Выбрать главу

W głowie Geary’ego pojawiło się wiele myśli, większość z nich była bardzo negatywna. Jakim cudem Syndycy mogli mieć jeszcze flotę tych rozmiarów? Jego okręty walczyły heroicznie, ponosząc ciężkie straty, lecz zdawać się mogło, że w końcu droga do domu stoi przed nimi otworem. Aż do tej chwili. Próbował się skoncentrować na najbardziej konstruktywnej z tych myśli.

— Nie mieli przypadkiem na myśli tej flotylli, którą tu rozbiliśmy?

— Nie, sir. Na pewno nie. Te wiadomości wysyłano poza system.

— Zatem zakłada pan, że istnieje tak liczna flotylla wroga i na domiar złego znajduje się w którymś z pobliskich systemów gwiezdnych?

— Tak jest. — Jedno trzeba było przyznać Igerowi: nie kombinował, kiedy trzeba było przedstawić złe wieści.

— Nie rozumiem. Jakim cudem Syndycy zdołali ukryć istnienie tak ogromnych sił przed naszym wywiadem?

— Mogę tylko zgadywać, sir — odparł Iger — ale sądzę, że moje domniemania są bliskie prawdy. W wiadomościach, które naszym zdaniem dotyczyły rezerwowej flotylli, wymieniane są nazwy dwóch systemów: Surt i Embla.

— Surt? Embla? — Te nazwy były mu znajome, aczkolwiek nie umiał ich teraz umiejscowić. — Nie potrafię ich skojarzyć.

— Może dlatego, że znajdują się w dużym oddaleniu od terytorium Sojuszu. — Iger wywołał mapę i wskazał na niej dwie gwiazdy. — To przeciwny kraniec Światów Syndykatu.

Nagle wszystko zaczęło mieć sens.

— Rezerwowa flotylla. Trzymana na granicy Syndykatu na wypadek, gdyby Obcy chcieli zaatakować.

— Tak, sir. — Iger zgodził się z nim natychmiast. — To najbardziej racjonalne wytłumaczenie. Flotylla była cały czas tak daleko, że nie przejmowaliśmy żadnych informacji na jej temat i nie wiedzieliśmy o jej istnieniu. Ale teraz, gdy władze obawiają się utraty klucza hipernetowego, została przerzucona na tę granicę, aby nas powstrzymać.

— Szlag. Tylko tego nam brakowało.

— Co racja, to racja, sir.

— Wiemy, gdzie może się teraz znajdować? — zapytał Geary, zerkając na mapę sektora.

— Na pewno niedaleko — odparł Iger. — W odległości jednego albo dwóch skoków. Albo już tam jest, albo pojawi się niebawem.

— Na Kaliksie? Mogliśmy polecieć tam z Dilawy. Mogli wzmocnić flotyllą obronę wrót hipernetowych i skorzystać z nich szybko, gdybyśmy się tam nie pojawili.

— To prawdopodobne, sir — stwierdził porucznik. — Jednostki zwiadowcze z tego systemu lada moment dotrą na Kalixę i przekażą wiadomość, że wybraliśmy Heradao, więc najprawdopodobniej wyruszą do kolejnego systemu, aby zablokować nam drogę.

Zatem mają jeszcze jedną wielką bitwę do stoczenia, i to z doświadczonymi weteranami posiadającymi pełne zapasy ogniw paliwowych i amunicji. Jego gniew zelżał nieco, gdy uświadomił sobie, co by było, gdyby flota nadziała się na rezerwową flotyllę bez ostrzeżenia.

— Poruczniku Iger, pański wydział spisał się rewelacyjnie. To niezwykle ważna wiadomość dla naszej floty. Dobra robota.

Iger się rozpromienił.

— Dziękuję, sir. Dopilnuję, aby wszyscy w wydziale usłyszeli pańskie słowa. — Nagle oficer wywiadu stracił animusz. — Wiem, sir, że powinniśmy się martwić przede wszystkim konsekwencjami, jakie wynikają w tej sytuacji dla nas, ale tak sobie myślę, że skoro Syndykat trzymał od nie wiadomo jak dawna tak pokaźne siły na granicy terytoriów obcej rasy, to musiał mieć ku temu wyraźne powody. Co będzie, gdy ci Obcy się zorientują, że flota zniknęła z granicy?

