Выбрать главу

– Skurwysyn!

– Słucham?

– Zaczekał do rozwodu, ja dostałam gie, a ten skurwysyn podpisuje kontrakt!

– Jak to gie? Greg jest bogaty.

– Był! Jego agent stracił wszystko. Przynajmniej tak zeznał w sądzie.

– Martin Felder?

– Tak. Greg został bez grosza. Skurwysyn!

– Ale przecież nie zerwał z Felderem. Dlaczego trzyma się agenta, który stracił jego pieniądze?

– Nie wiem, Myron! – odparła ostro, z irytacją. – Może kłamie. Zresztą nie pierwszy raz.

Myron zaczekał. Emily spojrzała na niego ze łzami w oczach. Opanowała się, wstała, przemierzyła salon i wyjrzała przez zasuwane szklane drzwi na ogrodzone podwórze. Basen był przykryty brezentem. Do niebieskich kafelków przywarły patyki i liście. Pojawiła się dwójka dzieci. Mniej więcej dziesięcioletni chłopiec gonił dziewczynkę wyglądającą na osiem lat. Zaśmiewali się serdecznie, z pyzatymi buziami zaróżowionymi z zimna i wysiłku. Na widok matki chłopiec przystanął, uśmiechnął się do niej i pomachał ręką. Pomachała mu lekko w odpowiedzi. Dzieci odbiegły. Emily skrzyżowała ręce tak, jakby się chciała utulić.

– Chce mi je zabrać – rzekła z niezwykłym spokojem. Nie cofnie się przed niczym.

– Na przykład?

– Nawet przed największym świństwem.

– Jak wielkim?

– Nie twoja sprawa. – Zamilkła. Widział, jak jej drżą plecy. – Wyjdź – powiedziała.

– Emily…

– Chcesz mu pomóc, Myron.

– Chcę go znaleźć. A to różnica.

Pokręciła głową.

– Nic mu nie jesteś winien. Mimo że tak myślisz, wiem. To silniejsze od ciebie. Winę miałeś wypisaną na twarzy i wtedy, i dziś, kiedy otworzyłam drzwi. Niepotrzebnie wyrzucasz sobie to co zaszło między nami. Greg się nie dowiedział.

– I to ma mi poprawić samopoczucie? – spytał.

Obróciła się twarzą do niego.

– Wcale nie ma ci poprawić samopoczucia – odparła. – Nie chodzi o ciebie. To ja wyszłam za niego. To ja go zdradziłam. Nie do wiary, że wciąż się tym gryziesz.

Myron przełknął ślinę.

– Po tym, jak odniosłem kontuzję, Greg odwiedził mnie w szpitalu. Przegadaliśmy wiele godzin.

– I dlatego jest klawym gościem?

– Nie powinniśmy byli tego robić.

– Dorośnij, Myron. To było przeszło dziesięć lat temu. Było i dawno minęło.

Nie odpowiedział.

– Naprawdę możesz stracić dzieci? – spytał po chwili, podnosząc wzrok.

– Tak.

– Jak daleko się posuniesz, żeby je zatrzymać?

– Tak daleko, jak będę musiała.

– Gotowa byłabyś zabić?

– Tak – odparła bez wahania.

– Naprawdę?

– Nie.

– Nie domyślasz się, dlaczego Grega szukają jakieś zbiry?

– Nie.

Nie wynajęłaś ich?

– Gdyby tak było, i tak bym ci nie powiedziała. Ale jeśli te zbiry chcą go dopaść, to zrobię wszystko, żeby go znalazły.

Myron odstawił lemoniadę.

– Lepiej pójdę – rzekł.

Odprowadziła go do drzwi. Nim je otworzyła, położyła mu rękę na ramieniu. Jej dotyk parzył przez materiał.

– W porządku. Odpuść sobie – powiedziała łagodnie. – Greg o niczym nie wie.

Myron skinął głową.

Wzięła głęboki oddech i znów się uśmiechnęła.

– Miło cię było widzieć, Myron.

Jej głos odzyskał zwykłą barwę.

– Mnie ciebie również.

– Wrócisz jeszcze? – rzuciła niby od niechcenia, ponownie go prowokując. – Na szybki numerek jak za dawnych lat? Co nam szkodzi?

Szokowała do końca. Nie dał się na to złapać.

– To samo powiedzieliśmy sobie poprzednim razem – odparł. – I szkodzi nam do dzisiaj.

ROZDZIAŁ 10

– Zrobiliśmy to w przeddzień ich ślubu – zaczął.

Wrócił do agencji. Esperanza wpatrywała się w niego, lecz o tym nie wiedział. Z palcami splecionymi na piersi siedział w fotelu mocno odchylonym do tyłu i patrzył w sufit.

