Win zastanawiał się chwilę.
– Myślisz, że profesor Bowman kontaktuje się z nim, odwiedzając bezdomnych? – spytał.
– Tak.
– A więc kolejny nasz cel to odnaleźć Cole’a Whitemana.
– Tak.
– Wśród niedomytych nieszczęśników w jakimś zakazanym przytułku?
– Tak.
– No, to pysznie – rzekł Win ze zbolałą miną.
– Moglibyśmy zastawić na niego pułapkę. Ale za długo by to trwało.
– Zastawić pułapkę? Jak?
– Myślę, że to Whiteman zadzwonił do mnie wczoraj wieczorem. Trzeba przyjąć, że na pewno pomagał Liz Gorman szantażować Grega.
– Ale dlaczego do ciebie? – zdziwił się Win. – Skoro ma jakiegoś haka na Downinga, czemu chce wyciągnąć pieniądze od ciebie?
Myrona dręczyło to samo pytanie.
– Nie wiem – odparł wolno. – Do głowy przychodzi mi tylko to, że rozpoznał mnie w barze Hectora. Pewnie myśli, że jestem ściśle związany z Gregiem. Nie mógł się z nim skontaktować, więc postanowił spróbować ze mną.
Zadzwoniła komórka.
– Hej, Starsky – odezwał się po jego „halo” Dimonte.
– Jestem Hutch – powiedział Myron. – Starsky to ty.
– Tak czy siak, kopnij się raz – dwa na komendę.
– Masz coś?
– Jeśli „czymś” nazwiesz zdjęcie mordercy wychodzącego od Gorman.
Myron o mało nie wypuścił telefonu.
– Serio? – spytał.
– A jak. Nigdy byś się nie domyślił.
– Czego?
– To kobieta.
ROZDZIAŁ 31
– Rzecz wygląda tak – rzekł Dimonte, torując im drogę przez istną ONZ, złożoną z policjantów, świadków i kogo tam jeszcze.
Win nie wszedł do środka. Nie lubił policji, a policja też nie zafundowałaby mu lodów na piękne oczy. Najlepiej dla wszystkich było, gdy trzymał się z daleka.
– Na taśmie wideo mamy cząstkowy obraz przestępczyni. Niestety, za mało wyraźny, żeby ją zidentyfikować. Może ty ją rozpoznasz.
– Skąd ta taśma? – spytał Myron.
– Z magazynu spedycyjnego na Broadwayu pomiędzy Sto Dziesiątą i Sto Jedenastą, po stronie wschodniej – odparł Dimonte. Szedł szybko, o krok przed Myronem, wciąż spoglądając za siebie, by upewnić się, że za nim nadąża. – Specjalizują się w sprzęcie elektronicznym. Wiesz, jak jest, pracownicy kradną, jakby gwarantowała im to Konstytucja. Firma wszędzie montuje kamery. Nagrywają wszystko. – Wciąż w ruchu, pokręcił głową, nagrodził Myrona uśmiechem bez wykałaczki i dodał: – Stary dobry Wielki Brat. Raz na jakiś czas ktoś nagrywa na taśmę nie grupę glin tłukących przestępcę, tylko zbrodnię, rozumiesz.
Weszli do małego pokoju przesłuchań. Myron spojrzał w lustro. Wiedział, że jest weneckie, tak jak każdy, kto obejrzał przynajmniej kilka seriali i filmów kryminalnych. Wątpił, czy ktoś jest po jego drugiej stronie, ale na wszelki wypadek pokazał język. Pan Dorosły. Przy telewizorze i magnetowidzie stał Krinsky. Już drugi raz dzisiaj Myron miał obejrzeć nagranie wideo. Liczył, że to będzie przyzwoitsze.
– Cześć, Krinsky – pozdrowił detektywa.
Krinsky skinął głową. Ot, gaduła.
Myron spojrzał na Dimonte’a.
– Jakim cudem kamera w magazynie spedycyjnym zarejestrowała na taśmie morderczynię? – spytał.
– Jedną z kamer umieszczono przy wjeździe dla ciężarówek – wyjaśnił Dimonte. – Po to, żeby przy wyjeździe wysyłany towar nie dostał nóg, rozumiesz. Kamera obejmuje też kawałek chodnika. Widzi przechodniów. – Oparł się o ścianę i wskazał Myronowi krzesło. – Zaraz zobaczysz.
