– A co z jego życiem osobistym? – spytał Myron. – Z dziewczynami itd.?
– Pytasz, czy był z kimś związany?
– Tak.
Przeczesała palcami gęste kędziory i pomasowała kark.
– Miał kogoś. Utrzymywał to w tajemnicy, ale myślę, że jakiś czas ze sobą mieszkali.
– Znasz jej imię?
– Nie powiedział mi. Widziałam ich raz w restauracji. W Saddle River Inn. Nie ucieszył się na mój widok.
– Jak wyglądała?
– O ile pamiętam, nic specjalnego. Brunetka. Siedziała, więc trudno mi określić jej wzrost i wagę.
– Wiek?
– Bo ja wiem. Po trzydziestce.
– Dlaczego uważasz, że mieszkali razem?
Choć pytanie wydawało się łatwe, Audrey zamilkła.
– Kiedyś wymknęło się to Leonowi – odparła, podnosząc oczy.
– Co powiedział?
– Już nie pamiętam. Coś o dziewczynie. Tylko tyle.
– Dawno temu?
– Trzy, cztery miesiące. Może więcej.
– Leon dał mi do zrozumienia, że nie przyjaźnił się z Gregiem aż tak bardzo, jak rozdmuchały to media.
Audrey skinęła głową.
– Jest między nimi jakiś konflikt… Chyba przejściowy.
– Na jakim tle?
– Nie wiem.
– Kiedy to zauważyłaś?
– Niedawno. Ze dwa tygodnie temu.
– Nic ci nie wiadomo, co zaszło ostatnio pomiędzy Gregiem i Leonem?
– Nic. Przyjaźnili się od dawna. Przyjaciele czasem się kłócą. Nie wzięłam tego poważnie.
Myron wypuścił powietrze. Przyjaciele istotnie czasem się kłócili, zastanawiało jednak to, że do sprzeczki doszło właśnie teraz.
– Znasz Maggie Mason? – spytał.
– Łomot? Oczywiście.
– Czy ona i Greg byli ze sobą blisko?
– Jeśli pytasz, czy się rżnęli…
– Nie, nie o to.
– Rżnęli się. Wiem na pewno. Ale bez względu na to, co ona twierdzi, nie wszystkich w drużynie udało jej się wyłomotać. Niektórzy się nie skusili. Choć, trzeba przyznać, niewielu. Na ciebie już polowała?
– Parę godzin temu.
Uśmiechnęła się.
– Podejrzewam, że dołączyłeś do hardej garstki Niewyłomotanych?
– Podejrzewasz słusznie. A co z nią i Gregiem? Są ze sobą blisko?
– Powiedziałabym, że bardzo blisko. Ale Łomot jest najbliżej z T.C. Łączy ich wielka zażyłość. I to nie czysto fizyczna. Nie zrozum mnie źle. Jestem pewna, że T.C. i Maggie sypiali ze sobą i pewnie nadal im się to zdarza. Poza tym są jak brat i siostra. Dziwne.
– Jak odnoszą się do siebie T.C. i Greg? – spytał.
– Nie najgorzej jak na supergwiazdy zespołu.
– Możesz to rozwinąć?
Zamilkła, zbierając myśli.
– T.C. i Downing są w centrum zainteresowania od pięciu lat. Na parkiecie się poważają, jednak nie rozmawiają o tym. W każdym razie niewiele. Nie mówię, że się nie lubią, ale gra w koszykówkę to praca jak każda inna. W pracy można znosić jakąś osobę i nie utrzymywać z nią kontaktów towarzyskich. – Audrey spojrzała przez szybę. – Zjedź przy Siedemdziesiątej Dziewiątej.
– Nadal mieszkasz przy Osiemdziesiątej Pierwszej?
– Tak.
Myron skręcił w zjazd i zatrzymał się na światłach przy Riverside Drive.
– Twoja kolej – powiedziała. – Dlaczego cię wynajęli?
– Jest tak, jak przypuszczałaś. Chcą, żebym odnalazł Grega.
– Czego się dotąd dowiedziałeś?
– Niewiele.
– To dlaczego przejąłeś się moim falstartem, tym, że opiszę tę historię przedwcześnie?
Myron zawahał się.
– Obiecałam, że nie powiem nikomu – przypomniała. – Masz moje słowo.
Przysługa za przysługę. Na wieść o krwi w suterenie domu Grega Audrey opadła szczęka. A gdy powiedział o znalezieniu zwłok Sally – Carli, zląkł się, że nie wytrzyma jej serce.
