– Zaczynamy? – spytał.
– Co?
– Śledztwo. Przecież masz je w planie.
– Chcesz mi pomóc?
– Pewnie. – Win z uśmiechem podsunął mu telefon. – Dzwoń.
– Na numer z magazynu?
– Ależ skąd, do Białego Domu – odparł sarkastycznie Win. – Poświntuszymy z Hillary.
– Korzystałeś już kiedyś z sekstelefonu? – spytał Myron, biorąc aparat.
– Wolne żarty! – Win udał oburzenie. – Taki pełnokrwisty ogier jak ja?! Bożyszcze panien z socjety?!
– Ja też nie korzystałem.
– To może chcesz zostać sam? Rozpiąć pasek, spuścić spodnie i tak dalej.
– Bardzo śmieszne.
Myron wystukał zaczynający się na 900 numer pod zdjęciem Kathy. Choć zbierając informacje dla FBI oraz dyrektorów i właścicieli drużyn sportowych, przeprowadził tysiące rozmów, po raz pierwszy czuł się skrępowany.
W ucho wdarło mu się przeraźliwe pikanie, a potem usłyszał głos telefonistki:
– Przepraszamy. Rozmowa zablokowana.
– Na linii jest szlaban – poinformował Myron. Win skinął głową.
– Zapomniałem – powiedział. – Zablokowaliśmy wszystkie numery zaczynające się od dziewięćset. Pracownicy nabijali nam rachunki, wydzwaniając nie tylko do dziwek, ale do astrologów, jasnowidzów, po informacje sportowe, przepisy kulinarne, a nawet do „modlitw na telefon”. – Sięgnął po drugi telefon. – Zadzwoń z tego. Prywatnego. Bez blokad.
Po dwóch sygnałach Myron usłyszał chropawy kobiecy głos z taśmy.
– Halo. Połączyłeś się z telefonicznymi fantazjami. Jeżeli nie skończyłeś osiemnastu lat lub nie chcesz płacić za rozmowę, odłóż słuchawkę. – Po sekundzie głos mówił dalej: – Witamy w telefonicznych fantazjach, dzięki którym masz okazję porozmawiać z najpiękniejszymi, najseksowniejszymi, najbardziej chętnymi i pożądanymi kobietami na świecie.
Myron odnotował, że głos na taśmie znacznie zwolnił tempo, tak jakby czytał bajkę dzieciakom w przedszkolu. Każde słowo było zdaniem.
Witamy… w telefonicznych… fantazjach…
– Za chwilę porozmawiasz z jedną z naszych cudownych, prześlicznych, zmysłowych, gorących dziewcząt, które są tu Po to, abyś mógł się wzbić na wyżyny rozkoszy. Rozmowa będzie bezpośrednia. Opłatę doliczymy dyskretnie do rachunku telefonicznego. Porozmawiasz na żywo z twoją wymarzoną dziewczyną. – Monotonny głos, który recytował swoje w rytmie pentametru jambicznego, dotarł wreszcie do instrukcji: – Jeśli masz telefon tonowy, a chciałbyś wysłuchać intymnych zwierzeń frywolnej nauczycielki, naciśnij jedynkę. Jeśli chciałbyś…
– Długo „rozmawiam”? – spytał Myron.
– Sześć minut – odparł Win.
– Dwadzieścia cztery dolary. To nazywa się robienie w wała.
– I to złamanego.
Chcąc za wszelką cenę uwolnić się od głosu z taśmy, Myron nacisnął pierwszy lepszy przycisk. Po dziesiątym sygnale – wiedziały, hieny, jak grać na czas – usłyszał inny kobiecy głos:
– Cześć. Jak się masz?
Głos był taki, jak oczekiwał – niski i chropawy.
– Cześć – wybąkał. – Chciałem…
– Jak ci na imię, skarbie?
– Myron – odparł i klepnął się w czoło, połykając przekleństwo.
Idiota! Zdradził, jak się nazywa.
– Mmm, Myron – wymruczała, jakby je smakowała. – Podoba mi się. Jest takie seksowne.
– Czy ja wiem, dziękuję…
– Jestem Tawny. Tawny. A jakże.
– Skąd wziąłeś mój numer, Myron?
– Z magazynu.
– Z jakiego magazynu, Myron?
Ciągłe powtarzanie jego imienia zaczęło mu działać na nerwy.
– Cyce.
– Ooo. Lubię ten magazyn. Jak go czytam, to robię się taka, wiesz!
