Выбрать главу

Odgarnęła włosy z oczu i zamrugała w padającym deszczu.

– Jak możesz serio przypuszczać, że…

– Powinno mi dać do myślenia – przerwał jej – już po tamtym wieczorze u T.C., kiedy mi powiedziałaś, że poskładałaś wszystko do kupy. Wprawdzie dołączyłem do drużyny w dziwnych okolicznościach, ale tylko osoba blisko związana z Downingiem, ktoś, kto wiedział, że zniknął i dlaczego, połapałaby się w tym tak szybko. Byłaś jego sekretną kochanką, Audrey. Ale ty również nie wiesz, gdzie on jest. Współpracowałaś ze mną nie z powodu artykułu, tylko dlatego, że chciałaś go odnaleźć. Kochasz Grega.

– Bzdury – żachnęła się.

– Policja przeczesze dom, Audrey. Znajdą włosy.

– To o niczym nie świadczy – odparła. – Kilka razy robiłam z nim wywiady…

– W jego sypialni? W łazience? Pod prysznicem? – Myron pokręcił głową. – Kiedy się o tobie dowiedzą, przeczeszą też miejsce zbrodni. Tam też będą dowody. Włosy lub co innego.

Zrobił następny krok. Audrey uniosła pistolet, trzęsła jej się ręka.

– Strzeż się Idów marcowych – powiedział.

– Słucham?

– Sama udzieliłaś mi wskazówki. Idy wypadają piętnastego marca. Twoje urodziny siedemnastego. Siedemnastego marca. Trzy, jeden, siedem. To numer szyfru w sekretarce Grega.

Wymierzyła pistolet w jego pierś.

– Wyłącz magnetofon – rozkazała. – I komórkę. Myron sięgnął do kieszeni i spełnił polecenie.

Po policzkach Audrey ciekły łzy pomieszane z deszczem.

– Nie mogłeś się zamknąć? – spytała, szlochając. Wskazała na nieruchome ciało na mokrej trawie. – Słyszałeś, co powiedział: nikt o tym nie wie. Wszyscy szantażyści nie żyją. Mogłam to zniszczyć – uniosła pudełko – raz na zawsze. Nie krzywdząc ciebie. Wreszcie byłby z tym koniec.

– A co z Liz Gorman?

Prychnęła szyderczo.

– Podła szantażystka! Nie można jej było ufać. Powiedziałam to Gregowi. Co mogło ją powstrzymać od zrobienia kopii i odarcia go ze skóry? Tamtego wieczoru poszłam do niej. Podałam się za jego byłą, która chce upiec własną pieczeń. Wyraziłam chęć kupienia kopii. Zgodziła się. Sam więc widzisz. Zapłacenie jej nic by nie dało. Można było ją uciszyć tylko w jeden sposób.

– Zabijając.

– To była zwykła kryminalistka, Myron. Obrabowała bank, na miły Bóg! Greg i ja… byliśmy dla siebie stworzeni. Miałeś rację co do mojej kariery. Musiałam zachować nasz związek w tajemnicy. Nie na długo. Zaproponowano mi zajęcie się inną konkurencją. Baseballem. Drużynami Mets lub Yankees. Po tym możemy się ujawnić. Tak świetnie nam się układało, a wtedy zjawiła się ta podła suka… – Audrey zamilkła, potrząsając głową. – Musiałam myśleć o naszej przyszłości. Nie tylko o przyszłości Grega. Nie tylko o własnej. Także o przyszłości naszego dziecka.

Myronowi zrobiło się tak przykro, że zamknął oczy.

– Jesteś w ciąży – powiedział cicho.

– Teraz rozumiesz? – spytała z odnowionym naiwnym zapałem, w którym było coś chorego. – Chciała go zniszczyć. Chciała zniszczyć nas. Co mi pozostało? Nie jestem zabójczynią, ale miałam wybór: my albo ona. Zdaję sobie sprawę, jak to wygląda: Greg ucieka i nic mi nie mówi. On już taki jest. Jesteśmy razem od pół roku. Wiem, że mnie kocha. Po prostu potrzebował czasu.

Myron przełknął ślinę.

– To już koniec, Audrey.

Potrząsnęła głową i chwyciła pistolet oburącz.

– Przykro mi, Myron. Nie chcą tego robić. Chyba wolałabym umrzeć pierwsza.