Myron usiadł. Krinsky wcisnął odtwarzanie. Czarno – biały obraz. Znów bez dźwięku. Tym razem jednak w ujęciu z góry. Myron ujrzał przód ciężarówki, a za nim kawałek chodnika. Przechodniów było niewielu. Na dobrą sprawę widział tylko ich sylwetki.
– Jak na to trafiliście, Rolly?
– Na co?
– Na tę taśmę.
– Zawsze sprawdzam takie rzeczy – odparł Dimonte, podciągając spodnie za szlufki. – Garaże, magazyny, co tylko. Obecnie wszędzie są kamery.
Myron skinął głową.
– Dobra robota, Rolly. Zaimponowałeś mi.
– Kurdemol, teraz umrę szczęśliwy.
Co jeden to mądrala. Myron ponownie wpatrzył się w ekran.
– Ile godzin nagrania mieści się na taśmie? – spytał.
– Dwanaście – odparł Dimonte. – Taśmy są zmieniane o dziewiątej rano i dziewiątej wieczorem. Kamer jest osiem. Każdą taśmę przechowują trzy tygodnie. Potem ją zagrywają. – Wskazał palcami. – Idzie… Krinsky!
Krinsky zatrzymał obraz.
– Kobieta, która weszła w kadr z prawej, idzie na południe, oddala się od kamery.
Obraz był niewyraźny. Myron nie widział twarzy kobiety, nie potrafił określić jej wzrostu ani wagi. Miała buty na wysokich obcasach i długi płaszcz z marszczonym kołnierzem. Ale włosy wyglądały znajomo.
– Tak, widzę ją – potwierdził neutralnym tonem.
– Spójrz na jej prawą rękę.
Myron spojrzał. Trzymała w niej długi, ciemny przedmiot.
– Nie umiem powiedzieć co to.
– Mamy go w powiększeniu. Krinsky!
Krinsky podał Myronowi dwa duże czarno – białe zdjęcia. Na pierwszym widniała powiększona głowa kobiety, ale nie było widać rysów twarzy. Na drugim – lepiej widoczny – długi, ciemny przedmiot.
– To chyba plastikowa torba na śmieci, w którą coś zawinięto – powiedział Dimonte. – Ma dziwny kształt, co?
Myron spojrzał na zdjęcie i skinął głową.
– Myślisz, Rolly, że jest w niej kij baseballowy?
– A ty nie?
– Też.
– Podobne torby znaleźliśmy w kuchni Gorman.
– Znajdziesz je w większości kuchni w Nowym Jorku – rzekł Myron.
– Owszem. Spójrz na datę i godzinę na ekranie.
W górze, z lewej strony ekranu zegar elektroniczny wskazywał godzinę 02:12.32 w nocy. Była niedziela. Kilka godzin po spotkaniu Grega Downinga z Liz Gorman w Szwajcarskiej Chacie.
– Czy kamera zarejestrowała kobietę, kiedy szła w drugą stronę? – spytał Myron.
– Tak, ale niezbyt wyraźnie. Krinsky!
Krinsky włączył przewijanie. Po kilku sekundach zatrzymał taśmę i znów pojawił się obraz. Była godzina 01:41.12. Nieco ponad pół godziny wcześniej.
– Idzie – zapowiedział Dimonte.
Obraz niemal przemknął przed oczami. Myron rozpoznał idącą jedynie po długim płaszczu z marszczonym kołnierzem. Tym razem nic nie miała w ręku.
– Pokażcie mi tę drugą część – poprosił. – Od początku. Dimonte skinął głową Krinsky’emu. Ten odszukał właściwe miejsce na taśmie i włączył odtwarzanie. Myron wprawdzie nie widział twarzy kobiety, ale jej chód jak najbardziej. Był charakterystyczny. Serce podeszło mu do gardła. Dimonte patrzył na niego spod zmrużonych powiek.
– Rozpoznajesz ją, Bolitar? – spytał.
– Nie – skłamał Myron.
ROZDZIAŁ 32
Esperanza lubiła sporządzać listy.
Na podstawie leżących przed nią akt Brygady Kruka ustaliła i zapisała na kartce w porządku chronologicznym trzy istotne fakty:
1) Brygada Kruka obrabowuje bank w Tucson.
2) W następnych dniach przynajmniej jeden z jej członków (Liz Gorman) przebywa na Manhattanie.
3) Niedługo potem Liz Gorman nawiązuje kontakt z powszechnie znanym zawodowym koszykarzem.