– Dwudziestego siódmego maja wypłata z konta debetowego trzy tysiące czterysta siedemdziesiąt osiem dolarów czterdzieści cztery centy.
Jessica zamarła. Trzy tysiące dolarów? Za co? Przerwała połączenie, powtórnie wystukała numer banku i wprowadziła numer dostępu do konta.
– Proszę wybrać numer – odezwał się automat.
Tym razem wcisnęła zero, łącząc się z działem obsług klientów.
– Dzień dobry – usłyszała dźwięczny kobiecy głos. Czym mogę służyć?
– Dzień dobry. Na moim koncie jest zapłacony kartą rachunek na ponad trzy tysiące. Chciałabym wiedzieć, kto wystawił.
– Proszę podać numer konta.
– Dziewięć, osiem, dwa, trzy, trzy, cztery. W tle zastukano w klawiaturę.
– Pani godność?
Jessica zajrzała do wyciągu. Konto było na szczęście wspólne.
– Carol Culver.
– Chwileczkę, pani Culver. Znów zastukała klawiatura.
– Mam. Rachunek na trzy tysiące czterysta siedemdziesiąt osiem dolarów czterdzieści cztery centy wystawił sklep Oczy i Uszy z Manhattanu.
Oczy i Uszy? O co tu, do cholery, chodzi?
– Dziękuję – powiedziała Jessica.
– Czy coś jeszcze, pani Culver?
– Tak. Ja i mąż trzymamy wszystkie dane w komputerze, niestety, nawalił nam dysk. Czy mogłaby mi pani podać, jakie czeki obciążyły ostatnio nasze konto?
– Oczywiście.
Znowu rozległo się stukanie.
– Czek numer sto dziewiętnaście z dwudziestego piątego maja dla firmy Volvo na dwieście dziewięćdziesiąt pięć dolarów.
Rata za samochód.
– Czek sto osiemnaście, również z dwudziestego piątego maja, dla agencji nieruchomości Ustronie na sześćset czterdzieści dziewięć dolarów.
Co takiego?
– Agencji nieruchomości Ustronie?!
– Tak, zgadza się.
– Czy na czeku jest adres?
– Niestety, nie ma.
Pozostałe czeki z tego miesiąca nie przyniosły rewelacji. Jessica podziękowała urzędniczce i odłożyła słuchawkę.
649 dolarów dla agencji nieruchomości Ustronie? 3478 dolarów 44 centy dla Oczu i Uszu? Coraz więcej zagadek.
Do drzwi zapukał Edward.
– Cześć – powiedział.
Wszedł ze zwieszoną głową.
– Przepraszam za tamten dzień – powiedział i kilka razy zamrugał, trzepocząc zabójczymi rzęsami. – Za to, że tak nagle wypadłem z domu.
– Nie szkodzi.
– Zadając te pytania i w ogóle, dotknęłaś obnażonego nerwu.
– Musiałam je zadać. Wszystko się z sobą łączy. Zamordowanie taty. Zniknięcie Kathy. To, dlaczego się zmieniła.
Na dźwięk słowa „zmieniła” Edward się wzdrygnął. Potrząsnął głową. Dzisiaj był w koszulce z Beavisem i Buttheadem.
– Mylisz się – powiedział. – To nie ma nic wspólnego z jej zniknięciem.
– Może. Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś mnie oświecił.
– Niezręcznie mi o tym mówić. To boli.
– Jestem twoją siostrą. Możesz mi zaufać.
– Nigdy nie byliśmy z sobą blisko. Tak blisko, jak ty z Kathy.
– Tak blisko, jak Kathy i ty. Ale i tak cię kocham. Jessica zamilkła. Czekała.
– Nie wiem, od czego zacząć. To stało się w ostatniej klasie liceum. Właśnie wyjechałaś do Waszyngtonu. Ja studiowałem na Columbii. W kampusie mieszkałem z kolegą Mattem. Pamiętasz go?
– Oczywiście. Kathy chodziła z nim przez dwa lata.
– Blisko trzy – sprostował. – Byli jak z innego stulecia. Tworzyli parę przez trzy lata, a Matt nigdy… nie zszedł poniżej jej szyi. Słowo daję. I wcale nie dlatego, że nie próbował. Był pruderyjny jak większość z nas, co nie znaczy, że go czasem nie przypierało. Kathy studziła jego zapały.
Jessica skinęła głową. W tamtym czasie Kathy jeszcze jej się zwierzała.
