Выбрать главу

Myron w milczeniu potarł podbródek.

– Nigdy nie byłam blisko z ojcem – ciągnęła. – Niełatwo było go kochać. Znacznie lepiej radził sobie ze zwłokami niż z żywymi. Nosił w sercu ideał rodziny, wzorzec, ale wcielenie go w życie okazało się dla niego za trudne. Mimo to muszę poznać prawdę. Ze względu na Kathy.

– Jak się układało pomiędzy nią a waszym ojcem?

– Ostatnio lepiej – odparła po krótkim zastanowieniu. – Kiedy byłyśmy małe, nie byli sobie bliscy. Kathy była córeczką mamy, bez przerwy jej się trzymała i chciała być jota w jotę taka jak ona. Ale wtedy, gdy zniknęła, chyba więcej łączyło ją z ojcem niż z matką. Ciężko przeżył jej zniknięcie. Wpadł w obsesję. Nie, to wcale nie jest za mocne słowo. Wszyscy wpadliśmy w obsesję. Jednak nie do tego stopnia, co on. Pochłonęła go całkowicie. Przeszedł metamorfozę. Z cichego, skromnego, nie wadzącego nikomu patologa zmienił się w człowieka wykorzystującego swoje stanowisko do wywierania nieustannych nacisków. Z uporem maniaka twierdził, że policja nie robi wszystkiego co należy, żeby odnaleźć Kathy. Rozpoczął własne śledztwo.

– Czegoś się dowiedział?

– Nie. W każdym razie nic o tym nie wiem.

Myron wpatrzył się w ścianę naprzeciwko. W fotos braci Mant z filmu Noc w operze. Groucho łypnął na niego, ale nie podsunął odpowiedzi.

– Co ci jest? – spytała Jessica.

– Nic, nic. Mów dalej.

– Niewiele mogę dodać. Ostatnio, kilka tygodni przed śmiercią, ojciec zachowywał się dziwnie. W poprzednich latach rozmawialiśmy ze sobą może ze trzy razy w roku, a tu raptem zaczął do mnie wydzwaniać. Miał nieco płaczliwy głos. Tak jakby z nowym zapałem odgrywał idealnego tatę. Trudno mi powiedzieć, czy była to trwała, czy tylko przejściowa zmiana.

Myron skinął głową i odwrócił wzrok. Milczał. Już sądziła, że odpłynął myślami gdzieś daleko, kiedy raptem spytał ledwo dosłyszalnym głosem:

– Jak myślisz, co się stało z Kathy?

– Nie wiem.

– Sądzisz, że nie żyje?

– Ja… – Jessica urwała. – Brak mi jej… Nie chcę… dopuścić do siebie myśli, że jej nie ma.

Myron ponownie skinął głową.

– Czego ode mnie oczekujesz? – spytał.

– Żebyś zbadał sprawę. Dowiedział się, co się dzieje.

– Zakładając, że coś się dzieje.

– Tak.

– Dlaczego ja?

– Nie jestem pewna – odparła po krótkiej chwili. – Pomyślałam, że mi uwierzysz. Że pomożesz.

– Pomogę. Pamiętaj o jednym: mam ważny osobisty interes w wyjaśnieniu tej sprawy.

– Chodzi o Christiana?

– Jestem jego agentem. Odpowiadam za jego los.

– Nie przestał tęsknić za moją siostrą.

– Tak.

– Dobrze się czuje?

– Dobrze – odparł Myron z niezmienioną miną.

– To porządny chłopak. Lubię go. Skinął głową.

Jessica wstała i podeszła do okna. Odwrócił głowę. Nie chciał patrzeć na nią za długo. Rozumiała to. Wyjrzała na Park Avenue. Jedenaście pięter niżej taksówkarz w turbanie wygrażał pięścią staruszce z laską. Staruszka uderzyła go i uciekła. Szofer upadł. Turban ani drgnął.

– Było ci trudno ukryć przede mną uczucia – powiedziała, wciąż patrząc przez okno. – Co chcesz przede mną zataić?

Nie odpowiedział.

– Myron… Uratowała go Esperanza.

– Larry Hanson wyszedł z biura – oznajmiła, wchodząc bez pukania do pokoju.

Tuż za nią zjawił się Win.

– Mam coś dla nas w sprawie tego magazynu… – zaczął i urwał na widok Jessiki.

– Cześć, Win – powiedziała.

– Witaj, Jessico Culver. – Padli sobie w ramiona. – Boże, wyglądasz zjawiskowo! Kilka dni temu czytałem artykuł, w którym nazwano cię literackim symbolem seksu.

