Выбрать главу

— Podobnie jak większość jego kapitanów — dodał Geary, przyglądając się syndyckim okrętom, które z trudem utrzymywały miejsce w szyku podczas tak gwałtownej zmiany kursu. Jeden z pancerników zderzył się z ciężkim krążownikiem, rozbijając go doszczętnie. Oślepiająca eksplozja była tak potężna, że sprawca kolizji także odniósł bardzo poważne uszkodzenia. — O jednego mniej.

Zwarta wcześniej syndycka formacja rozciągnęła się znacznie podczas wykonywania zwrotu i straciła kształt.

— Formacja Indygo Jeden, kurs dwa zero stopni, góra jeden pięć stopni, czas zero sześć. — Okręty liniowe Sojuszu wykonały skręt jednocześnie, idąc lekko w górę, mierząc w bok rozpadającej się flotylli Syndykatu. — Formacja Indygo Dwa, kurs lewo dwa osiem pięć stopni, góra dwa jeden zero stopni, czas zero osiem. — Pancerniki, znajdujące się dużo niżej niż wróg, ruszyły w górę, w tym czasie liniowce już zbliżały się do wroga.

Tym razem, wykorzystując chwilową dezorganizację w szeregach wroga, gigantyczne okręty Sojuszu przemknęły tuż obok narożnika „ściany” w niemal idealnej odległości pozwalającej na wykorzystanie całej, choć chwilowej przewagi ogniowej.

„Nieulękły” zadrżał mocno podczas tego przejścia.

— Jedna syndycka rakieta przebiła osłony, kapitanie. Mamy uszkodzenia na rufie. Bateria piekielnych lanc sześć brawo została zniszczona. Zredukowana wydajność głównej jednostki napędowej alfa.

— Nadążymy za resztą, utrzymując pełną zdolność manewrową? — zapytała Desjani.

— Maszynownia wyciśnie dodatkową potrzebną moc z pozostałych silników, kapitanie. Zespoły remontowe już się zajęły naprawą uszkodzonego poszycia. Sekcja techniczna prosi, abyśmy nie wykonywali gwałtownych manewrów przez najbliższe dziesięć minut.

— Powiedzcie im, że mają pięć minut.

— Tak jest, kapitanie. Pięć minut.

„Znamienity”, wciąż noszący ślady uszkodzeń z Cavalosa, otrzymał znacznie więcej trafień, podobnie „Waleczny” i „Śmiały”, ale przy tak dużej przewadze liczebnej Syndycy stracili w tym starciu aż trzy okręty liniowe.

— Co oni wyprawiają, u licha? — wybuchnął Geary, widząc, że wroga flotylla wchodzi w kolejny ciasny skręt, aby powrócić na pole walki.

— Nie mam bladego pojęcia — przyznała Desjani.

— Powtarzają w kółko ten sam manewr. Zdjęliśmy im DONa, więc wykonują jego ostatni rozkaz, ponieważ nikt inny nie był w stanie go zmienić.

— Świetnie — zamruczała lubieżnie Tania, patrząc, jak pancerniki Sojuszu przebijają się przez coraz mniej liczną flotyllę wroga. Syndycy dysponowali już tylko dziesięcioma sprawnymi pancernikami i okrętami liniowymi, lecz udało im się wyeliminować w tym przejściu kolejny okręt Sojuszu, który wypadł z szyku.

— „Rycerski” melduje uszkodzenie napędu, ale twierdzi, że może się bronić. To na nim skoncentrowali ogień — zauważyła z ponurą satysfakcją Desjani. — Rzucają wszystkie siły na te jednostki, które zostały uszkodzone w poprzednich przejściach. Proszę zobaczyć, jak mocno oberwał „Groźny”.

— Przynajmniej udało mu się pozostać w szyku.

Desjani odwróciła się w stronę wachtowego.

— Pięć minut minęło. Czy odzyskaliśmy swobodę manewrowania?

— Potrzebujemy jeszcze minuty, kapitanie — odparł błagalnym tonem mechanik.

— Nie mamy żadnej minuty w zapasie!

— Pełna gotowość manewrowa! — zawołał z wyraźną ulgą w głosie wachtowy, widząc nadchodzący raport.

— Świetnie — pochwalił go Geary. — Ruszajmy. — W chwili gdy wypowiadał te słowa, Syndycy ponownie zmienili kurs, tym razem poszli w dół na lewo. — Gdzie…?

Geary poprowadził swoje liniowce za wrogiem, nakazując im najciaśniejszy zwrot z możliwych, starając się jednocześnie odgadnąć, na jaki wektor zamierzają wejść Syndycy. Zrozumiał to kilka minut później.