– Mama uwielbiała Matta – ciągnął Edward. – Dla niej był ideałem. Zapraszała go na podwieczorki jak ze Szklanej menażerii. Młodego dżentelmena, który przesiaduje na werandzie z jej młodszą córką. Tata też go lubił. Wszystko szło jak należy. Planowali, że za rok się zaręczą, po skończeniu przez Matta studiów wezmą ślub, wszystko po bożemu, sielanka. Aż tu raptem Kathy zadzwoniła do niego i z nim zerwała. Bez żadnego wyjaśnienia. Matt ciężko to przeżył. Błagał o rozmowę, ale nie chciała go widzieć. Ja też próbowałem z nią pogadać, lecz mnie zbyła. A potem dotarły do mnie plotki.
Jessica poprawiła się w fotelu.
– Jakie?
– Takie, których brat nie chce słyszeć o siostrze – odparł z ociąganiem Edward.
– Aha.
– Gorzej niż „aha”. Chłopaki nie zostawiali na niej suchej nitki. Ktoś wreszcie znalazł kluczyk do pasa cnoty panny Niedotykalskiej i nie można go już było zamknąć. Doszło do bójki. Dostałem straszny wycisk, broniąc jej honoru.
Słowo „honor” wypluł z siebie, jakby budziło w nim niesmak.
– W domu też się zmieniła. Przestała chodzić do kościoła. Myślałem, że mama dostanie zawału, wiesz przecież, jak reaguje na takie rzeczy.
Jessica skinęła głową. Wiedziała aż za dobrze.
– Kathy zaczęła wracać późno. Chodziła na zabawy w colllege’u. Czasem nie nocowała w domu.
– Mama jej nie powstrzymała?
– Nie mogła, Jess. Niewiarygodne. Kathy się bała jej przez całe życie. I oto nagle znalazła swojego supermana. Mama straciła na nią wpływ.
– A tata?
– Wiesz przecież, że nigdy nie był tak surowy jak mama. Chciał uchodzić za równego gościa, być za pan brat ze wszystkimi. Dziwne, ale to właśnie wtedy Kathy nawiązała z nim bliższą więź. Był ogromnie wzruszony jej nagłym zainteresowaniem. Pewnie się bał, że zrazi ją do siebie, jeśli zacznie prawić jej kazania.
To podobne do ojca, pomyślała.
– I co zrobiłeś?
– Spytałem ją wprost, czy się puszcza.
– Co odpowiedziała?
– Właściwie to nic. Nie zaprzeczyła ani nie potwierdziła. Stała z dziwnym uśmiechem. Odparła, że nic nie rozumiem, że jestem „naiwny”. Naiwny! Wyobrażasz sobie to słowo w jej ustach?
– Ale to nie wyjaśnia, od czego się zaczęło, co sprawiło, że się zmieniła.
Edward otworzył usta, lecz nic nie powiedział. Rozłożył ręce i opuścił je, jakby były za ciężkie i nie mógł ich utrzymać.
– To ma związek z mamą – rzekł ledwo dosłyszalnie.
– Jaki?
– Nie wiem. Mama chyba wie. Kathy odsunęła się od ciebie i ode mnie, ale nie przestała nas kochać. Najgorzej wyszła na tym mama.
Jessica zagłębiła się w fotelu ojca, rozważając ostatnie zdanie.
– Wiedziałam, że w ostatnich latach Kathy się zmieniła, ale nie miałam pojęcia…
Nie dokończyła zdania.
– Pamiętaj, Jess, że to się skończyło.
– Co się skończyło?
– Ten okres w jej życiu. Właśnie dlatego nie łączyłbym zmiany w zachowaniu Kathy z jej zniknięciem.
– Dlaczego?
– Kathy znów się zmieniła. Nie, nie zaczęła chodzić co niedziela do kościoła ani nie przeprosiła się z mamą. Jednak wyzwoliła się od tego, co ją gnębiło. Znów zaczęła być sobą. Sądzę, że spora w tym zasługa Christiana. Uchronił ją od najgorszego. Przestała się puszczać. Skończyła z narkotykami, piciem, imprezami. I z całą resztą. Czasem nawet się uśmiechała.
Jessica przypomniała sobie stopnie siostry. Fatalne oceny w klasie maturalnej oraz na początku studiów. I nagły powrót do świetności na drugim semestrze pierwszego roku, gdy poznała Christiana. Potwierdzało to spostrzeżenia Edwarda.
Czy więc przeszłość nie miała znaczenia? Czy ów okres Kathy zostawiła za sobą i pogrzebała na amen? Może. Tak twierdził Edward, ale Jessica w to wątpiła. No, bo jeśli faktycznie tak było, to dlaczego jej zdjęcie ukazało się w magazynie porno? To zaś prowadziło do najważniejszego pytania: