Выбрать главу

– Ale…

– Posłuchaj pana doktora, Jess – wtrącił Myron. – Dziś już nic nie zdziałamy.

Środek zaczął działać. Jessica zamknęła oczy.

– Nancy…

– Już w porządku – uspokoił ją.

– Twarz miała siną…

– Ciii… Zasnęła.

– Nic jej nie będzie? – spytał Myron lekarza.

– Dojdzie do siebie. To, co zobaczyła, wstrząsnęło nią bardziej niż cios w głowę.

– Chodź, postawię ci kawę – rzekł Jake, dotykając ramienia Myrona.

– Zostanę.

– Wrócisz tu. Musimy porozmawiać. Myron spojrzał na Jessicę. Spała głęboko.

W milczeniu przeszli korytarzem i zjechali windą. Na dole pachniało szpitalem – swoistą mieszanką środków odkażających i szpitalnego jadła. W poczekalni siedział Win, który zdążył zaparkować samochód. Na ich widok wstał.

– To twój przyjaciel Win? – Jake wskazał go brodą. – Ten, o którym wspomniał mi P.T.?

– Tak.

– Niech zostanie tutaj. Chcę z tobą pogadać w cztery oczy. Myron dał znak Winowi, który skinął głową, usiadł, wziął gazetę i skrzyżował nogi. Jake przyglądał mu się chwilę.

– To naprawdę taki szajbus, jak twierdzi P.T.?

– W każdym calu.

– Chodźmy.

Wzięli kawę i znaleźli stolik w kącie.

– Ekipa przeczesuje w tej chwili dom Nancy – rzekł Jake. – Jeżeli coś znajdą,, dadzą znać.

– Co wiecie do tej pory?

– Niewiele. Ostatnie kilka dni Nancy spędziła w Cancun. Wycieczkę zafundowali jej rodzice z okazji ukończenia studiów.

– Zawiadomiono ich? Jake potrząsnął głową.

– Pojadę do nich zaraz po tej rozmowie.

Zamilkli.

– A jak się w to wplątała Jessica? – spytał.

– Poprosiła mnie, żebym zbadał sprawę śmierci jej ojca. I Nie chciała wierzyć, że zabił go przypadkowy bandzior.

– Doszła do wniosku, że śmierć starego ma jakiś związek j z jej siostrą?

– Tak.

– Domyśliłem się tego. W samochodzie mam akta. Myron usiadł prosto.

– Akta śledztwa w sprawie zabójstwa Adama Culvera?

– Nie jestem idiotą, Bolitar. Zaczynasz węszyć po półtora roku od zniknięcia dziewczyny. Dlaczego? Bo zamordowano jej ojca. Najwyraźniej widzisz jakiś związek między tymi sprawami. Ja, szczerze mówiąc, nie widzę. Z tych akt nici takiego nie wynika. Jest w nich kilka nielogiczności, ale nie ma żadnego związku ze sprawą Kathy.

– Jakich nielogiczności?

– W dniu, w którym zginął, Adam Culver powinien być w Denver. Na konferencji lekarzy sądowych w hotelu! Hyatt Regency. Nie pojawił się tam, nie poleciał porannym samolotem.

– Czy akta wyjaśniają dlaczego?

– Tak, i to sensownie. Nie czuł się dobrze.

– Kto tak zeznał?

– Jego żona.

– Coś jeszcze? – spytał Myron po chwili.

– Nic. Miejsce zbrodni – cicha uliczka – niczym się niej odznaczało. Dostał nożem w serce.

– Co tam robił?

– Według żony, wyszedł kupić coś do jedzenia.

Myron chwilę trawił tę odpowiedź.

– Dziwne, skoro nie czuł się dobrze.

– Łatwo nam to mówić na chłodno. Policja chciała przede wszystkim złapać bandytę. Nikt nie zastanawiał się, dlaczego Culver nie poleciał do Denver i co to może znaczyć.

– Byli jacyś świadkowie morderstwa?

– Żadnego. W aktach nic o tym nie ma. – Jake pochylił się i wpatrzył w Myrona, bez powodzenia próbując go zmusić, by odwrócił wzrok. – Twoja kolej – wycedził. – Za późno na farmazony: „Nie chcę nikogo zranić”. Dlaczego się tym zająłeś?

– Już powiedziałem. Z powodu Jessiki.

Jake pochylił się jeszcze mocniej, przysuwając twarz do twarzy Myrona.

– Przestań mi mydlić oczy! Nie jestem ślepy. Widzę, że to fantastyczna sztuka. Ale nie zalewaj mi, że ni z tego, ni z owego rzuciłeś wszystko w diabły, żeby jej pomóc. Aż tak cię nie przypiliło.