Krasomówczyni!
– Posłuchaj… Tawny, chciałbym cię zapytać o twoje ogłoszenie.
– Myron?
– Tak?
– Masz miły głos. Taki namiętny. Chcesz wiedzieć, jak wyglądam?
– Nie, nie bardzo…
– Mam piwne oczy. Długie ciemne włosy, lekko kręcone. Metr siedemdziesiąt wzrostu. Wymiary 92-61-92. Miseczka trójka. W porywach czwórka.
– Masz powód do dumy, ale…
– Co zrobimy, Myron?
– Zrobimy?
– Jak się zabawimy?
– Jesteś bardzo miła, Tawny, słowo, ale chciałbym porozmawiać z dziewczyną z ogłoszenia.
– Ja jestem z ogłoszenia.
– Z dziewczyną, której zdjęcie i numer telefonu zamieszczono w magazynie.
– To ja, Myron. Ja jestem tą dziewczyną.
– Powiedziałaś, że masz piwne oczy i ciemne włosy. A dziewczyna ze zdjęcia to niebieskooka blondynka.
Na cześć sokolego wzroku Myrona Bolitara, asa wśród detektywów, Win uniósł kciuki w górę.
– Tak? Przejęzyczenie. Jestem niebieskooką blondynką.
– Chcę porozmawiać z dziewczyną z ogłoszenia. To bardzo ważne.
– Ja jestem lepsza. – Głos zjechał oktawę w dół. – Najlepsza.
– Wcale nie wątpię, Tawny. Jesteś profesjonalistką. Ale w tej chwili chcę rozmawiać z tamtą.
– Nie ma jej tu, Myron.
– A kiedy będzie?
– Trudno powiedzieć. Usiądź wygodnie i wyluzuj się. Zabawimy się tak, że…
– Nie chcę być niegrzeczny, ale nie mam ochoty. Mogę rozmawiać z twoim szefem?
– Z moim szefem?
– Tak.
– Żartujesz sobie – odparła zmienionym, rzeczowym tonem.
– Mówię serio. Połącz mnie z szefem.
– Dobrze. Chwileczkę.
Minęła minuta. Dwie.
– Już się nie odezwie – orzekł Win. – Liczy dolce, które wsunie jej do majtek debil, nim odłoży słuchawkę.
– Nie sądzę. Powiedziała, że mam miły głos. I namiętny.
– Coś takiego! Pewnie nie mówiła tego jeszcze nikomu.
– Wyjąłeś mi z ust.
Kilka minut potem Myron odłożył słuchawkę.
– Ile mi to zajęło? – spytał. Win zerknął na zegarek.
– Dwadzieścia trzy minuty. – Chwycił kalkulator. – Dwadzieścia trzy razy trzy dziewięćdziesiąt dziewięć za minutę. Będzie cię to kosztować dziewięćdziesiąt jeden dolarów siedemdziesiąt siedem centów.
– Tanio jak barszcz. Ale wiesz co? Ona w ogóle nie świntuszyła.
– Słucham?
– Ta dziewczyna z sekstelefonu. W ogóle nie świntuszyła.
– Jesteś zawiedziony.
– Ciebie to nie dziwi?
Przerzucający strony pisma porno, Win wzruszył ramionami.
– Przejrzałeś je dokładnie? – spytał.
– Nie.
– Połowę zajmują ogłoszenia z sekstelefonami. To poważny biznes.
– Bezpieczny seks. Najbezpieczniejszy.
Zapukano do drzwi.
– Wejść – zawołał Win.
– Telefon – oznajmiła Esperanza. – Dzwoni Otto Burke.
– Zaraz odbiorę – odparł Myron. Skinęła głową i wyszła.
– Mam trochę wolnego czasu – rzekł Win. – Spróbuję ustalić, kto zamieścił to ogłoszenie. Przydałaby się też próbka pisma Kathy Culver.
– Zobaczę, co da się zrobić.
Win rozłączył dłonie, delikatnie stukając palcami o palce.
– Wiedz, że to zdjęcie jeszcze o niczym nie świadczy – powiedział. – Wyjaśnienie tej zagadki może być bardzo proste.
– Owszem.
Myron wstał z fotela. To samo powtarzał sobie od dwóch godzin, ale już w to nie wierzył.
– Myron?
– Tak?
– Myślisz, że Jessica znalazła się w tym barze przez przypadek?
– Wątpię.
– Powiem ci jedno. Uważaj.