— Celne spostrzeżenie, poruczniku, ale obawiam się, że oni o wszystkim już wiedzą. — Geary wskazał na symbole, którymi oznaczono wrota hipernetowe. — Jeśli Obcy potrafią przekierować obiekty poruszające się w hipernecie, muszą doskonale wiedzieć, kto i kiedy z niego korzysta, a to chyba jedyny sposób na szybkie przerzucenie rezerwowej flotylli na tak wielką odległość.

— Zatem wiedzą już, że otworzyliśmy im okienko. — Iger przygryzł wargę. — A jeśli rozbijemy tę flotyllę, a z pewnością tak się stanie, gdy na nią trafimy, okienko rozrośnie się niczym wybuchająca supernowa.

Geary przyjrzał się uważniej holograficznemu odwzorowaniu terytoriom Światów Syndykatu, myśląc jednocześnie o tym, co się może stać, gdy kolejne systemy zaczną się wyłamywać spod kontroli władz, flota będzie zbyt słaba, by kontrolować całą przestrzeń wewnętrzną, a obca rasa wykorzysta moment i ruszy do ataku. Z tego co Geary zapamiętał z lekcji historii, siłę imperiów mierzono zdolnością do szybkiego pacyfikowania własnych obywateli. Gdy ją traciły, rozpadały się, i to raczej niezwykle szybko, a Światy Syndykatu, cokolwiek o nich mówić, były współczesnym odpowiednikiem dawnych imperiów.

Musiał zniszczyć tę rezerwową flotyllę, żeby doprowadzić flotę do przestrzeni Sojuszu. Ale dokonując tego, sprawi, że wiele syndyckich systemów pójdzie śladem Heradao.

— Sir — odezwał się Iger, wyrywając go z zamyślenia. — Czy wie pan, jaki cel przyświeca tym Obcym?

— Nie, poruczniku. Zgadujemy jedynie na podstawie naprawdę nielicznych danych. Nie tylko nie wiemy, jakie cele sobie stawiają, ale nie mamy też pojęcia, czym dysponują. Praktycznie nic o nich nie wiemy. Jeśli trafimy na tę syndycką flotyllę, musimy wziąć do niewoli każdego starszego oficera, jaki ocaleje z bitwy, i wyciągnąć z nich wszystko, co wiedzą na ten temat. Komu jak komu, ale im na pewno wszystko wiadomo na temat Obcych.

— Najprawdopodobniej, sir — zgodził się Iger, lecz zaraz mina mu zrzedła. — Aczkolwiek zdziwiłby się pan, jak często ludzie zafiksowani na punkcie tajemnic strzegą ich przed innymi, zatajając najistotniejsze nawet informacje przed tymi, którzy najbardziej ich potrzebują, tylko dlatego, że istnieje groźba ich ujawnienia.

— Nadal mamy do czynienia z podobnymi zachowaniami? No tak, ma pan rację. Dzieje się tak od czasu tych cholernych kwiczących perskich osłów.

* * *

Czas na kolejną odprawę dowódców. Dzisiaj nie czuł już aż tak wielkiej odrazy do tych spotkań jak na początku, ale nadal miał pełną świadomość, że część oficerów zgromadzonych wokół wirtualnego stołu spiskuje przeciw niemu, temu okrętowi, a nawet przeciw całej flocie. Większość kapitanów była jednak uradowana niedawno odniesionym zwycięstwem, a nade wszystko bliskością domu.

Niestety, musiał im zepsuć dobry humor, przedstawiając złe wieści.

— Poprosiłem porucznika Igera z wywiadu, aby stawił się tutaj osobiście i przedstawił wszystkim sprawę, którą niedawno wspólnie omawialiśmy. — Geary wskazał ręką podoficera wywiadu i usiadł. Znał dokładnie treść wystąpienia, mógł się więc skupić na obserwowaniu reakcji zgromadzonych.

Radość szybko topniała, zastępowało ją niedowierzanie, a potem otwarty gniew.

Kapitan Armus pierwszy przekuł go na słowa.

— Jakim cudem nasz wywiad mógł się aż tak bardzo mylić?

— Jak już wspominał porucznik Iger — odpowiedział mu Geary — rezerwowa flotylla była trzymana z dala od terytoriów Sojuszu, nie mogliśmy więc mieć żadnych dowodów wskazujących na jej istnienie.

— Ale dlaczego ją tam trzymano? — zapytał dowódca „Śmiałego”. — Przecież to ogromna liczba okrętów, a Syndycy niejednokrotnie byli w tak trudnym położeniu, że powinni z nich skorzystać. Dlaczego trzymali je cały czas gdzieś na samym krańcu swoich terytoriów?