — w takiej czy innej formie — poświęcano pracy nad długowiecznością mniej więcej dwadzieścia procent całego ludzkiego wysiłku, ale sama długowieczność była bezcelowa — tak długo jak reszta układu, musiała istnieć pamięć. Nic więc dziwnego, że skupiał się nad nią taki kompleks laboratoriów, jak Acheron.

W kilka dni po przyjeździe Sax spożywał śniadanie w mieszkaniu Mariny i Ursuli. Siedzieli tylko we troje, odseparowani od pozostałych przenośnymi, pokrytymi batikami z Dorsa Brevia, ściankami oraz drzewami w donicach. Nie wspominali Włada, nawet nie wymienili jego imienia. Saxowi, który był świadom niezwykłości zaproszenia, trudno się było skupić na rozmowie. Znał obie kobiety od dwóch stuleci i obie bardzo szanował (szczególnie Ursulę ze względu na jej wrażliwość), niestety, wcześniej dość rzadko z nimi rozmawiał. Teraz siedział w przewiewnym pomieszczeniu, jadł, spoglądał na swoje towarzyszki bądź wypatrywał przez szklane ściany. Na północy rozciągał się wąski pas błękitu, zatoka Acheron — głębokie wcięcie w Morze Północne — a na południu, daleko za pierwszym pobliskim horyzontem, widniało ogromne cielsko Olympus Mons. Pomiędzy nimi ciągnęły się mocno zdeformowane, zerodowane, popękane, dziobate stare wylewy magmowe; w każdej kotlinie znajdowała się mała oaza zieleni porastającej czarniawy, pustynny płaskowyż.

— Zastanawiamy się — odezwała się Marina — dlaczego psychologowie eksperymentalni w każdym pokoleniu zawsze informowali o kilku odrębnych przypadkach osób o prawdziwie wyjątkowej pamięci, a nikt nigdy nie próbował wyjaśniać ich fenomenów poprzez pamięciowe wzorce okresu.

— W gruncie rzeczy, strasznie szybko zapominano o tych osobach — dodała Ursula.

— Właśnie. A później, kiedy ktoś czytał o danym przypadku, nie chciał wierzyć w jego prawdziwość. Zawsze mówiono o łatwowierności ludzi w dawnych czasach. Zazwyczaj nie sposób znaleźć żadnej żywej osoby, która potrafi odtworzyć opisany eksperyment, twierdzi się więc, że wcześniejsi badacze popełnili błąd albo oszukiwali. Wiele przypadków jednakże całkiem dobrze udokumentowano.