– Nieważne.

Myron zrobił następny krok. Cofnęła się. Pistolet w jej ręku zadrżał.

– To ślepaki – oznajmił.

Zdezorientowana, zmrużyła oczy. Trup w kominiarce usiadł jak Bela Lugosi w starym filmie o Draculi, ściągnął ją i pokazał odznakę.

– Policja! – zawołał Dimonte.

Win i Krinsky wyszli z ukrycia. Usta Audrey utworzyły regularne koło. Wcześniej Win wcielił się w szantażystę, a Myron podkręcił w szatni jego głos w telefonie tak, by go słyszała. Reszta poszła gładko.

Dimonte i Krinsky dokonali aresztowania. Myron przyglądał się wszystkiemu, nie czując już deszczu. Kiedy Audrey wsadzono do wozu patrolowego, on i Win poszli do samochodu.

– Superbohaterski partner? – spytał.

Win wzruszył ramionami.

ROZDZIAŁ 39

Kiedy odezwał się faks, Esperanza była nadal w biurze. Przeszła przez recepcję i patrzyła, jak maszyna wypluwa papier. Zaadresowaną do niej przesyłkę nadano z FBI.

Dot. PIERWSZY MIEJSKI BANK NARODOWY – TUCSON, ARIZONA.

Temat: najemcy skrytek bankowych.

Czekała na nią cały dzień.

Jej teoria na temat szantażu wyglądała z grubsza następująco: Brygada Kruka obrabowuje bank. Dostają się do skrytek bankowych. W skrytkach przechowywane są różności. Pieniądze, biżuteria, ważne dokumenty. Stąd zbieżność zdarzeń. W jednej ze skrytek Brygada Kruka znajduje haka na Grega Downinga i obmyślają szantaż.

Nazwiska właścicieli skrytek ułożono alfabetycznie. Odczytała je z płachty papieru wychodzącego z faksu. Pierwsza strona kończyła się na L. Żadne z nazwisk nie było jej znane. Druga na literę T. Kiedy wydruk na stronie trzeciej doszedł do W, serce skoczyło jej do gardła. Ręką zakryła na chwilę usta w obawie, że krzyknie.

Uporządkowanie wszystkiego zajęło kilka godzin. Trzeba było przyjąć zeznania. Dokonać wyjaśnień. Myron opowiedział Dimonte’owi wszystko, co wiedział. Pominął tylko sprawę taśmy wideo z Maggie Łomot i Emily, bo nie miała ona nic do rzeczy. Nie wspomniał też o spotkaniu z Cole’em Whitemanem. Uznał bowiem, że jest mu to winien. Audrey nie powiedziała nic, ale zażądała sprowadzenia adwokata.

– Wiesz, gdzie przebywa Downing? – spytał Dimonte Myrona.

– Wiem.

– Ale mi nie powiesz.

– Bo to nie twoja sprawa.

– Faktycznie – przyznał Dimonte. – No, to jazda stąd. Spadajcie.

Z komendy na Police Plaża l Win i Myron wyszli w nocne miasto. Okolicę pożerały duże gmachy komunalne. Wykwity współczesnej biurokracji w najskrajniejszej, przytłaczającej formie. Nawet późną nocą miałeś przed oczami kolejki wylewające się z ich drzwi.

– To był dobry plan – odezwał się Win.

– Audrey jest w ciąży.

– Słyszałem.

– Jej dziecko urodzi się w więzieniu.

– Nie przez ciebie.

– Uznała, że nie ma innego wyjścia – rzekł Myron.

Win skinął głową.

– Szantażysta stanął jej na drodze do spełnienia marzeń. Nie wiem, czy postąpiłbym inaczej niż ona.

– Morderstwami nie usuwa się przeszkód życiowych. Win nie zaoponował ani nie przytaknął. Szli w milczeniu.

– Co nam pozostaje? – spytał Win, gdy znaleźli się przy samochodzie.

– Clip Amstein. Musi to i owo wyjaśnić.

– Pojechać z tobą?

– Nie, chcę z nim porozmawiać sam.

ROZDZIAŁ 40

Do hali sportowej dotarł już po meczu. Samochody tak zatkały trasy wylotowe ze stadionu, że trudno było przejechać w drugą stronę. Myronowi udało przebić się przez tłok. Pokazał strażnikowi dokumenty i wjechał na parking dla graczy.