– Zająłem się tym również ze względu na Christiana.

– Dlaczego?

– To mój najlepszy klient. Wciąż go gnębi zniknięcie narzeczonej.

– Już to widzę!

Jake prychnął.

– O co chodzi?

– Nie wierzę, żeby Christian był całkiem niewinny w tej sprawie.

– Przecież sam powiedziałeś, że DNA zbadanego nasienia…

– Nie mówię, że ją zgwałcił.

– A co?

– Że mógł być w to zamieszany. Twój klient nie ma solidnego alibi na ten wieczór. Nikt nie może potwierdzić jego zeznania, że o jedenastej leżał w łóżku.

– Zajmował pojedynkę. Kto potwierdzi, że nie leżał w łóżku, skoro mieszkał sam?

– To podejrzane.

– Dlaczego? Po dziesiątej widziano, jak Kathy Culve wchodzi do szatni drużyny futbolowej. Tak?

Jake skinął głową.

– Wiadomo też, że do wpół do jedenastej był na spotkaniu z trenerem od taktyki.

– Na tym jego alibi się kończy.

– Potem poszedł spać, a Kathy widziano o jedenastej na drugim końcu kampusu. Nie widzę związku.

– Być może go nie ma – odparł Jake. – Steele z nią chodził, a to czyni go głównym podejrzanym. Było jeszcze coś.

– Co?

– Koledzy z drużyny.

– Co z nimi?

Jake dopił kawę. Postukał w kubek, by wytrząsnąć płyn i ostatniej kropli.

– Współpracowali z policją, ale odpowiedzi części z nich były bardzo mętne. Do niczego nie można się przyczepić, lecz niektórzy reagowali zdecydowanie zbyt nerwowo. Jakby coś ukrywali. Jakby – to tylko domysł – ochraniali swojego asa przed wielkim meczem.

Rzecz w tym, że nikt w drużynie go nie lubił, pomyślał Myron. Koledzy wcale by go nie bronili.

Skąd więc u nich ta nerwowość?

Jake usiadł wygodnie i uśmiechem zaakcentował zmianę taktyki.

– Byłem wobec ciebie bardzo miły, Myron, powiedziałem ci wszystko, co wiem, a ty wciąż coś przed mną ukrywa Nieładnie. Coś, co cię mocno uwiera, bo kręcisz się, jakby miał robaki. Za twoją radą kilka godzin temu odwiedziłem dziekana Gordona. Był – co do niego niepodobne – serdeczny, przyjacielski, wcale nie nadęty. Wnoszę stąd, że robił w gacie ze strachu. Tylko dlaczego?

– Czego się od niego dowiedziałeś?

– A jakże, bardzo mi pomógł. Kathy była wspaniałą dziewczyną, wyróżniającą się studentką, dużo pracowała, ple ple, ple. Aha. Powiedział, że odwiedziła go twoja była. Chciała wydobyć akta siostry.

– Zamierzaliśmy zebrać jak najwięcej informacji.

– Informacji o czym?

Myron wpatrzył się w swoją kawę. Wyglądała jak szlam w ścieku.

– W dniu śmierci Adam Culver odwiedził Nancy Serat.

Jake zrobił wielkie oczy.

– Skąd wiesz? – spytał.

– Nancy zostawiła Jessice wiadomość na sekretarce. Zaprosiła ją do siebie na dziesiątą. Poza tym powiedziała, że widziała się z jej ojcem tego ranka, kiedy go zamordowano.

– Jasny gwint! – Jake skrzyżował ręce na brzuchu. – Adam Culver odwiedza rano Nancy Serat i coś odkrywa. Coś bardzo ważnego. Tak ważnego, że rezygnuje z lotu.

– Tak ważnego, że ginie. Jake skinął głową w zamyśleniu.

– A jego morderca musi zlikwidować źródło tego odkrycia.

– Nancy Serat.

– Właśnie… Przesłuchiwałem tę dziewczynę godzinami. Wypytałem ją o wszystko…

Jake zachmurzył się.

Myron dobrze wiedział, nad czym się zastanawia. Te pytania zadałby sobie każdy nie w ciemię bity glina. Czy coś spieprzyłem? Coś pominąłem? Czy ta młoda dziewczyna zginęła przeze mnie?

– Gdyby Nancy wiedziała coś ważnego, morderca nie czekałby półtora roku, żeby zamknąć jej usta – powiedział. – Nasz scenariusz jest za prosty. Myślę, że Adam Culver złożył większość łamigłówki w całość. W rękach Nancy był jej brakujący element, sam w sobie bez znaczenia – dla wszystkich, oprócz niego.