— Lecą w kierunku „Determinacji” i „Niesamowitego”.

— Zanim tam dotrą, zdołamy wykonać jeszcze jedno przejście — zauważyła Desjani. — Pancerniki też.

— Mamy jakieś nowe raporty z „Rycerskiego”? — zapytał Geary. Mógł wprawdzie dotrzeć do tych informacji sam, przewijając listę raportów na wyświetlaczu, wolał jednak nie tracić z oczu pełnego obrazu bitwy.

— „Rycerski” melduje, że sprawność jego systemów bojowych wynosi około pięćdziesięciu procent — zameldował wachtowy z operacyjnego. — Tarcze słabe, ale już się regenerują. Największe dziury w poszyciu już załatali. Za mniej więcej dwadzieścia minut powinni odzyskać minimalną zdolność manewrową.

Geary uznał, że załoga „Rycerskiego” zdoła zadbać o siebie w najbliższym czasie, i wrócił do planowania manewrów okrętów liniowych, ustawiając je do kolejnego przejścia z Syndykami, a potem zrobił to samo z pancernikami, upewniając się, że i one nie miną wrogiej flotylli.

Czekanie na kontakt dobijało go tym razem. „Determinacja” i „Niesamowity” dryfowały w przestrzeni bezsilne, zbyt mocno uszkodzone, by mieć nadzieję na przetrwanie kolejnego syndyckiego ataku. Nie posiadały też na tyle sprawnych systemów uzbrojenia, które umożliwiłyby zadanie wrogowi znaczących strat. Syndycka „ściana”, teraz jeszcze mniejsza, nadlatywała z góry od lewej. Nad nią, jeszcze bardziej po lewej, znajdowały się idące kursem na zbliżenie okręty liniowe Sojuszu. Po prawej, niemal na tej samej wysokości co wróg, czaiły się bezczynne chwilowo pancerniki.

Syndycy chyba zrozumieli, że nie zdołają zadać decydującego uderzenia obu uszkodzonym okrętom, zanim sami nie zostaną zniszczeni przez resztę floty Sojuszu. Gdy oba zgrupowania podeszły bliżej, flotylla nagle zmieniła mocno kurs w dół, skręcając w kierunku czekającej w oddali drugiej grupy, która trzymała się do tej pory z dala od bitwy. Geary natychmiast zarządził korekty kursu liniowców i pancerników, kierując je w ślad za uciekinierami.

Gdy okręty Sojuszu przeszły na nowy wektor, natychmiast rozdzwoniły się alarmy kolizyjne. Geary nie zdążył ich nawet odczytać, a liniowce już przeszły przez flotyllę wroga. Pancerniki dotarły do niej w tej samej chwili, tyle że pod innym kątem.

W ułamku sekundy mrowie okrętów lecących w trzech różnych kierunkach minęło się z ogromnymi prędkościami. Alarmy rozbrzmiewały wszędzie. Automatyczne systemy nawigacyjne wyły, sygnalizując przekraczające skalę przeciążenia, gdy automatyka starała się uniknąć zderzeń. W tym samym czasie systemy bojowe namierzały ogromną liczbę celów, posyłając w ich kierunku wszystko, czym dysponowały jeszcze okręty.

I nagle trzy formacje były znów daleko od siebie. Geary zaczerpnął głęboko tchu, uświadamiając sobie, że chwilę wcześniej wstrzymał oddech.

Nawet Desjani pobladła.

— Czy rozważał pan możliwość takiej sytuacji, w której nie powinniśmy tak szybko kompensować zmian kursu przeciwnika?

— Do tej pory nie widziałem takiej potrzeby. — Geary raz jeszcze odetchnął głęboko, potem rzucił okiem na wyświetlacz i natychmiast sprawdził go raz jeszcze. — Straciliśmy kilka niszczycieli, ale zapewne od ognia przeciwnika. Nie było ani jednej kolizji?

— Nie było, ale proszę tego nie robić ponownie, sir.

— Dobrze.

Syndycka „ściana” wzięta w dwa ognie przez tak potężne siły przestała praktycznie istnieć. Dwa pancerniki wciąż usiłowały lecieć jej śladem, lecz oba były zbyt poważnie uszkodzone, by mieć szanse na ucieczkę. Nie przetrwał ani jeden okręt liniowy Syndykatu, podobnie rzecz się miała z ich eskortą. Natomiast przeciwnik, mając przed sobą tak wiele dużych celów, nie zdołał tym razem skoncentrować ognia. Poza kilkoma krążownikami i niszczycielami flota Sojuszu nie poniosła w tym przejściu żadnych poważniejszych strat. Geary westchnął z ulgą.