– Mój Boże – wydusiła, kiedy skończył. – Myślisz, że Downing ją zabił?
– Tego nie powiedziałem.
Głowa Audrey zwisła bezwładnie na podgłówku, jakby szyja nie była w stanie dłużej jej utrzymać.
– Chryste, co za historia!
– Której w dodatku nie możesz opisać.
– Nie przypominaj mi. – Wyprostowała się w fotelu. – Myślisz, że niedługo nastąpi przeciek?
– Kto wie.
– A czy mógłby wyjść ode mnie?
– Jeszcze nie teraz. Na razie musimy trzymać sprawę w tajemnicy. Nie możesz jej ujawnić.
Z niechęcią skinęła głową.
– Myślisz, że Downing zabił ją i uciekł?
– Nie ma na to dowodu. – Myron podjechał pod dom Audrey. – Ostatnie pytanie. Czy Greg był zaplątany w coś podejrzanego?
– Na przykład?
– Czy jest powód, żeby chciały go dopaść zbiry?
Jej podekscytowanie rzucało się w oczy. Była zelektryzowana.
– Co ty mówisz? Jakie zbiry?
– Dwóch bandziorów obserwowało jego dom.
– Zbiry? – powtórzyła z pałającą twarzą. – Zawodowi gangsterzy?
– Prawdopodobnie. Jeszcze nie wiem. Nie przychodzi ci na myśl nic, co mogłoby łączyć Grega z gangsterami albo z zamordowaniem tej kobiety? Na przykład, narkotyki?
Audrey natychmiast zaprzeczyła, kręcąc głową.
– Narkotyki na pewno nie.
– Skąd wiesz?
– Downing ma bzika na punkcie zdrowia, to nałogowy pożeracz muesli.
– Tak jak nieboszczyk River Phoenix.
Znów pokręciła głową.
– To nie narkotyki – powiedziała. – Jestem pewna.
– Poszperaj – rzekł. – Zobaczymy, co znajdziesz.
– Oczywiście. Sprawdzę wszystko, o czym mówiliśmy.
– Tylko dyskretnie.
– Bez obawy. – Wysiadła z samochodu. – Dobranoc, Myron. Dzięki za zaufanie.
– A miałem jakiś wybór?
Audrey uśmiechnęła się i zatrzasnęła drzwiczki. Patrzył, jak wchodzi do kamienicy. Uruchomił samochód, zawrócił do Siedemdziesiątej Dziewiątej Ulicy, wjechał na Henry Hudson Parkway i skierował się na południe do Jessiki. Właśnie miał sięgnąć po komórkę, kiedy zadzwonił telefon w taurusie. Zegar na desce rozdzielczej wskazywał 12.07. Na pewno dzwoniła ona.
– Halo?
Ale to nie była Jessica.
– Prawy pas, trzy samochody za tobą. Śledzą cię – poinformował go Win.
ROZDZIAŁ 17
– Kiedy wróciłeś? – spytał Myron.
Win zignorował pytanie.
– Jedzie za tobą ten sam wóz, który widzieliśmy przy domu Grega. Jest zarejestrowany w Atlantic City, na magazyn bez widomych powiązań z mafią, ale można śmiało się założyć, że je ma.
– Długo mnie śledzisz?
Win znów zignorował pytanie.
– Jak wyglądali ci dwaj, którzy cię wczoraj napadli? – spytał.
– Byki – odparł Myron. – Jeden naprawdę wielki.
– Ostrzyżony na jeża?
– Tak.
– Jest w tym samochodzie. Na fotelu pasażera.
Myron nie spytał, skąd przyjaciel wie o wczorajszym napadzie. Domyślał się.
– Dużo rozmawiają przez telefon – ciągnął Win. – Uzgadniają z kimś, co robić. Zadzwonili, kiedy zatrzymałeś się na Osiemdziesiątej Pierwszej. Chwileczkę. Zaraz się odezwę.
Rozłączył się. Myron zerknął w lusterko wsteczne. Jechali za nim. Minutę później znów zadzwonił telefon. Co się stało? – zaniepokoił się.
– Ponownie rozmawiałem z Jessicą.
– Jak to: ponownie?
Win westchnął niecierpliwie. Nie znosił udzielać wyjaśnień.
– Jeśli zamierzają cię napaść, logika wskazuje, że zrobią to koło jej mieszkania.
– Racja.
– Dlatego zadzwoniłem do niej dziesięć minut temu i przekazałem, żeby miała oko na nietypowe szczegóły.
– No i?
– Po drugiej stronie ulicy stoi biały nieoznakowany van. Nikt z niego nie wysiadł.