– Nie powinieneś czytać takich śmieci.

– Zaliczyłem go w poczekalni u dentysty. Słowo.

Zapadła niezręczna cisza, którą przerwała Esperanza. Wskazując na Jessicę, włożyła palec do ust, udała, że się krztusi, i wypadła z gabinetu.

– Jak zwykle czarująca – mruknęła Jessica.

– Gdzie się zatrzymałaś? Myron wstał z fotela.

– U mamy.

– Numer się nie zmienił?

– Nie.

– Zadzwonię. Przepraszam, ale muszę wyjść z Winem.

Jessica spojrzała na Wina. Uśmiechnął się szeroko, ale z jego miny jak zwykle nic nie dało się wyczytać.

– Po południu spotykam się z wydawcą – powiedziała – ale wieczór spędzę w domu.

– Dobrze. Zadzwonię do ciebie.

Zapadło niezręczne milczenie. Nie bardzo wiedzieli, jak się pożegnać. Skinieniem ręki? Uściskiem dłoni? Pocałunkiem?

– Musimy iść – rzekł Myron i wyminął ją szybko w bezpiecznej odległości.

Win wzruszył ramionami w geście „cóż poradzić” i podążył za przyjacielem. Patrzyła, jak znikają za rogiem. Batman i Robin w akcji.

Widziała Myrona dwukrotnie, a jeszcze się nie dotknęli, ba, nawet o siebie nie otarli.

Dziwne, że w ogóle o tym myślała.

6

– Czego się dowiedziałeś? – spytał Myron.

Win zakręcił kierownicą w lewo. Jaguar XJR zareagował bez jednego pisku. Jechali w milczeniu od dziesięciu minut i słychać było tylko muzykę z odtwarzacza płyt kompaktowych. Win kochał musicale. Właśnie Don Kichot śpiewał serenadę do umiłowanej Dulcynei z Człowieka z La Manchy.

– Magazyn Cyce wydaje GP – odparł Win.

– GP?

– Wydawnictwo Gorąca Prasa.

Znów skręcili po batmańsku. Jaguar przyśpieszył do blisko stu trzydziestu kilometrów na godzinę.

– Słyszałeś kiedyś o ograniczeniu prędkości? – spytał Myron.

Win zignorował pytanie.

– Ich redakcja mieści się w Fort Lee w New Jersey – ciągnął.

– Redakcja?

– Jak ją zwał, tak zwał. Jesteśmy umówieni z redaktorem naczelnym, panem Fredem Nicklerem.

– Jego mama jest na pewno dumna z takiego syna.

– Zebrało ci się na morały? No ładnie.

– Co powiedziałeś Fredowi Nicklerowi?

– Nic. Zadzwoniłem i poprosiłem o spotkanie. Zgodził się. Bardzo uprzejmy jegomość.

– Niewiniątko.

Myron zerknął przez szybę na zatarte kontury budynków. Znów zamilkli.

– Pewnie się zastanawiasz, co robiła u mnie Jessica. Win wzruszył ramionami. Nie był wścibski.

– Przyszła w sprawie śmierci ojca. Policja twierdzi, że zamordował go jakiś bandzior, a ona uważa inaczej.

– To znaczy?

– Że jego śmierć ma związek ze zniknięciem Kathy.

– Intryga się zagęszcza. Pomożemy jej?

– Tak.

– Pysznie. Naszym zdaniem coś łączy te sprawy?

– Tak.

– Tak – zgodził się Win.

Wjechali na podjazd przed budynkiem. Nie było w nim windy, lecz w końcu miał tylko dwa piętra. GP sp. z o.o. mieściła się na pierwszym. Gdy tam weszli, Myrona zaskoczył wygląd siedziby plugawego pisemka. Nie sądził, że będzie taki… nijaki. Na białych ścianach wisiały tanie, lecz gustownie oprawione plakaty McKnighta, Fancha, Behrensa – przeważnie nastrojowe zdjęcia plaż i zachodów słońca. Niespodzianka pierwsza – żadnych nagich piersi. Niespodzianka druga – tradycyjna recepcjonistka. Wprost wzorcowa, a nie podstarzały były króliczek – ufarbowana na blond, zwiotczała dawna gwiazdka porno, zanosząca się głośnym chichotem i puszczająca zalotne perskie oczka.

Myron był rozczarowany.

– Czym mogę służyć? – spytała.

– My do pana Nicklera – odparł Win.