– Chcesz poznać szczegóły?

– To zależy tylko od ciebie – odrzekła.

Opowiedział jej, jak Emily zadzwoniła do niego, odwiedziła go w pokoju i oboje za dużo wypili. To ostatnie zdanie wypuścił jako balon próbny, ale jedno szybkie spojrzenie na Esperanzę zestrzeliło ów balon z nieba.

– A w jakim czasie po twoim zaciągu do NBA to zrobiliście? – spytała.

Była taka spostrzegawcza, że nie musiał odpowiadać. Uśmiechnął się do sufitu.

Wnioskuję, że ta mała schadzka miała miejsce pomiędzy zaciągiem do NBA a kontuzją.

– Wnioskujesz słusznie.

– Aha. – Lekko skinęła głową. – Sprawdźmy zatem, czy dobrze zrozumiałam. Jesteś na ostatnim roku studiów. Twoja drużyna zwycięża w finale. Punkt dla ciebie. Tracisz Emily, ta zaręcza się z Gregiem. Punkt dla niego. Nabór do NBA. Greg zostaje wybrany jako siódmy z listy, ty jako ósmy. Punkt dla niego.

Myron zamknął oczy i skinął głową.

– Zastanawiasz się, czy chciałem wyrównać rachunki.

– Nie zastanawiam się. Odpowiedź jest oczywista – odparła.

– Nie pomagasz mi.

– Szukasz pomocy, idź do psychiatry. Szukasz prawdy, przyjdź do mnie.

Miała rację. Zdjął ręce z piersi i nie rozplatając dłoni, wsunął je za głowę. Nogi oparł na biurku.

– Zdradzała cię z nim?

– Nie.

– Na pewno?

– Na pewno. Poznali się po naszym zerwaniu.

– Szkoda, miałbyś dobrą wymówkę.

– Pewnie. Niepowetowana.

– Czy dlatego czujesz się zobowiązany wobec Grega? Bo przespałeś się z jego narzeczoną?

– Owszem, głównie dlatego, lecz to nie jedyny powód.

– To znaczy?

– Może to zabrzmi banalnie, ale pomiędzy nim a mną zawsze istniała więź.

– Więź?

Myron przesunął wzrok z sufitu na ścianę z fotosami. Woody Allen z Dianę Keaton dobrze się bawili na Manhattanie w Annie Hall. Bogie i Bergman opierali się na pianinie Sama w czasach, gdy Paryż należał do nich.

– Greg i ja byliśmy rywalami – rzekł. – A pomiędzy rywalami tworzy się szczególna więź. Taka jak między Magie Johnsonem i Larrym Birdem. Jeden określa drugiego. Ze mną i z Gregiem było tak samo. Łączyła nas cicha więź, z której zdawaliśmy sobie sprawę.

Urwał. Esperanza czekała na dalszy ciąg.

– Kiedy uszkodziłem sobie kolano, Greg odwiedził mnie w szpitalu. Wpadł następnego dnia. Obudziłem się z narkozy i go zobaczyłem. Siedział z Winem. Zrozumiałem natychmiast. Win również, bo inaczej by go stamtąd wyrzucił.

Esperanza skinęła głową.

– Greg mnie nie opuścił. Pomógł w rehabilitacji. To nazywam więzią. Na wieść o mojej kontuzji tak się zmartwił, jakby ją sam odniósł. Próbował mi wyjaśnić, dlaczego tak bardzo się tym przejął, ale nie umiał ubrać tego w słowa. Nieważne. Rozumiałem go. To było silniejsze od niego.

– W jakim czasie po przespaniu się z jego młodą żoną uszkodziłeś sobie kolano?

– Mniej więcej miesiąc później.

– To, że był cały czas przy tobie, pomogło ci czy zaszkodziło?

– Pomogło.

Zamilkła.

– Zrozumiałaś? – spytał. – Rozumiesz, dlaczego muszę go odnaleźć? Chyba masz rację, że stoczyłem z nim głupią walkę. Przespałem się z Emily z zemsty za to, że wyprzedził mnie w zaciągu do NBA. Ale jak można to zrobić świeżo startującemu małżeństwu? Jestem dłużnikiem Grega Downinga. To bardzo proste.

– To wcale nie jest proste.

– Dlaczego?

– Bo na powierzchnię wypływa za dużo twojej przeszłości. Najpierw Jessica…

– Proszę cię, zostaw ten temat.

– Nie zostawię – odparła spokojnie, choć o Jessice rzadko mówiła ze spokojem. – Stwierdzam fakt. Załamałeś się, kiedy cię rzuciła. I już nie doszedłeś do siebie.