Język taki jak Babel-17, „najbardziej precyzyjny język analityczny, jaki można sobie wyobrazić”, mógł więc powstać tylko w tyglach bardzo zaawansowanej kosmicznej cywilizacji. Ot, takiej choćby jak istoty z Çiribii, operujące ciepłem — ich „cieplny promień” (Delany’ego prototyp lasera?) jest bronią tak potężną, że aż zakazaną w wojennych zmaganiach. Zaawansowanie techniczne idzie u nich w parze z lingwistycznym — na opisanie gigantycznej instalacji do przetwarzania energii słonecznej ich język potrzebuje ledwie dziewięciu krótkich słów. Dziewięć słów stanowi odpowiednik kilku tomów projektów i schematów, jakie taka rzecz zabrałaby konstruktorom ziemskim. Wydaje się logiczne, że skoro język ma być odbiciem świata, coraz doskonalszym sposobem wyrażania rzeczywistości, to poszerzaniu granic znanego świata powinno towarzyszyć proporcjonalne poszerzanie granic języka. Teza idealistyczna, ale SF znana jest z idealistycznego podejścia.
Dyskusyjne wydaje mi się natomiast założenie, że jeśli komuś (w powieści — Rzeźnikowi) wyczyści się pamięć i na to miejsce załaduje słownictwo z pewnej dziedziny, np. stolarstwa, to osobnik taki prędzej czy później chwyci za hebel i zostanie stolarzem. Taki zabieg nie przesądza losów życiowych delikwenta, może go najwyżej skłonić do uczestnictwa w debatach o stolarstwie, do pisania rozpraw na temat stolarstwa, gdyż liczy się jeszcze talent do operowania drewnem i narzędziami do jego obróbki. Decydują nie same słowa, ale ich desygnaty, czyli to, co słowa opisują — kto nie poczuł w ręce szorstkości deski, nie wciągnął do płuc zapachu drewna, ten nie doznał stolarstwa, że tak się wyrażę górnolotnie, wszystkimi zmysłami. Jako wybitny teoretyk może być nawet i zdolny do wyprodukowania „Słownika stolarstwa” czy „Metodyki pociągania heblem”, ale stołu, na którym udałoby się równo ustawić kufel, raczej nie zrobi. (Kupił te szorstkie listwy i deski/ Stolarz warszawski Adam Wiśniewski, że zacytuję tym razem Tuwima.) Jasne, że powieść SF nie obywa się bez uproszczeń — byle tylko nie szły one za daleko.
Powieść Delany’ego, pochodząca, jako się rzekło, sprzed półwiecza z okładem, zaskakuje czytelnika świeżością pomysłów i wykonania. To nie jest ramotka, którą czytamy z szacunku dla jej pozycji w rankingu historycznym dzieł zasłużonych. To jak najbardziej współczesna książka, która po niewielkich korektach mogłaby powstać choćby wczoraj. To fantastyka ambitna, nie pospolite przesuwanie figurek bohaterów czy modeli rakiet po planszach, tylko pełnowymiarowa literatura o niepokojącym kształcie przyszłości. O tym, jak dziwne czynniki będą grały w niej kluczową rolę, jakim skomplikowanym czy przerażającym fenomenom przyjdzie stawić czoła i jak z tej roli wywiąże się człowiek. A wywiązać się musi, jeśli zechce przetrwać, bo innej możliwości mu nie pozostawiono.
maj 2008
Przełożyła: Jolanta Pers
Stawiguda 2008
Babel-17
tyt. oryginału: Babel-17
Copyright © 1966 by Samuel R. Delany
ISBN 978-83-89951-86-1
Projekt i opracowanie graficzne okładki: Tomasz Maroński
Redakcja: Iwona Michałowska
Korekta: Bogdan Szyma, Aleksandra Przybylska
Skład: Tadeusz Meszko
Wydanie I
Agencja „Solaris” Małgorzata Piasecka
11-034 Stawiguda, ul. Warszawska 25 A
tel./fax 089 5413117
e-maiclass="underline" agencja@solaris.net.pl